Pod koniec lipca będzie można nabyć zapowiadaną wcześniej książkę, która opisuje różne przypadki kryminalne mieszkańców Gniezna i najbliższej okolicy. Jak się okazuje, okres, który autor – Rafał Jurke – wziął na warsztat, od połowy XIX wieku do września 1939 roku, niekoniecznie był czasem spokoju. Zapewne wielu z nas słyszało od starszych pokoleń, że „za naszych czasów to było inaczej, bezpieczniej”.
Książka Rafała Jurke zatytułowana „Kryminalne Gniezno” pokazuje, że bez względu na epokę, łamanie prawa jest częstą praktyką, w której gnieźnianie mieli swój udział. Aby poznać kryminalną historię Gniezna autor skupił się na podstawowym dostępnym źródle jakim jest ukazująca się w tamtym okresie prasa. Wychodzące w Gnieźnie gazety, „Lech” i „Dziennik Gnieźnieński”, ale także dostępne na ogólnopolskim rynku tytuły pozwoliły na odtworzenie wielu kryminalnych perypetii gnieźnian.
Książka podzielona została na sześć rozdziałów. Każdy z nich opisuje innego rodzaju przekroczenia prawa. Rozdział pierwszy poświęcony został złodziejom. Tutaj wśród spektakularnych kradzieży znalazły się też przypadki mniejszego kalibru, jednak dość osobliwe. Jak się okazało dość powszechne w tamtym czasie były np. kradzieże zwierząt nie tylko domowych, ale również inwentarskich. Jednemu z Gnieźnian skradziono np. hodowanego przez niego bobra. Sporą część miejsca autor poświęcił postaciom złodziei. Wśród nich wymienić trzeba mistrza ucieczek z więzienia, Floriana Kosmalę, dla którego zamki w drzwiach i kraty nie były kompletnie żadną przeszkodą. Kolejny rozdział poświęcony został oszustom i fałszerzom. Tutaj wiedzie prym Józef Głąbiński. Co prawda nie był on gnieźnianinem, jednak jako miejsce największego swojego przekrętu wybiera nasze miasto. Oszukał skarb państwa na gigantyczną kwotę, za którą mógłby kupić około 25 nowych samochodów. Porównajmy to z dzisiejszymi cenami nowych aut średniej klasy. Urodziła się także w Gnieźnie pruska „Mata Hari”, czyli Helena Dunin – Markiewicz. Choć była Polką to znalazła się wśród najwytrawniejszych szpiegów naszego zaborcy.
Niestety dochodziło w Gnieźnie do prób zabójstw i morderstw. Temu poświęcił Rafał Jurke następny rozdział. Zagłębiając się w lekturę możemy zauważyć, że agresja była częstym sposobem na rozwiązywanie sporów, a wykorzystywane jako argumenty młotki, widły i inne narzędzia prowadziły do wielu tragedii. Równie chętnie sięgano po broń, która pomimo wielu obostrzeń była w posiadaniu wielu osób. O zgrozo mordowano nie tylko dorosłych, wśród ofiar były także niczemu niewinne dzieci.
Kolejny rozdział zatytułowany „Zboczeńcy, nierządnicy, namiętności, pijacy” w tej właśnie kolejności opisuje przeróżne skłonności jakim ulegali gnieźnianie. Gniezno nie oparło się przypadkom haniebnego wykorzystywania dzieci, stręczycielstwa i prostytucji oraz powszechnej w tamtym czasie pladze pijaństwa. Trzeba stwierdzić, że nasi rodzimi pijacy wykazywali się niezwykłą fantazją. Jeden z nich, zamknięty do wytrzeźwienia rozebrał sporych rozmiarów, znajdujący się w celi, piec kaflowy. Ktoś biegał nagusieńki po centrum miasta inny krzyczał że jakieś złe siły wykroiły mu wnętrzności.
Gnieźnianie ulegali także wypadkom. Wśród nich znalazły się na przykład utonięcia. Zimą powszechne były upadki na oblodzonych chodnikach. Takiemu uległ mieszkający w Gnieźnie generał Edward Hein. Postać niezwykła, lekarz, społecznik i jak wspominała go prasa, po prostu dobry człowiek. Konsekwencją upadku była przedwczesna śmierć. Były też katastrofy budowlane. Pod pewną panią zarwała się podłoga i wpadła do kuchni swojego sąsiada. Niemal nie straciliśmy katedry. Gdyby nie szybka decyzja bp. Laubitza to znaczna część naszego skarbu mogła ulec zawaleniu. Były też pożary. Jeden z najtragiczniejszych po 1819 roku wybuchł w kamienicy Rawitscha przy ul. Dąbrówki. Kilka osób spłonęło żywcem, inni zginęli skacząc z okien. Paliła się cukrownia, warsztaty stolarskie, strychy i inne zabudowania.
Gnieźnianie wykazywali sporą chęć do podróżowania. Skutkowało to tym, że ulegali wypadkom komunikacyjnym. Temu tematowi poświęcony został ostatni rozdział. Nie miało znaczenia czym się przemieszczali; konno, rowerem, automobilem czy też pociągiem. Wszystkie te środki lokomocji były równie przydatne, co i niebezpieczne. Wśród wypadków komunikacyjnych zdarzały się także lotnicze. W Gnieźnie nie mającym w tamtym czasie tradycji lotniczych samoloty spadały nader często. Doszło też do tragicznego wypadku, kiedy to na zaimprowizowanym polowym lotnisku na Kawiarach poniósł śmierć siedmioletni Marian Izbiński.
Mocną stroną książki jest indeks kilkuset nazwisk. Wszystkie osoby, które przewinęły się przez tą książkę, przestępcy i ich ofiary, a także świadkowie zostały skatalogowane, aby czytelnicy mogli znaleźć wszystkich tych, których może znali, albo o nich słyszeli.
Książka wydana zostanie nakładem Organizacji Turystycznej Szlak Piastowski i będzie dostępna już na przełomie lipca i sierpnia w Informacji Turystycznej przy ul Bolesława Chrobrego oraz w kilku innych punktach na terenie miasta.
Rafał Jurke – kulturoznawca, licencjonowany przewodnik turystyczny z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem. Współinicjator opracowania autorskich tras turystycznych po Gnieźnie m.in. trasy pt. Kryminalne Gniezno. Autor wystawy poświęconej okupacyjnym realiom w trakcie II wojny światowej w Gnieźnie. Pomysłodawca i twórca internetowej wyszukiwarki grobów zagrożonych likwidacją i grobów osób zasłużonych dla lokalnej społeczności.
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.