Połowa wakacji za nami, gorąco nieznośnie, gdzieniegdzie burze i tęczowe szaliki na pomnikach. Na początek zdanie przykuwające uwagę czytelnika: co łączyć może podziemia w Górach Sowich ze Statuą Wolności? Otóż – łączy nominacja artystyczna, z to z powodów jak dalej. Tu, na Południu, mamy rzecz dość niespotykaną na Pojezierzu, czyli góry, wśród nich wyjątkowe, zwane Sowimi.
Góry te od lat to mekka poszukiwaczy tajemnic, gdyż każdy szanujący się miłośnik takowych przeżywa tu swoje własne randez-vous z kompleksem Riese. Pewnie długo nie trzeba przedstawiać podziemnych kompleksów w skład owego Riese wchodzących, wybudowanych w ostatnich latach wojny, o które do dziś spierają się tęgie głowy badaczy, w tym ja. Cztery takowe otwarte są dla turystów (podaję dla chętnych: Walim-Rzeczka, Włodarz, Książ i Osówka), każdy choć tej samej proweniencji, to innego charakteru – co kto lubi. Ten ostatni właśnie przeszedł niedawno gruntowną modernizację turystycznej trasy, na tyle oryginalnej i wizualnie atrakcyjnej, że pozwoliło firmie projektującej wystartować w szacownym konkursie. „Themed Entertainment and Attractions Project of the Year” – brzmi nazwa owego przedsięwzięcia, a nominowanymi firmami – prócz rodzimej, lubińskiej Projekt Multimedia („nowoczesne rozwiązania wizualne”) są firmy zajmujące się uatrakcyjnieniem wspomnianej Statuy Wolności w Nowym Jorku, Muzeum Szpiegostwa w Waszyngtonie czy instalacji niesamowitej, owalnej kapsuły czasu składającej się ze 116 ekranów OLED we Frankenbergu.
To nie pierwsza taka ciekawa nominacja (tu wprawdzie dla firmy projektującej, ale jednak!), bo wcześniej sowiogórskie podziemia uznane były za najciekawszą atrakcję regionu (2006), albo tzw. „Hit Lata” (2007). Miałem okazję zwiedzić nową instalację na Osówce, pełną efektów, holograficznych obrazów i instalacji broni – owszem podobało mi się, ale w pewnych momentach zastanawiałem się, czy nie przykrywają swoim byciem „cool” całego tła podziemnego kompleksu, który w tym zwiedzaniu jest najważniejszy. Od razu dodam, że nie jestem obiektywny – wychowałem się na Riese dzikim i jeszcze nie udostępnionym, bo kiedy zaczynałem przygody z eksploracją to tylko dwa obiekty dostępne były dla turystów. Dla mnie podziemia mogłyby być dzikie, ciemne i pełne odgłosów kapiącej wody, jak je zapamiętałem, ale co zrobić – pozostają na szczęście inne podziemia, których w Sowich nie brakuje.
Pisałem ostatnio o moście w Pilchowicach, co go niby chcą wysadzić, choć osobiście w to wątpię, czemu dałem wyraz w audycji o moście w ogólnopolskim radio. Otóż czytam, że objawił się reżyser kolejnej części „Mission Impossible” Christopher MqQuarrie, który powiedział, cytuję z pamięci, iż „nikt związany z filmem nie prosił o zgodę na zniszczenie historycznego zabytku w Polsce". Potem dodał jeszcze, że „nigdy nie było nawet takich planów”. Odniósł się w ten sposób do doniesień, jakoby oryginalny most na trasie linii kolejowej 283 miał być wysadzony (dosłownie) w jednej z filmowych scen. Co ciekawe, według Pana Reżysera to Polacy wyrazili ochotę na wypożyczenie mostu na wysadzenie, czynność rzecz jasna jednorazową.
O sprawie czytam niemal codziennie, nudne już się to nieco staje, widzę bowiem, że temat jest nadmiernie „pompowany” przez media i autorów fejsbukowych, bo – do kroćset – ci filmowcy naprawdę… nie chcą go wysadzić. Przypomina to nieco zamieszanie ze Złotym Pociągiem, o którym też wiadomo było, że go raczej nie ma, co nie przeszkadzało spierać się o podział złota z jego wagonów. Jestem przekonany, że prymitywne zwalenie stuletniej żelaznej konstrukcji do wody jest o niebo mniej efektowne od cyfrowej wersji demolki, gdzie można podrasować to i owo na użytek filmu, a na dodatek będzie to znacznie tańsze i lepsze dla filmu. I jeszcze raz podkreślę – jestem przeciwny wysadzaniu na żywo, ale cyfrowe „bum” w połączeniu z promocją tego wycinka kraju polskiego – dlaczego nie? Filmowcy - wysadzajcie cyfrowo! Na marginesie dodam, że widać już ponadprzeciętne zainteresowanie turystów mostem, zaobserwowano nawet Panią Znaną Aktorkę na moście, a za to – bijcie mnie, jak chcecie – należałoby podziękować Tomaszowi Cruise aka Ethan Hunt.
W międzyczasie 50 kilometrów na zachód rozgrywa się o niebo ciekawsza historia, jak najbardziej realna i całkiem niecyfrowa. Dziwnym zrządzeniem losu tutaj właśnie miłośnicy podziemi wiele by dali za małe bum-wysadzanko, tym razem zawalonego wejścia, którego odkopanie kosztować będzie grube tysiące.
Otóż w Lubaniu, sympatycznym dolnośląskim mieście, działa sprawnie grupa osób, która pracuje nad dostaniem się do zawalonego, podziemnego kompleksu pod Kamienną Górą. Tenże, według wszelkiego wskazania, jest pozostałością po schronie przeciwlotniczym. Gorąco polecam odszukanie filmów z tej akcji (w tych początkowych sam miałem szczęście brać udział), ale szczególnie ostatnich, z odwiertu do jednego z chodników. Wielka wiertnica wywierciła skromny otwór, a potem - jak na filmie z Tomem Cruisem - opuszczono przez odwiert kamerę. Dzięki niej przenosimy się w czasie do podziemi jako żywo przypominających te z Osówki wspomnianej, Rzeczki czy Włodarza. Kamera obraca się wolno i z gracją, a my – przed komputerem – mamy możliwość zobaczyć miejsce, gdzie nie było nikogo najpewniej od 75 lat. Drewniana obudowa, wiszące kable, porzucone tory i wagoniki – voila, oto tajemnica. Fascynujące! Polecam gorąco śledzić postępy, ekipa jest mocna i zwarta, a dotarcie do podziemi to kwestia czasu - tudzież worka pieniędzy.
Motto na dziś: podziemia są cały czas w cenie, komercyjne i te bardziej dzikie. Druga część złotej myśli: skupiając się na wakacyjnych super head-linach przegapiamy projekty, które odkrywają tajemnice już teraz i to o nich będzie się mówić w przyszłości.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.