Miasto Dobrogosta. Badania Dzwonowa dzień kolejny...

HistoriaAktualności26 lipca 2020, 12:30   red. Daniel Sypniewski923 odsłon
Miasto Dobrogosta. Badania Dzwonowa dzień kolejny...
Archeolodzy podczas badania Dzwonowa - fot. Daniel Sypniewski

Tym razem do średniowiecznego Dzwonowa zabrałem na poszukiwania archeologiczne swego syna Jonasza. Córka po ostatnim kilku godzinnym kopaniu miała zbyt duże zakwasy... Chciałem również oderwać go od tych gier, internetu czy telewizji. Kto wie, może złapie bakcyla i w przyszłości zostanie archeologiem. W końcu nie każdy dzieciak może spędzić wakacyjny dzień na wykopaliskach archeologicznych.

Oczywiście się spóźniliśmy, archeolodzy pracowali już od samego rana, a ja aż zamarłem, gdy zobaczyłem pomarańczowe patyczki-oznaczniki, na których były osadzone woreczki ze znaleziskami. „Ciemna śrubka!” zakląłem siarczyście, znowu ominęły mnie skarby! A było co oglądać. Z ziemi wyszły ciekawe monety. Boratynki to już standard, ale pokazały się sreberka - moneta, bodajże Karola Gustawa (nie jestem pewien), denary jagiellońskie, prawdopodobnie Władysława Warneńczyka oraz piękny, obustronny medalik z wizerunkami Matki Boskiej i Jezusa z poprzecznym oczkiem, pięknie spatynowany.

Tym razem postanowiłem bardziej pomóc archeologom, czyli wziąłem w ręce łopatę. Kopałem w upale cztery godziny i było to najmilsze machanie łopatą w moim życiu. Gdy tylko Marcin Krzepkowski wykopał pierwszy fragment kafla od starego pieca, bardziej zacząłem się przyglądać co leży w ziemi. Fragmentów cegieł, ceramiki i kafli było co niemiara, niektóre pięknie zdobione, kolorowe. Po chwili archeolog złożył prawie cały kafel, którego ocenił na styl gotycki, piękna rzecz. Potem znalazł tajemniczy przedmiot - puzderko, który wszystkim nam zadał klina, ale archeolog rozwiał wszystkie wątpliwości twierdząc, że to... zwykły tusz lub puder. Następnie „przeczesywaliśmy” hałdy ziemi wykrywaczami i wtedy serce zabiło mi mocniej, bo wykrywacz „bił” na „kolorek”, czyli na metal inny niż żelazo. Byłem w 100 proc. pewien, że to moneta, być może nawet srebrna! Niestety był to paseczek z brązu, ale i tak ciekawy, z patyną koloru zielonego. W pierwszej chwili pomyślałem, że jest to wyprostowana obrączka, ale chyba nie, do identyfikacji... Były za to znienawidzone przeze mnie średniowieczne gwoździe i nawet te największe już tylko wzbudzały moją irytację. Na pocieszenie udało mi się znaleźć starą igłę, zawsze coś. Oczywiście Marcin, szef ekipy, z hałdy wydobył jeszcze denara Warneńczyka.

Podsumowując, choć dziś nie udało mi się znaleźć upragnionej monety, to i tak byłem zadowolony spędzając miło czas wśród ciekawych ludzi, w miejscu z tak przebogatą historią. Wykop został wypoziomowany i przygotowany do wykonania rysunków. W przyszłym tygodniu w ruch pójdą szpachelki, szczotki i dalsze schodzenie w głąb dworu. Pierwszy raz w życiu pragnę, by ten weekend już się skończył...


Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 1

  • 1
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Przeczytaj także

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4