To słowo wraca jak bumerang w dyskusji medialnej kilka razy w roku: 3 maja, 1 sierpnia, 15 sierpnia, 1 września, 11 listopada… Nie mamy uznanej jasnej definicji patriotyzmu, dlatego może spieramy się o niego tak często. Ale może problemem nie jest definicja, ale realne wprowadzanie w życie patriotyzmu, bardzo różnie rozumianego.
2 maja w telewizyjnym wywiadzie tłumaczka i uczestniczka powstania warszawskiego Anna Przedpełska-Trzeciakowska mówiła, że patriotyzm to przede wszystkim służba. A zatem czyn, nie rozbudowana definicja, ale konkretny czyn. To niemal tożsame ze słowami Karoliny Lanckorońskiej zapytanej o polskość: „Polskością jest dla mnie świadomość przynależności do narodu polskiego. Uważam, że należy dać możliwie konkretne dowody tej świadomości, natomiast nie rozumiem potrzeby jej analizy”.
Przedpełska-Trzeciakowska zwróciła uwagę, że trudno patriotyzm zdefiniować. W podobnym tonie wypowiadał się Władysław Bartoszewski, który mówił, że w jego szkolnych czasach nikt nie zapytałby kolegów czy są patriotami, bo było to absolutnie naturalne. Niezwykle ważne są słowa, że patriotyzm powinien być jak oddychanie, a nikt normalny nie biega po ulicy krzycząc „Ja oddycham! Ja oddycham!”.
Znacznie łatwiej przychodzi nam zdefiniować patriotyzm lokalny czy też regionalny: to dbałość o kulturalne, przyrodnicze i historyczne dziedzictwo naszych małych ojczyzn, stawianie sobie za cel ich rozwój gospodarczy i społeczny. Ale gdy przychodzi nam do definiowania patriotyzmu narodowego, obciążeni historią próbujemy szukać patriotyzmu na polach bitew, wśród kamienic powstańczej Warszawy, wśród mogił powstańców i żołnierzy, legionistów Piłsudskiego, wiarusów księcia Józefa, łaskawie dołączając do nich sanitariuszki i łączniczki. Jakby działalność artystów, naukowców, nauczycieli, społeczników nie była patriotyzmem. Jakby jedną drogą do uzyskania miejsca w narodowym panteonie patriotów była śmierć za ojczyznę, a nie życie dla niej.
Łatwo popadamy też w drugą skrajność: spłaszczamy patriotyzm współczesny do płacenia podatków i kupowanie biletu podczas jazdy tramwajem. Tak, uczciwość jest cechą patrioty, ale patriotyzm to też aktywne działanie na rzecz Polski, to walka o jej przyrodę, szanowanie kultury, znajomość historii. To szacunek wobec polskiego języka. To też duma (naturalna, nie rozbuchana pychą) z bycia Polakiem w kontaktach z obcokrajowcem. To pokora wobec czarnych kart naszej historii: stosunku wobec Kozaków zaporoskich, zajęcia Zaolzia i Wilna, Jedwabnego, Marca `68. To próba podjęcia dyskusji, zrozumienia drugiej strony. Nie wolno nam historycznie reagować na każdy komentarz, który przedstawia naszą historię inaczej niż w cukierkowych lub złoto-chwalebnych barwach (czego mogliśmy doświadczyć po wypowiedzi choćby Barbary Engelking o powstaniu w getcie warszawskim). Polska i jej historia nie są idealne, złote, czarno-białe. A przecież nawet te trudne karty musimy rozliczyć, przyjąć do świadomości prawdę, wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość i z tym żyć. Przecież jeżeli kochamy drugiego człowieka, to kochamy mimo wad i niewłaściwych zachowań w przeszłości.
Między patriotyzmem a ślepym nacjonalizmem granica potrafi być bardzo cienka. Patriotyzm zakłada miłość do ojczyzny. Pozwala Polakowi kochać Polskę, Niemcowi Niemcy a Hiszpanom Hiszpanię. Pozwala też wyrażać miłość na różny sposób: poprzez sadzenie drzew pamięci, biegi, płacenie podatków, dzieła artystyczne, jedzenie czekoladowego orła. Nacjonalizm próbuje zawładnąć całą tę miłość dla siebie, stawia siebie w roli jedynego sprawiedliwego, jedynego, kto ma prawo do tej miłości. Jest to jednak miłość ślepa, prowadząca raczej do nieszczęść niż do rozkwitu kraju czy narodu. Nacjonalizm oprócz miłości do ojczyzny bowiem ma w sobie nienawiść do każdego, kto kocha inaczej lub kocha inną ojczyznę. A przecież nienawiść nie może być miłością.
Przed nami zadanie bardzo trudne: przekazać patriotyzm kolejnym pokoleniom. Nie tylko jego definicję, którą można ukuć zawsze na potrzeby rozmowy, ale przede wszystkim przekazać patriotyzm jako postawę. Aby patriotyzm nie kojarzył się ze słusznym, choć smętnym składaniem kwiatów przy grobach w posępnym milczeniu. Aby był to patriotyzm radosny, wykonywany z chęcią. By młodzi sadzili parki, uczciwie pracowali, czytali Sienkiewicza i Tokarczuk, wiedzieli czym jest haft kaszubski i czym wsławiła się Krystyna Krahelska. By stawali w obronie wyznawanych przez siebie zasad. By szli w radosnych pochodach z flagą, by odnawiali pomniki przeszłości i budowali przestrzeń dla przyszłości „ku chwale ojczyzny” nie pytając konsumpcyjnie „ile będę z tego miał?”.
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!