„Bezimienne duchy krążą cichutko...” Na tym cmentarzu nikt w tych dniach nie zapali zniczy, nikt nie złoży wiązanki kwiatów, nikt nie pochyli się nad grobami i mogiłami osób tam pochowanych. W leśnej głuszy z dala od ludzkich siedzib znajdują się mogiły, o których pamięta już niewielu... Całkowicie zaniedbany, zapomniany, zarośnięty stary poewangelicki cmentarz znajduje się w lasach niedaleko Karniszewa w gminie Mieleszyn. W zasadzie można by rzec, że to jego pozostałości...
Na tę niezwykłą XIX-wieczną nekropolię trafiłem wiele lat temu podczas moich samotnych wędrówek po bezdrożach i niedostępnych kniejach powiatu gnieźnieńskiego. Cmentarz mnie bardzo zaintrygował, ponieważ jest wyjątkowo… Dlaczego?
Cmentarz jest ukryty na widoku. Wydaje się, że bardzo łatwo do niego trafić, ale z drugiej strony, gdy już się jest w pobliżu to można zwątpić, czy oby dobrze powędrowaliśmy... Po drugie, jeszcze kilka lat temu na tę nekropolię można było wejść szeroką ścieżką, dzisiaj przyroda pochłania każdy metr i aby móc wejść na teren tego miejsca spoczynku, trzeba się przeciskać między drzewami. Po trzecie, gdy już się znajdziemy w tym niezwykłym miejscu nasz wzrok przykuwa samotny ale potężny dąb, rosnący w centralnym punkcie tej leśnej nekropolii. I sprawia, że człowiek zdaje się być w zupełnie innym miejscu… Gdy do tego dodamy dziwną aurę panującą na tym cmentarzu, rosnący wszędzie barwinek i przeraźliwą ciszę, to chce się stamtąd jak najszybciej uciec…
Ale jakaś siła nakazuje nam tam pozostać i spojrzeć na nieliczne płyty nagrobne z imiona i nazwiskami pochowanych tam dawnych mieszkańców tych ziem… Można je wyraźnie odczytać.
Jak dowiadujemy się ze świetnej książki Marka Szczepaniaka pt. „Od Skoków do Laskowa. Z dziejów parafii ewangelicko-unijnych gnieźnieńskiego okręgu kościelnego” (Gniezno 2010), cmentarz, który należał do parafii ewangelickiej w Kłecku, był jednym z dziewięciu nekropoli przypisanych do tego zboru. I największym bo obejmującym obszar o powierzchni 0,5 ha. Kiedy powstał? Wszystko wskazuje na to, że wraz z powstaniem kłeckiej parafii ewangelickiej czyli 12 sierpnia 1852 r. (5 czerwca 1859 r. został poświęcony kościół ewangelicki w Kłecku, który został rozebrany w 1973 r.).
Na nekropolii znajdującej się niedaleko Karniszewa ostatnie pogrzeby odbyły się w 1945 r. Później nieużytkowany cmentarz ulegał dewastacji i zapomnieniu. Cały teraz zaś pochłania przyroda...
Na tym cmentarzu bywałem wiele razy, zarówno zimą (gdy bardzo wyraźnie widać kilkadziesiąt nagrobków), jak i w okresie wiosenno-letnim, gdy większość grobów jest porośnięta i tylko wprawne oko dostrzeże ich zarysy. Dzisiaj jest to miejsce zaniedbane, zapomniane i zarośnięte...
Cmentarz, a raczej to co z niego pozostało, sprawia, iż zaczynamy się zastanawiać, dlaczego doszło do tego, iż ta nekropolia jest tak zaniedbana. Czy dlatego, że są na niej pochowani obywatele Polski ale niemieckiego pochodzenia? Pewnie tak, bo wiele takich poewangelickich (czyli w potocznym znaczeniu - poniemieckich) cmentarzy jest w naszym regionie i większość z nich – niestety – jest w opłakanym stanie. Ale przecież ewangelikami mogli być też Polacy! I zapewne tacy też spoczęli na tym cmentarzu.
Wszelkim cmentarzom należy się szacunek, bez względu na to, jakiej narodowości zmarli zostali na nim pogrzebani. To jeden z przejawów kultury. My Polacy domagamy się dzisiaj, by na Wschodzie szanowane były polskie cmentarze. Czy to samo czynimy w stosunku do tych, którzy zmarli na polskiej ziemi? Niekoniecznie. Są wprawdzie gminy, gdzie dokonuje się ekshumacji ludzkich szczątków z dawnych ewangelickich nekropolii i przenoszą je w inne, godne miejsce. Ale tak się dzieje sporadycznie.
Być może ów cmentarz niedaleko Karniszewa nie przedstawia wartości historycznych, ale w takich sytuacjach należy przede wszystkim pamiętać o szacunku dla zmarłych. Może więc warto o niego zadbać, odpowiednio go oznakować i przede wszystkim uporządkować.
Poniżej publikujemy fragment przepięknego wiersza, który jest umieszczony jest przy wejściu na cmentarz w Jaworcu w Bieszczadach:
„Bezimienne duchy krążą cichutko nad zapadniętymi bez krzyża grobami, czekając wędrowca,
krótkiej modlitwy, by znów się ułożyć na wieczny spoczynek tak zasłużony a tak sponiewierany”.
Mam nadzieję, że mogiły na cmentarzu niedaleko Karniszewa będą mogły w niedługim czasie „znów się ułożyć na wieczny spoczynek”, a my nie będziemy zacierać śladów przeszłości. Bo taka jest nasza historia i jej już nie zmienimy.
Być może któryś z Czytelników zapyta, dlaczego zdecydowałem się akurat dzisiaj opisać ów cmentarz, skoro bywa na nim od lat. Już wyjaśniam. Otóż w ostatnim czasie pozyskałem informacje na temat pewnych niezwykłych wydarzeń, które wydarzyły się na ten nekropolii w okresie II wojny światowej. Ale o tym napiszę w najbliższym czasie...
Fot. A. Soberska, K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!