ReklamaA1

Wspominamy tych, którzy odeszli w 2020 roku

Informacje lokalneAktualności31 grudnia 2020, 8:00   red. Karol Soberski2017 odsłon
Wspominamy tych, którzy odeszli w 2020 roku
 fot. Karol Soberski

Ostatni dzień roku to czas podsumowań i wspomnień, to czas kiedy przypominamy ludzi związanych z turystyką, historią czy kulturą w naszym regionie, ze szczególnym uwzględnieniem powiatu gnieźnieńskiego, zmarłych w kończącym się roku.

Maciej Frankowski

4 stycznia 2020 roku  zmarł nestor gnieźnieńskich fotografów Maciej Frankowski. Urodził się w 22 stycznia 1945 roku w Krakowie, dzień po wyzwoleniu miasta spod okupacji hitlerowskiej. Mieszkał i pracował w Gnieźnie. Ukończył Liceum Plastycznych (na kierunku fotograficznym) w Gdyni-Orłowie. Po maturze odbył staż fotoreportera prasowego w redakcji gnieźnieńskiego tygodnika „Przemiany”. Tam poznał redaktorów Janusza Bińka i Wojciecha Staszewskiego, a także Janusza Chlastę, późniejszą legendę gnieźnieńskiej fotografii prasowej.

Po odbyciu zasadniczej służby wojskowej wrócił do Gniezna, gdzie przy ulicy kanclerza Łaskiego założył swój pierwszy usługowy zakład fotograficzny pn. FOTOPLASTYKA. Zakład z czasem został przeniesiony na ulicę Farną, a potem na ulicę Łubieńskiego 10, gdzie znajduje się do dzisiaj. Pierwszym aparatem M. Frankowskiego był czeski Flexaret. W jego kolekcji znajduje się około 100 różnego typu kamer, które, choć sprawne, wyszły już z użycia. Zimą, na przełomie roku 2008/2009, w Dużej Galerii Miejskiego Ośrodka Kultury w Gnieźnie zaprezentował (wspólnie z córką, synem i zięciem) imponującą kolekcję wielkoformatowych zdjęć kolorowych, będących reporterskim zapisem wyprawy do Egiptu.

FOTOPLASTYKA jest firmą rodzinną, w której na przestrzeni 40 lat szlify fotografa warsztatowego zdobyło ponad dziesięcioro uczniów. Był współanimatorem i współorganizatorem dorocznych spotkań środowiska gnieźnieńskich fotografów i fotografików. Zmarł 4.01.2020 r. (źródło: opr. Władysław Nielipiński)

Maria Pągowska

1 lutego dotarła do mnie smutna wiadomość, że w wieku 101 lat zmarła Pani Maria Pągowska, prawnuczka hr. Albina Węsierskiego, budowniczego pałacu w Zakrzewie koło Kłecka, która była bohaterką trzech moich książek w których zawarłem jej wspomnienia i fotografie z okresu międzywojennego: „Skarb Dziedzica”, „Tajemniczy Pałac Zakrzewo” i „Złoto Dziedzica”.

Pani Maria urodziła się 2 lipca 1918 roku. Pochodziła z rodziny ziemiańskiej o tradycjach patriotycznych (ojciec Pani Marii - Stanisław Pągowski - był delegatem na Polski Sejm Dzielnicowy, a pradziadek – hr. Albin Węsierski wybudował przepiękny zespół pałacowo-parkowy w Zakrzewie koło Kłecka i uratował od zniszczenia Ostrów Lednicki który w 1856 r. wykupił z rąk pruskich). W 1940 r. została wysiedlona z domu rodzinnego w Łubowicach w gminie Kiszkowo, w 1943 r. wstąpiła do Armii Krajowej i została sanitariuszką w 120. Pułku Piechoty 106. Dywizji Piechoty AK rejonowy inspektorat AK "Maria" obejmujący Miechów, Pinczów i Olkusz.

W czasie Rzeczpospolitej Pińczowskiej (lipiec/sierpień 1944 r.) była współorganizatorką szpitala polowego w Kazimierzy Wielkiej. W 1945 r. wróciła do Wielkopolski. Studiowała od roku 1936 z przerwą wojenną, uzyskując w 1951 r. tytuł magistra nauk ekonomiczno-handlowych. Po wojnie współorganizowała od podstaw Centralę Odzieżową i Tekstylną w Poznaniu, była kwestorem Politechniki Poznańskiej. Jest założycielką Stowarzyszenia Księgowych. W 2004 r. otrzymała stopień porucznika.

Pani Maria Pągowska zawsze wspominała, że jej zaangażowanie społeczne i pracowitość to wynik patriotycznego wychowania, które odebrała w domu rodzinnym. Była wielokrotnie nagradzana za swoją działalność na rzecz odzyskania niepodległości i za aktywność zawodową.

Panią Marię – wspaniałą osobę, o niezwykłej wiedzy historycznej i cudownych wspomnieniach z okresu międzywojennego – poznałem w 2014 r. gdy po raz pierwszy zostałem zaproszony do Mrowina, gdzie mieszkała. Wówczas zbierałem materiały i fotografie do książki „Skarb Dziedzica”. I Pani Maria podzieliła się ze mną swoimi wspomnieniami związanymi z majątkiem Popowo Podleśne w gminie Mieleszyn, ponieważ – jak się okazało – siostra ojca Pani Marii – Stanisława – Zofia Pągowska, była żoną Jana Kijewskiego. I to oni w 1930 r. kupili Popowo Podleśne dla syna Tadeusza.

Później kolejne jej wspomnienia i udostępnione przez Panią Marię fotografie znalazły się w książce pt. „Złoto Dziedzica”.

W późniejszych latach spotkaliśmy się jeszcze kilkukrotnie, w tym dwukrotnie w pałacu w Zakrzewie, gdzie 7 października 2017 r. odbyła się premiera mojej kolejnej książki pt. „Tajemniczy Pałac Zakrzewo”. Do tej książki Pani Maria ma największy wkład, ponieważ hr. Albin Węsierski, który w 1872 r. wybudował pałac w Zakrzewie, był pradziadkiem Pani Marii! W tej książce jest wiele fotografii z okresu międzywojennego z pałacu w Zakrzewie, pochodzących z archiwum rodzinnego Pani Marii. I przede wszystkim są bezcenne wspomnienia prawnuczki hr. Albina. Z tego powodu dla mnie wielkim honorem była obecność Pani Marii i jej rodziny na premierze książki w tym niezwykłym miejscu, którym jest pałac w Zakrzewie.

Podczas moich spotkań z Panią Marią, poznałem jej niezwykłe historie związane nie tylko z Zakrzewem czy Popowem Podleśnym, ale także z Działyniem (który jej ojciec 1 stycznia 1939 r. kupił dla jej brata), czy z Sulinem. Było też wiele opowieści o rodzinnych Łubowicach w gminie Kiszkowo… Wspomnienia Pani Marii, to bezcenny dar, bezcenne przeżycia, które dzięki jej otwartości przeniosłem na karty moich książek.

Jan Kozanecki

4 maja na cmentarzu parafialnym w Niechanowie pożegnaliśmy Jana Kozaneckiego, Honorowego Obywatela Gminy Niechanowo, miłośnika historii tej gminy i niezapomnianego gawędziarza, a także współautora książki pt. „Opowieści o Niechanowie... i okolicach”.

Jan Kozanecki, który urodził się w 1934 r. w Niechanowie, całe swoje życie związał z tą gminą. Swoje wspomnienia zawarł w książce, wydanej w 2013 r., pt. „Opowieści o Niechanowie... i okolicach”, które był współautorem – wspólnie z Bożeną Szymanowską. Na okładce tej książki czytamy jego słowa, które możemy uznać za motto życiowe Jana Kozaneckiego:

„Moje życie to rodzina, praca w warsztacie jako rzeźnik, kocham przyrodę, antyki. Moją życiową pasją jest zbieranie wiadomości historycznych związanych z wydarzeniami i mieszkańcami mojego regionu. Bardzo się cieszę, że dzięki wspaniałym ludziom udało się wydać tą książkę”.

Pana Jana miałem przyjemność poznać 2 maja 2015 roku gdy zorganizowałem zwiedzanie Niechanowa (szkoły, kościoła, pałacu). Wówczas – dzięki pośrednictwu pani Grażyny Kozaneckiej – zaprosiłem pana Jana do wspólnego oprowadzania po historii gminy Niechanowo (z tego zwiedzania pochodzi załączone zdjęcie). Pan Jan z wielką radością przyjął tę propozycję i opowiedział blisko 100-osobowej grupie turystów, o dziejach Niechanowa i okolicznych miejscowości, szczególnie o tej historii, której osobiście był świadkiem. Pana Jana zapamiętałem jako człowieka o dużej wiedzy historycznej, pogodnego i wielkiego gawędziarza.

Niestety, śmierć pana Jana, to kolejna wielka strata dla naszego regionu. Odszedł bowiem kolejny miłośnik historii naszej „małej Ojczyzny”.

Jarosław Walerczak

8 listopada zadzwonił telefon i od jednej z koleżanek z instytucji kultury w Gnieźnie, usłyszałem: - Jarek Walerczak nie żyje! Szok, niedowierzanie… Miał zaledwie 54 lata…

Jarka Walerczaka, człowieka mediów „od zawsze”, poznałem 24 lata temu, gdy zacząłem swoją przygodę z dziennikarstwem w ówczesnym Radiu św. Wojciech. Przez dwa lata pracy spotykaliśmy się tam prawie codziennie… Potem miałem to szczęście, że ponad rok pracowałem z nim w jednej redakcji – gnieźnieńskim oddziale „Głosu Wielkopolskiego”. Nie będę ukrywał, że dużo się od niego nauczyłem. Po kolejnych latach nasze drogi się rozeszły – Jarek zaczął pracę w „Przemianach na Szlaku Piastowskim”.

Mimo, że pracowaliśmy w różnych redakcja, często konkurencyjnych, zawsze był życzliwy i uśmiechnięty. Zawsze pełen optymizmu i poczucia humoru. Nie było chyba nikogo w środowisku dziennikarzy, kto by Jarka nie lubił... Kochał muzykę… Wiele lat temu często spotykaliśmy się na Balach Jazzowych organizowanych przez Krzysztofa Gronikowskiego, gdzie był duszą towarzystwa… Jarek był jednym z dziennikarzy z najdłuższym stażem w Gnieźnie, był ceniony nie tylko za swoją wiedzę i doświadczenie zawodowe, ale też za obiektywizm.

Florian Wesołowski

Także 8 listopada w wieku 92 lat, zmarł Pan Florian Wesołowski z Mielna, bohater mojej książki „Złoto Dziedzica”, człowiek który był chodzącą skarbnicą wiedzy o historii Mielna, szczególnie o tamtejszym pałacu.

Pana Floriana poznałem w maju 2016 roku. Szukając informacji o Mielnie, szczególnie o tamtejszym pałacu, trafiłem do Pana Floriana. Okazało się, że przybył on po II wojnie światowej do Mielna i przez blisko 40 lat pracował jako nauczyciel w Domu Wczasów Dziecięcych w Mielnie. Mieliśmy okazję spotkać się kilkakrotnie i rozmawiać przez wiele godzin o historii Mielna, o pałacu, o rodzinie Wendorffów, o jeziorze Utrata, o kaplicy-rotundzie w Mielnie i wielu innych historiach związanych z Mielnem i okolicami. Pan Florian zawsze był uśmiechnięty, zawsze z radością czekał na nasze spotkania w trakcie których dzielił się swoją wiedzą i pokazywał mi powojenne zdjęcia pałacu w Mielnie. Biła od niego radość i pozytywne nastawienie do życia i do ludzi.

Bogate wspomnienia Pana Floriana związana z Mielnem, zarówno historią przedwojenną, czasami II wojny światowej oraz tym, co działo się w Mielnie po 1945 roku, zawarłem w książce „Złoto Dziedzica” (wydanej w 2018 r.), gdzie opisałem historię pałacu w Mielnie, tamtejszej kaplicy oraz dzieje innych skarbów i tajemnic tej miejscowości.

Śmierć Pana Floriana to strata dla dziejów naszej „małej Ojczyzny”. Zapewne wiele ciekawych opowieści już nie usłyszę. Na szczęście pozostało kilkanaście godzin nagranych wspomnień Pana Floriana, które w przyszłości znajdą swoje miejsce w kolejnych moich książkach.

Mieczysław Kwiatkowski

11 listopada w wieku 75 lat zmarł Mieczysław Kwiatkowski, przez ostatnie 45 lat lat organista parafii pw. św. Trójcy w Stęszewie, bohater moich książek „Skarb Dziedzica” i „Złoto Dziedzica”. Człowiek wielkie serca, wielki miłośnik historii.

Pan Mieczysław Kwiatkowski urodził się 15 grudnia 1945 roku w Popowie Ignacewie, gdzie jego ojciec posługiwał jako organista. To właśnie za namową ojca w 1966 r., pan Mieczysław zgłosił się do pracy w parafii w Kwieciszewie, gdzie założył rodzinę i pracował do 1971 r. Po tym czasie uzyskał posadę organisty w Kamieńcu niedaleko Grodziska Wlkp., gdzie posługiwał kolejne 4 lata.
Do Stęszewa - jak informuje parafia pw. św. Trójcy - przeprowadził się późną jesienią 1975 roku. Dowiedziawszy się, że tutejsza parafia poszukuje organisty, udał się do ówczesnego proboszcza ks. kanonika Wiktora Joachimczaka. Po rozmowie i krótkim przesłuchaniu umiejętności kandydata ksiądz proboszcz postanowił go zatrudnić. Pan Mieczysław posługiwał w parafii w Stęszewie blisko 45 lat.

Pana Mieczysława poznałem w sierpniu 2015 roku. Po moim apelu na portalu informacjelokalne.pl (poprzednik portalu Pojezierze24.pl), że szukam świadków wydarzeń związanych z historią Popowa Ignacewa, Pan Mieczysław do mnie zadzwonił. Zaprosił nas do siebie, do Stęszewa. I tak zaczęła się nasza serdeczna znajomość. Nasze pierwsze spotkanie w Stęszewie, przypadało w niedzielę. Miało być krótkie, godzinne, a skończyło się na wielu godzinach opowiadań o historii Popowa Ignacewa. Miejscowości, w której ojciec Pana Mieczysława – Antoni Kwiatkowski – był organistą w okresie przedwojennym, w czasie II wojny światowej i w latach powojennych. W trakcie tego spotkania, jak i kilku kolejnych.

Pan Mieczysław dzielił się ze mną swoimi wspomnieniami, dzielił się unikatowymi informacjami, przedwojennymi fotografiami. Często zdarzało się, że już kilka godzin po spotkaniu dzwonił do mnie i informował, że jeszcze mu się przypomniało to i to… Zawsze był uśmiechnięty, zawsze z wielką radością czekał na nasze spotkania i chętnie opowiadał o swoim Ojcu, o swoim życiu. Sam starał się pozyskiwać dla mnie nowe wiadomości.

Pan Mieczysław przyjechał też na zwiedzanie Popowa Ignacewa, które odbyło się 22 kwietnia 2017 r. I wówczas także zaskoczył mnie wieloma informacjami, które z wielkim przejęciem opowiadał w Popowie Ignacewie, w miejscach gdzie te wydarzenia się rozgrywały… To było niezapomniane spotkanie. Przebogate wspomnienia Pana Mieczysława związana z historią przedwojenną, czasami II wojny światowej oraz tym, co działo się w Popowie Ignacewie po zakończeniu II wojny światowej, zawarłem przede wszystkim w książce „Skarb Dziedzica” (wydanej w 2016 r.). Wspomnienia pana Mieczysława pojawiły się także na kartach książki „Złoto Dziedzica” (wydanej w 2018 r.).

Śmierć Pana Mieczysława to duża strata dla historii naszej „małej Ojczyzny”.

Zbigniew Modro

13 listopada zmarł Zbyszek Modro, przedsiębiorca i wielki miłośnik turystyki… Pana Zbigniewa Modro poznałem na początku XXI wieku, w roku 2001. Był wówczas właścicielem banku „Chrobry” w Gnieźnie i w pomieszczeniach jego firmy przy ul. Żwirki i Wigury zaczęły się odbywać spotkania nowo powstałego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Gniezna. I jako młody wówczas dziennikarz, z 5-letnim stażem, robiłem materiały z tych spotkań.

Wiele lat później, gdy stał się też właścicielem Hotelu Białego w Skorzęcinie i gdy wybudował Hotel Nest w Gnieźnie, nasze drogi zaczęły się częściej krzyżować. Szczególnie, gdy Zbyszek – bo pewnego razu zaproponował byśmy przeszli „na Ty” - coraz częściej myślał o inwestycjach związanych z turystyką w naszym regionie.

I właśnie tematy związane z turystyką sprawiły, że często spotykaliśmy się na kawę i godzinami rozmawialiśmy o… turystyce. Opowiadał, jak można rozwijać turystykę w naszym regionie, jak jest niedoceniana jako gałąź gospodarki, jak brakuje wizji turystyki w Gnieźnie i powiecie gnieźnieńskim czy też jak marnowany jest potencjał wielu miejsc w regionie.

Gdy w czerwcu tego roku uruchomiłem portal Pojezierze24.pl nasze spotkania były jeszcze bardziej ożywione, bo Zbyszkowi bardzo się spodobał projekt portalu turystycznego o Pojezierzu Gnieźnieńskim! W naszych rozmowach podpowiadał mi – z punktu widzenia turysty i biznesmena z wieloletnim stażem w branży turystycznej – na co zwracać uwagę w tej działalności, jakich unikać błędów. Uważał, że taki regionalny portal to przyszłość, bo turystyka lokalna to branża na której Polacy zaczną wkrótce zarabiać. Zawsze powtarzał, że trzyma kciuki za powodzenie portalu. Dlatego nie przypadkowo też pierwsze, dwudniowe spotkanie redakcji portalu Pojezierze24.pl odbyło się w czerwcu w Hotelu Nest.

Ze Zbyszkiem rozmawialiśmy też o II Festiwalu Historycznym "Tajemnice Trzech Stuleci", który w marcu 2021 roku odbędzie się w Gnieźnie, bo zaproponował, by bazą noclegową dla uczestników Festiwalu był Hotel Nest. Wspierał pomysł Festiwalu, bo uważał bowiem, że takie przedsięwzięcie to ogromna promocja dla miasta i powiatu.

Zbyszka zapamiętam, jako człowieka zawsze wymagającego wobec siebie i innych, człowieka życzliwego, z poczuciem humoru i lubiącego wyzwania. Zawsze uśmiechnięty i pełen optymizmu. Zawsze powtarzał, że ceni ludzi, którzy stawiają sobie nowe wyzwania, nawet takie, które wydawać by się mogły, że są trudne do zrealizowania. Wierzył w ludzi i w ich potencjał. Zbyszka zapamiętam jako wizjonera. Miał jeszcze wiele planów związanych z Gnieznem i regionem, które chciał wdrażać w życie… W grudniu skończyłby 75 lat...

Wszyscy, którzy odeszli w 2020 roku pozostaną w naszej pamięci...


Fot. Jerzy Andrzejewski, K. Soberski


Wspomnienia Marii Pągowskiej (źródło: Poznańskie Archiwum Historii Mówionej - historiamowiona.poznan.pl)


Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 286

  • 2
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 31
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 253
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
Reklama
Najlepsze maszyny online z blikiem