Pisarka, nauczycielka, członkini Oneg Szabat, współtworzyła Archiwum Ringelbluma. Gustawa Jarecka (1908-1943) zginęła 80 lat temu. Pozostało po niej jedno zdjęcie, kilka książek, kilka urzędowych dokumentów i strzępy wspomnień. A przecież zasłużyła na więcej.
Urodziła się w Kaliszu w 1908 roku w rodzinie żydowskiej Maurycego Jareckiego. Ukończyła Gimnazjum Humanistyczne Żeńskie Stanisławy Rajskiej w Łodzi. W mieście tym mieszkała przy ul. Piotrkowskiej 90 (pod tym adresem mieszkali też bohaterowie „Ziemi obiecanej” Reymonta). Gdy studiowała polonistykę w Warszawie w 1927 roku umiera jej ojciec (jego nagrobek zachował się na żydowskim cmentarzu przy ul. Okopowej).
W roku ukończenia studiów Jarecka rodzi syna i pracuje nad powieścią „Inni ludzie” składającą się z tomów „Stare grzechy”, „Przed jutrem”, „Ludzie i sztandary”). Współpracuje z lewicowymi czasopismami: „Dziennikiem ludowym”, „Myślą Socjalistyczną”, „Nową Kwadrygą”, „Obliczem Dnia”, „Górnikiem”. W latach 30. pracowała i mieszkała w Wąbrzeźnie, gdzie umieściła akcję swojej książki dla dzieci „Szósty oddział jedzie w świat”. Nie są znane jej szczegółowe losy. Nigdy nie wyszła za mąż, miała dwóch synów (Karola i Marka) z dwoma różnymi partnerami. Nie była religijna, nie utożsamiała się ze swoim żydowskim pochodzeniem.
W 1940 roku trafiła do warszawskiego getta. Znała język niemiecki i potrafiła pisać na maszynie, zatem zaczęła pracować w Judenracie, potem staje się członkinią Oneg Szabat, gdzie kopiowała dokumenty Rady Żydowskiej dla słynnego Archiwum Ringelbluma. Tam też poznała pisarza Marcela Reich-Ranickiego, który tak ją wspominał: „. Widzę ją przed sobą: kasztanowowłosą i niebieskooką szczupłą kobietę niewiele ponadtrzydziestoletnią, opanowaną i spokojną. Była owszem znaną, choć nie sławną pisarką, bardzo młodą, kiedy ukazała się jej pierwsza książka”. W getcie w ciągu jednej nocy przetłumaczyła z francuskiego powieść „Nocny lot” Antoine de Saint-Exupery`ego. Ona i Reich-Ranicki byli w biurze Judenratu, gdy 22 lipca 1942 roku wszedł tam Hermann Höffle i podyktował Gustawie rozporządzenie o „wysiedleniu” Żydów. We wrześniu 1942 roku pociągi do Treblinki jeździły już regularnie – wówczas Emanuel Ringelblum poprosił ją o spisanie wszystkiego co wie. Pozbawiona złudzeń napisała tekst „Ostatnim etapem przesiedlenia jest śmierć”.
Zginęła w styczniu 1943 roku. Można spotkać daty 18, 22 lub 23 stycznia. Kamienica, w której mieszkała została otoczona, a mieszkańcy trafili na Umschlagplatz. Jarecka odmówiła próby ucieczki, świadoma, że jej dzieci nie zdążą uciec. Zmarła w drodze do Treblinki – udusiła się pod stosem ciał.
Gustawa Jarecka nie ma grobu, pomnika, tablicy swojej pamięci. Nie ma ulicy jej poświęconej. Spośród jej dzieł literackich w ostatnich latach wznowiono tylko „Szósty oddział jedzie w świat” oraz „Ostatnim etapem przesiedlenia jest śmierć”. Zachowały się dwie jej fotografie. Tylko w 2022 w Wąbrzeźnie uczniowie zasadzili krokusy poświęcone jej pamięci. Jarecka i tak miała dużo szczęścia – przetrwała o niej jakakolwiek pamięć. O ilu nie pamięta dziś nikt?
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!