Druga wojna światowa była czasem bezwzględnego rozprawiania się hitlerowców z Polakami. Czasami pod byle pretekstem dochodziło do aresztowań, a następnie do publicznych egzekucji, w których ginęli niewinni ludzie. Właśnie taki ciąg wydarzeń miał miejsce w Małej Górce w 1941 r.
Zaczęło się od pożaru w niemieckim gospodarstwie należącym do Gustawa Sonnenberga. Nastąpiło to prawdopodobnie 17 maja 1941 r. Jako przyczynę zdarzenia uznano podpalenie. To spowodowało dość nerwowe poszukiwanie sprawców wśród Polaków. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze Gestapo w Nekli wytypowali listę 20 osób do aresztowania. Najbardziej aktywni przy układaniu listy byli Niemcy Otto Semmler i Alfred Teschendorf. Do aresztowań doszło następnego dnia.
Uwięzieni Polacy zostali przetransportowani do Wrześni. Wtedy to funkcjonariusze Gestapo podczas przesłuchań dopytywali o winnego rzekomego podpalenia. Ostatecznie zarzuty Niemcy przypisali Tomaszowi Siwkowi, rolnikowi z Małej Górki. Następnie więźniów przetransportowano do Fortu VII w Poznaniu. Trafili oni do celi nr 63, w której było już blisko 50 osób. 20 maja 1941 r. kierownik obozu o nazwisku Lange podjął decyzję, że rozstrzelanych zostanie 25 Polaków. W tym gronie znalazło się 5 osób z gminy Nekla i 20 innych więźniów, który nie byli związani z wydarzeniami z Małej Górki.
„Podpalaczom grozi śmierć! Ostrzegamy! Zabudowania chłopa Sonnenberga w Małej Górce zostały podpalone i zniszczone przez polskich przestępców. 22 maja przed południem o godz. 10:00 na miejscu wypadku rozstrzelanych zostało 25 Polaków. Między rozstrzelanymi znajdowały się osoby z najbliższego otoczenia podpalacza, jego poplecznicy i zawodowi przestępcy. Każdy akt sabotażu i każde podżeganie do podpalenia spotka się z odpowiednimi represjami”. - tak brzmiał afisz przygotowany w Środzie Wlkp. przez kierownika powiatu o nazwisku Zerbst z datą 22 maja 1941 r.
Właśnie tego dnia doszło do rozstrzelania w Małej Górce. Miejsce nie było przypadkowe. Stało się to przy ścianie obory spalonej w niemieckim gospodarstwie. Skazani na śmierć zostali przywiezieni dwiema ciężarówki. Więźniowie byli związani po pięciu w jednym szeregu. Przed egzekucją nastąpiło odczytanie wyroku przez Helmuta Bischoffa. Jednym ze świadków rozstrzelania był wówczas Antoni Urbaniak. Z jego relacji wynika, że powiązani skazańcy byli podprowadzani twarzą do ściany spalonej obory. Egzekucję wykonywała grupa 10 żołnierzy. Stojący strzelali w głowę, a klęczący w plecy.
W egzekucji zginęło łącznie sześciu mieszkańców gminy. Wśród nich byli Jan i Franciszek Majchrzak, czyli bracia Wacława, do którego wcześniej należało gospodarstwo. Rozstrzelany został też Wincenty Domagała, organista kościoła w Opatówku pochodzący z Zasutowa i Tomasz Siwek, miejscowy rolnik oskarżony na celowe podpalenie gospodarstwa. Ciała wszystkich zamordowanych zostały później przetransportowane do więzienia na ul. Młyńską w Poznaniu. Dalsze losy szczątków ofiar nie są tak naprawdę znane. Do dzisiaj nie wiadomo, w którym miejscu mogli oni zostać pochowani.
Badania okoliczności tragicznych wydarzeń z Małej Górki zajęła się Okręgowa Komisja Badań Zbrodni Hitlerowskich w Poznaniu. - Do wyjaśniania zbrodni w Małej Górce przystąpiono dopiero w 1967 r. Śledztwo w tej sprawie prowadził sędzia Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu J. Suchocki. Dokonał on od lipca 1967 do czerwca 1968 przesłuchania ponad 20 świadków. W liczbie tej znalazło się tylko dwóch więźniów dowiezionych w pamiętnym dniu na miejsce straceń do Małej Górki – informuje Ryszard Kordus, były wójt i burmistrz Nekli.
To właśnie on dokładnie przeanalizował akta tej sprawy. Dwoma wspomnianymi więźniami, którzy ostatecznie zachowali życie, byli wspomniany już Antoni Urbaniak ze Stępocina i Kazimierz Szumigała z Nekli. Pozostali trzej świadkowie to Leon Cierniewski z Małej Górki, Franciszek Urbaniak z Wągrowca i Wilhelm Mrozek z Chwałszyc. R. Kordus uważa, że samo śledztwo zostało dość mocno zawężone, bo w tym czasie żyli jeszcze inni świadkowie wydarzeń.
Z ustaleń prowadzącego śledztwo Suchockiego wynika, że pożar gospodarstwa był tylko pretekstem do zbrodni. Miało do niego dojść przez brak ostrożności ze strony gospodarzy. Potwierdzały to słowa Franciszka Urbaniaka, jednego ze strażaków gaszących pożar. Sama zbrodnia w Małej Górce miała natomiast charakter zastosowania terroru dla zastraszenia i załamania ludności polskiej. Co również istotne, wśród skazanych znalazło się co najmniej 11 osób aresztowanych kilka lub nawet kilkanaście miesięcy przed rozstrzelaniem. To wskazuje na terrorystyczny charakter egzekucji. Jako ciekawostkę należy również dodać, że zbrodnia w Małej Górce stała się jednym z zarzutów stawianych Arturowi Greiserowi, namiestnikowi „Kraju Warty” w procesie przed sądem polskim rozpoczętym w 1946 r.
Jak podaje Ryszard Kordus, akty zgonu rozstrzelanych wystawiono we wrześniu 1941 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego w Nekli na pisemne zgłoszenie Okręgowej Placówki Tajnej Policji w Poznaniu. Jako przyczynę zgonu podawano: „Rozstrzelany na podstawie wyroku śmierci Sądu Doraźnego Policji Bezpieczeństwa w Poznaniu’’.
Akty zgonów nie były wysyłane rodzinom pomordowanych. - Zdarzały się wypadki, że rodzina o miejscu i okolicznościach śmierci dowiadywała się dopiero po zakończeniu wojny. W skrajnych przypadkach żona dowiedziała się o okolicznościach śmierci swego męża dopiero w trakcie zeznań przed komisją w 1968 r. – dodaje Kordus w opracowaniu raportu ze śledztwa.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, miejsce zbrodni upamiętniono drewnianym krzyżem z okolicznościową tabliczką. W 1972 r. przy drodze został ustawiony nowy pomnik z tablicą, na której zostały umieszczone wszystkie nazwiska pomordowanych. Do gruntowej renowacji monumentu doszło w 2016 r. W miejscu rozstrzelania znajduje się też tabliczka z krzyżem. Do dzisiaj zachowały się ruiny spalonej obory. Nigdy później nie została ona odbudowana, a dziś jest częścią miejsca pamięci.
1. Konstanty Bilażewski, lat 68, inżynier z Poznania
2. Stefan Chwiałkowski, lat 22, fryzjer z Wrześni
3. Andrzej Cierzniewski, lat 33, robotnik z Małej Górki
4. Artur Czermiński, lat 60, właściciel majątku w Charbinie
5. Wincenty Domagała, lat 44, organista z Zasutowa
6. Stefan Duda, lat 62, rolnik z Borowca
7. Zygmunt Duszyński, lat 61, portier z Poznania
8. Tadeusz Dybizbański, lat 19, bez zawodu, z Poznania
9. Wojciech Gracjalny, lat 20, robotnik majątkowy z Sierakowa
10. Leon Hyża, lat 20, robotnik z Małej Górki
11. Ignacy Jamry, lat 61, inwalida wojenny z Zaborowa
12. Julian Kochowicz, lat 34, kupiec z Gostynia
13. Leon Kemnitz, lat 50, nauczyciel z Kleszczewa
14. Franciszek Kozłowski, lat 56, rolnik z Kębłowa, pow. wolsztyński
15. Edmund Lipczyński, lat 39, kupiec z Poznania
16. Franciszek Majchrzak, lat 41, rolnik z Bieganowa, ur. w Małej Górce
17. Jan Majchrzak, lat 39, rolnik z Mosiny, ur. w Małej Górce
18. Władysław Malinowski, lat 29, robotnik z Poznania
19. Stefan Nowak, lat 28, stolarz Chodzieży
20. Ignacy Okupniak, lat 69, ogrodnik z Gulczewa
21. Tomasz Siwek, lat 35, rolnik z Małej Górki
22. Stanisław Świt, lat 38, robotnik ze Środy
23. Sylwester Szeszycki, lat 37, pomocnik biurowy ze Środy
24. Marcin Wildaczyk, lat 46, strażnik graniczny z Kopanicy
25. Jan Wita, lat 58, robotnik z Kębłowa, pow. wolsztyński
Fot. R. Jagieła
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!