„Pole śmierci” w Lasach Nowaszyckich odsłoniło swoje ostatnie tajemnice!

Z życia FundacjiHistoriaAktualnościInformacje z powiatu gnieźnieńskiego11 sierpnia 2024, 21:00   red. Aleksandra Soberska1609 odsłon
„Pole śmierci” w Lasach Nowaszyckich odsłoniło swoje ostatnie tajemnice!
Członkowie Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” i Stowarzyszenia „Wizna 1939” przed pomnikiem ku pamięci zabitych pacjentów „Dziekanki” w Lasach Nowaszyckich -  fot. Karol Soberski

Fundacja Historyczna „Przywracamy Pamięć” i Stowarzyszenie „Wizna 1939” ponownie powrócili do Lasów Nowaszyckich w gminie Mieleszyn koło Gniezna, by przebadać znajdujące się tam „doły śmierci” w których w czasie II wojny światowej Niemcy grzebali – zabitych wcześniej w mobilnych komorach gazowych – pacjentów szpitala psychiatrycznego „Dziekanka” w Gnieźnie. Sobotnie badania dały odpowiedź, gdzie palono zwłoki, wcześniej pogrzebanych w tych dołach, pacjentów „Dziekanki”, którzy zginęli w ramach akcji „T4”!

Co to za zbrodnia?

W październiku i listopadzie 1939 r. rozpoczęło się największe w dziejach Gniezna i okolic ludobójstwo! Ze szpitala psychiatrycznego „Dziekanka” zaczęły wyjeżdżać samochody z pacjentami w ramach niemieckiej akcji „T4”. Celem akcji była eliminacja ludzi określanych jako „niezdolnych do współżycia społecznego wiodących żywot niegodny życia”, czyli fizycznie i umysłowo upośledzonych. Zabijano ich za pomocą mobilnych komór gazowych. Efektem było wymordowanie od kilku do kilkunastu tysięcy pacjentów „Dziekanki”… Eksterminacja psychicznie i nieuleczalnie chorych określona kryptonimem „T4” stanowiła preludium zbrodni nie mającej precedensu w historii ludzkości, o której dziś mówimy Holocaust.

– Dla mnie ta mroczna historia zaczęła się w 2004 r. gdy – dzięki informacjom od dwóch świadków (Sylwestra Walkowiaka i Henryka Pujanka) odkryłem „doły śmierci” w lasach niedaleko Nowaszyc, w których, jak wykazało moje późniejsze, kilkuletnie śledztwo dziennikarskie, w 1942 roku Niemcy grzebali pacjentów „Dziekanki”. Dotarłem też do pani Zofii Niewiadomskiej, pielęgniarki pracującej na „Dziekance” od 1936 do 1940 roku, która mi opowiedział, co Niemcy robili z chorymi. Według moich ustaleń w Lasach Nowaszyckich Niemcy pogrzebali około 500 pacjentów gnieźnieńskiego szpitala psychiatrycznego „Dziekanka”. Badania archeologiczne prowadzone w tym miejscu w 2009 r. potwierdziły, że tam Niemcy grzebali chorych, których wcześniej uśmiercili. Dla upamiętnienia ofiar, w 2010 r. postawiono pomnik – mówi Karol Soberski, prezes Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć”, inicjator tych badań.

Przez blisko 20 lat, badania tego tematu K. Soberski prowadził samodzielnie, od 7 lat wraz z powołaną przez siebie Fundacją Historyczną „Przywracamy Pamięć”, a od ubiegłego roku wspólnie ze Stowarzyszeniem „Wizna 1939”.

Sobotnie badania w Lasach Nowaszyckich, to już kolejna taka akcja obu organizacji w ostatnich kilkunastu miesiącach. Tym razem badania miały dać odpowiedź na pytanie: w którym miejscu palono zwłoki, wcześniej pogrzebanych w dołach, pacjentów „Dziekanki” i co się stało z prochami.

Zbrodnia bez kary

Warto zaznaczyć, że w kwietniu 2021 r., do Gniezna przyjechał red. Adam Sikorski i dla swojego kultowego programu dla TVP Historia „Było, nie minęło - kronika zwiadowców historii” zrealizował reportaż pt. „Zbrodnia bez kary” o zapomnianej zbrodni na pacjentach gnieźnieńskiego szpitala „Dziekanka” dokonanej w czasie II wojny światowej przez Niemców. – Przeczytałem  książkę „Zapomniana zbrodnia” pana Karola Soberskiego i jest to wstrząsająca historią. Zbrodnia jest wspaniale udokumentowana przez pana Karola Soberskiego, dlatego chcę widzom przypomnieć te dramatyczne wydarzenia – mówi A. Sikorski.

Sobotnie badania

Jak już wspomnieliśmy, sobotnie badania miały dać odpowiedź na pytanie, w którym miejscu palono zwłoki, wcześniej pogrzebanych w dołach, pacjentów „Dziekanki” i co się stało z prochami.

Całodniowe badania „dołów śmierci” przyniosły odpowiedzi na wiele pytań. – Dzisiaj, badając ten teren, po raz kolejny znaleźliśmy dowody niemieckiej zbrodni na pacjentach „Dziekanki”. Znaleźliśmy łuski od broni długiej i krótkiej z okresu II wojny światowej, znaleźliśmy guziki, monety niemieckie, ale przede wszystkim próbowaliśmy wyjaśnić zagadkę, co się stało z tymi ofiarami niemieckiej – mówi Dariusz Szymanowski, prezes Stowarzyszenia „Wizna 1939”.

Karol Soberski, prezes Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” dodaje: – Po 1943 roku, gdy Niemcy wiedzieli, że wojny nie wygrają, Heinrich Himmler wydał rozkaz, by wszystkie ludzkie szczątki wykopać z tych dołów i je spalić. By nie pozostał żaden ślad ten zbrodni. Jak palono te szczątki w tym miejscu, to możemy tylko domniemywać, ale wiemy jak to było w innych podobnych miejscach. Zawsze szczątki palono w miejscu, gdzie wcześniej był te zwłoki grzebane. Przyjeżdżały specjalna komanda żydowskie, które wydobywały zwłoki z dołów i paliły na specjalnie przygotowanych stosach. Dlatego w tym Lesie Nowaszycki też takie miejsce spalenie było.

– W naszych badaniach wykorzystaliśmy georadar i tam, gdzie wskazywał jakieś zagłębienia, jakieś anomalie, wykorzystaliśmy świdry geologiczne i badaliśmy to miejsce. Szukaliśmy miejsca spalenia tych zwłok, bo tak naprawdę, jak wynika z zeznań świadków, te wszystkie szczątki zostały gdzieś tutaj, na tym polu spalone – podkreśla D. Szymanowski. – Jesteśmy tutaj dzisiaj po raz kolejny, las z każdym miesiącem rośnie, jest coraz większy, nie mamy już tak naprawdę jak się tutaj poruszać, ale dzisiaj w temacie palenia zwłok znaleźliśmy bardzo cenny przedmiot, dowód zbrodni.

Stos z szyn kolejowych?

– Dzisiaj udało się nam odnaleźć fragment szyny od kolejki konnej, szyny z których mogły być budowane stosy na których układane i palone były szczątki wydobywanych z dołów pacjentów „Dziekanki”. Lasy w których jesteśmy, w czasie II wojny światowej należały do rodu von Wendorff, który miał siedzibę w pobliskim Mielnie. I w tym majątku funkcjonowała kolej konna. To była wyjątkowa kolej, ponieważ jej tory rozkładało się wzdłuż dróg, na polach i zwoziło różnego rodzaju płody rolne. A później się ją po prostu zwijało. Stąd przypuszczamy, że Niemcy mogli wykorzystać znajdujące się na folwarku w Mielnie szyny od tej kolejki do budowy wspomnianych wcześniej stosów na których palono szczątki pacjentów „Dziekanki” – wyjaśnia K. Soberski. – Odnaleźliśmy dzisiaj wiele dowód zbrodni, ale niestety nie udało się nam trafić na miejsce, gdzie palono zwłoki, na miejsce z elementami spalenizny, z prochami ludzkimi – dodaje D. Szymanowski.

Koniec badań w Lasach Nowaszyckich?

Wczorajsze badania na „polu śmierci” w Lasach Nowaszyckich były – prawdopodobnie – ostatnimi. – Kończymy nasze badania w tym miejscu, ponieważ fizycznie nie da się już tutaj nic więcej zrobić, drzewa bardzo szybko rosną i pochłaniają całe to pole – zaznacza prezes Stowarzyszenia „Wizna 1939”

Ale to nie koniec naszych badań nad niemiecką zbrodnią na pacjentach szpitala „Dziekanka”. Jak zapowiada K. Soberski, jesienią tego roku ukaże się drugie wydanie książki „Zapomniana zbrodnia” (pierwsze ukazało się w 2017 roku) uzupełnione o badania z ostatnich lat. Odbędzie się również międzynarodowa konferencja poświęcona niemieckim zbrodniom na pacjentach szpitali psychiatrycznych na polskich ziemiach okupowanych przez Niemców, a także – jeśli znajdą się siły i środki – to być może rozpoczną się badania innych miejsc w których Niemcy grzebali pacjentów „Dziekanki”.

– Pamiętać, to znaczy przede wszystkim o tym mówić, głośno o tej niemieckiej zbrodni mówić, nagłaśniać ją, ponieważ to nie jest jedyny taki przypadek w Polsce. Trzeba mówić, przypominać i badać miejsca tych zbrodni – zaznacza D. Szymanowski. – Kończymy badania „dołów śmierci”, ale nie kończymy współpracy Fundacji ze Stowarzyszeniem. Mamy kilka ciekawych tematów, o których już wkrótce poinformuje, a które będziemy chcieli wyjaśnić – dodaje K. Soberski.

20 lat badań

– Sobotnie badania „dołów śmierci” w Lasach Nowaszyckich, zamykają oficjalnie 20 lat moich badań tego miejsca. 20 lat temu odkryłem te „doły śmierci” i przez te dwie dekady poświęcałem czas, środki i zdrowie dla wyjaśnienia tej zbrodni, dla jej upamiętnienia. To w dużym stopniu się udało. Ukazała się książka, stoi pomnik, stoi krzyż, odbywały się międzynarodowe konferencje poświęcone tej niemieckiej zbrodni. A ostatnie lata to intensywne badania tego miejsca prowadzone przez moją Fundację Historyczną „Przywracamy Pamięć” i naszych Przyjaciół ze Stowarzyszenia „Wizna 1939”. Dlaczego kończymy? Ponieważ coraz szybciej rosnący las nie pozwala nam już na dalsze badania terenowe – wyjaśnia K. Soberski. – Zapewne wkrótce pokuszę się o podsumowanie tych 20 latach mojego życia, które poświęciłem na zbadanie tej zbrodni dokonanej w Lasach Nowaszyckich – dodaje.


Fot. K. Soberski, R. Anioł



Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 246

  • 65
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 8
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 173
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Przeczytaj także

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB3ReklamaB4