ReklamaA1

Raport z Południa, epizod V – Pociąg, 5 lat później

Felieton17 sierpnia 2020, 7:50   red. Krzysztof „Czarny” Krzyżanowski1309 odsłon3 Komentarzy
Raport z Południa, epizod V – Pociąg, 5 lat później
Krzysztof „Czarny” Krzyżanowski - fot. ze zbiorów autora

Wprawdzie daleko od Polski, ale tradycyjnie zaglądam w sprawy polskie. Na początek zdanie przykuwające uwagę czytelnika: mija dokładnie 5 lat od początku zamieszania ze Złotym Pociągiem. Ten temat dziś podejmuję, ponieważ Złoty Pociąg stał się tematem znanym nie tylko dla Dolnoślązaków, ale i dla Wielkopolan i Polaków w ogóle.

To nasze dobro narodowe na torach, cenne jak skarb, nietypowe, bo oparte na legendzie, niczym smok wawelski (zakładam, że on nie prawdziwy dla tego porównania, bo specjalistą od smoków nie jestem). Tak się przypadkiem składa, że w 2018 roku napisałem książkę o Złotym Pociągu, gdzie opisałem zdarzenia, których byłem świadkiem, o których się dowiedziałem lub o których coś wyczytałem. Książkę wydano w czarnej okładce, a ja cieszę się, że nikt mnie za nią nie zamordował, nie rzucił kamieniem w auto i nie dał „po uchu” - to chyba dobrze o niej świadczy. W ostatnim rozdziale napisałem, że ciąg dalszy nastąpi, ponieważ legendy nie umierają tak szybko. Wciąż podpisuję się pod tym zdaniem.

18 sierpnia 2015 roku, „Wiadomości Wałbrzyskie” podają pierwsze informacje o zgłoszeniu pociągu z II wojny światowej. Nie dodaje się jeszcze przymiotnika „złoty”, ponieważ ten mistrzowski ruch wykonuje kolejny dziennikarz i owa magiczna zbitka dwóch słów zostanie na stałe wygrawerowana na bruku wałbrzyskich ulic. Jak naklejka z nową ceną zakrywająca starą zakryje wcześniejsze skojarzenie z miastem jako miejscem biedaszybów i upadających kopalni. Stanowisko miejskich urzędników to genialne posunięcie – nie dementują (bo po co, zabije to w naturalny sposób zainteresowanie tematem), ale też nie potwierdzają (zbyt duże ryzyko, że to wydumany temat i umrze po sezonie wakacyjnym). Zainteresowanie nie spada, temat nie umiera. Sukces! O Wałbrzychu mówi w wakacje a.d. 2015 cały świat i – naprawdę – nie przesadzam teraz zbyt dużo.

Mija 5 lat od tych wydarzeń, więc spoglądam na bohaterów tej akcji. Piotr Koper, sympatyczny wałbrzyski przedsiębiorca, wciąż wierzy w Złoty Pociąg. Jesteśmy na „Ty”, więc jeśli się mylę, a Piotr przeczytasz ten tekst – to mnie popraw. Wierzy, ale zajął się też innymi sprawami eksploracyjnymi – z sukcesami. Założył fundację w lipcu 2017 roku, która miała zebrać pieniądze na dalsze badania, w tym odwierty; niestety nie zebrała. Andreas Richter – drugi z poszukiwaczy, odchodzi z teamu poszukiwaczy w maju 2017 roku, znika z mediów, nie słychać o nim. Tadeusz Słowikowski, emerytowany górnik, który szukał tego samego pociągu jeszcze w latach 70-tych, też zaszywa się w domu, niewiele o nim słychać. Mówi się, że mocno przeżył fiasko poszukiwań.

Christel Focken, ekscentryczna poszukiwaczka z Niemiec, też przepada bez wieści. Warto przypomnieć, że i ona zgłosiła tunele kolejowe, ale jej wniosek nie został zapamiętany przez opinię publiczną w ogólnoświatowej histerii głównej historii.  W Wałbrzychu zmienił się rzecznik prasowy, pojawił się Pan Edward w miejsce Pana Arkadiusza, który zawsze niezwykle dyplomatycznie, ale w pełni enigmatycznie odpowiadał na pytanie, czy Pociąg jest czy nie go nie ma. Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, został wybrany w październiku 2018 roku na trzecią kadencję. Zdobył blisko 85 procent głosów poparcia i był to jeden z najlepszych wyników wyborczych w Polsce.

Złoty Pociąg wniósł sporo dobrego i kilka rzeczy złych. Promocja miasta Wałbrzych, a pewnie i Dolnego Śląska, była przeogromna, konia z rzędem, kto dokładnie jest to w stanie policzyć (a byli tacy co próbowali). Zbitka dwóch słów, z którą na początku nieskutecznie walczyli Koper i Richter (upierali się, że chodzi o pancerny pociąg, nie o „złoty”), weszła na stałe do języka polskiego. PKP powinna płacić poszukiwaczom tantiemy, bo tej nazwy używa co raz do nowych składów swoich pociągów. Widzę w mediach także używane sformułowanie „to jest Złoty Pociąg tego regionu”, co zapewne oznacza ogromną atrakcję. Powstało piwo „Złoty Pociąg” (niezłe), książki „Złoty Pociąg” (co najmniej jedna bardzo dobra), promocja salonu sprzedaży samochodów „Złoty Pociąg” (to, przyznam, było dziwaczne). Minusy całej akcji? Fiasko poszukiwań i nieudana próba odkopania tajemniczego tunelu kolejowego spowodowała, że w powszechnym mniemaniu tego rodzaju zgłoszenia nie są warte uwagi, a poszukiwacze - niepoważni. Gdybyśmy przynieśli na tacy dowody na skarb – nie uwierzą. Dotyczy to dziennikarzy, ale i niestety – rządu, który niezwykle sceptycznie patrzy obecnie na tego typu rewelacje. Mieliśmy tego przykład niecały rok temu, kiedy to podobny i równie ciekawy temat „Dzienników wojennych” nie przebił się już tak jak Złoty Pociąg. Słyszeli Państwo o nim? No właśnie, może tylko niektórzy, a temat – w mojej ocenie -  jest równie ciekawy, dotyczy równie wielkich skarbów i na dodatek ma namacalne poszlaki – co w przypadku afery w Wałbrzychu nie występowało (tam mieliśmy wyłącznie bliżej nie sprecyzowane relacje i wyniki badań mało wiarygodnym sprzętem).

Życie jest krótkie, a spraw takich jak Złoty Pociąg – nie tak dużo. Udało mi się jedną przeżyć i mam nadzieję, dożyję kolejnych. Czego i Państwu życzę.

Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.


Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 2

  • 2
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Przeczytaj także

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
Reklama
Najlepsze maszyny online z blikiem