ReklamaA1

Kiszkowski zegarek... i inne legendy

Informacje lokalneHistoria26 grudnia 2021, 8:00   red. Szymon Raith1851 odsłon0 Komentarzy
Kiszkowski zegarek... i inne legendy
 fot. Szymon Raith

„Zegar nie bije dla tych, co szczęśliwi” - to słowa Friedricha Schillera, niemieckiego poety i dramaturga. Co ma jednak wspólnego wspomniany w przysłowiu zegarek oraz Kiszkowo? Na to pytanie i zagadkę postaramy się odpowiedzieć w kolejnej opowieści na szlaku legend Puszczy Zielonki. Historyczna wieś Kiszkowo to drugi nasz przystanek na szlaku legend. Tym razem bardzo ważnym elementem legendy będzie zegarek i ważne, aby był dobrze nakręcony.

Kiszkowo - jej inne historyczne nazwy to Krzyżkowo, Kiskowo, Kyszkow, Kyszkowo. Za czasów panowania władzy niemieckiej na tych ziemiach miejscowość nosiła nazwę: Kischkowem a w latach 1876 do 1945 – Welnau.

Dzisiaj wieś znajduje się w powiecie gnieźnieńskim, nad rzeką Małą Wełną. Usytuowana jest na pagórku, do Gniezna jest stąd około 30 km, natomiast do Poznania 40 km.

Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z roku 1341, kiedy to ziemie te podarowane zostały faworytowi króla Kazimierza Wielkiego. Ów rycerz zwał się Kiszko.

Pieszo przez Kiszkowo

Ta legenda różni się od Tajemniczego Słupa w Zielonce, którą wcześniej opisywaliśmy. Tutaj cała miejscowość jest idealna do zwiedzania jej historii i zakamarków. Warto więc tutaj przyjechać. Auto można zostawić na rynku, który dzisiaj jest parkowym skwerem, kiedyś jednak stanowił wybrukowany główny plac miejscowości. Do tablicy opisującej legendę łatwo trafić, gdyż znajduje się na skwerze przy ulicach Dworcowej i Szkolnej.

Legenda tego miejsca głosi...

Dawno temu jeden zamożny, acz niezbyt rozgarnięty młodzieniec postanowił wyruszyć w daleki świat. W ramach przygotowań do podróży zakupił sobie w Kiszkowie zegarek. Nastawił go według miejskiego ratusza i wyjechał najpierw do Rzymu. Tam zapraszany na liczne spotkania liczył, że będzie się na cudzy koszt najadał. I tak było. Bawił zapraszających go długimi opowieściami o Kiszkowie i przy okazji zjadał za sześciu.

Wielkie było jego niezadowolenie, kiedy na zaproszenie nie pojawiał się punktualnie. Przez znajomych był bowiem wyśmiewany, gdy przychodził dwie godziny przed czasem. Razu pewnego wyruszył do Lizbony. Jego kłopoty z punktualnością się nie zmieniły, tylko tym razem się spóźniał i zamiast obfitej kolacji zostawał głodny. Niezwykle sfrustrowany tą sytuacją zaczął się żalić napotkanemu krajanowi z Polski, że we wszystkich stolicach źle chodzą ludziom zegarki i cierpi na tym jego żołądek. Ów krajan wyprowadził go z błędu i uświadomił, że zegarek należy nastawić według kraju, w którym się obecnie przebywa. Na świecie są bowiem różne strefy czasowe. Inna jest w Rzymie, inna w Lizbonie, a jeszcze inna w Kiszkowie.

Rzecz całą opisał dla potomności Franciszek Morawski, autor wiersza „Kiszkowski zegarek” z 1860 roku. Przyczynkiem do napisania niniejszej opowieści mógł być potwierdzony historycznie fakt, iż jeden z kiszkowskich zegarmistrzów reklamował się w prasie i sprzedawał rozweselające zegarki wskazujące cały czas tą samą godzinę. W rzeczywistości były to zwykłe zegarki bez „duszy” służące do zabawy.”

Inne kiszkowskie podania i legendy

Tak samo jak czas zegara na kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, tak dużo o dziejach tej ziemi w ludzkiej pamięci zachowało się legend i podań związanych  z tym miejscem. Oto niektóre z nich:

- nazwa miejscowości
Jak wcześniej wspominaliśmy nazwa wsi Kiszkowo pochodzi od jej rycerza Kiszki, jednak, że jest jeszcze drugi wątek. W tym wypadku chodzi o nazwę Krzyżkowo, która pochodziła od krzyżówki dwóch traktów handlowych. Jeden z Poznania przez Dąbrówkę Kościelną, Kiszkowo do Bydgoszczy i dalej do Gdańska. A drugi z Kalisza do wybrzeża morza Bałtyckiego.

- „Diabeł Wenecki”
Pod koniec XIV wieku właścicielem wsi Kiszkowo i Rybno był sędzia kaliski – Mikołaj Nałęcz, zwanym także Krwawcem, który miał swoją rezydencje w Wenecji pod Żninem. Znany był z licznych procesów i zatargów, ciekawostką jest, że jeden z nich prowadził z własną siostrą o Kiszkowo. Podobno on też wywołał wojnę domową z Grzymalitami. Możemy o nim również przeczytać w „Panu Tadeuszu” pióra Adama Mickiewicza.

- kat i szubienica
W XV wieku Kiszkowo było miastem, które rządziło się na prawem niemieckim. Miało również prawo miecza „ius gladii”, a więc prawo do okaleczania i torturowania złoczyńców oraz stosowania kary śmierci, funkcjonował także sąd. Kary kiszkowskiego sądu wymierzał kat za pomocą m.in. szubienicy, która znajdowała się za wsią, po lewej stronie drogi prowadzącej do Rybna Wielkiego. Zachowała się też wzmianka, że pod kiszkowskim ratuszem i rynkiem istniały obszerne lochy, w których przetrzymywani byli więźniowie.

- bagna i moczary
Wjeżdżając do wsi od strony Gniezna mijamy po prawej stronie Stawy Kiszkowskie. Miejsce stanowiące ostoję ptactwa wodno-błotnego. Miejsce to nie było kiedyś tak chętnie odwiedzane przez mieszkańców, a raczej nie miało dobrej sławy. Powszechnie uważano, że biesy i czarownice wyprawiają tam figle. Słyszano beczenie kozła, skaczące płomyki czy szum nadciągających potępieńców. Ze względu na „atrakcje” tego miejsca bano się chodzić w te okolice po zmroku. Dzisiaj można wytłumaczyć niektóre z tym strachów, jednak czy warto aby wszystkich tajemnice były rozwiązane?

- klątwa czarownicy
Istnieje legenda, która ściśle związana jest z wyrokiem sądu kiszkowskiego z 30 września 1761 roku. Głosi ona, że jedna z kobiet, którą posądzono o bycie czarownicą i spalono na stosie, tuż przed śmiercią rzuciła klątwę na Kiszkowo. Według niej miasto miało na powrót zostać wsią i stracić swą nazwę. Możliwe, że klątwa się spełniła gdyż 115 lat później władze niemieckie zmieniły nazwę na Welnau a pięć lat później utraciła ono prawa miejskie.

- kiszkowski ratusz
Niegdyś na rynku stał okazały ratusz, który zajmował wiele miejsca przez co rynek nie był zanadto obszerny. Po jego rozebraniu cegły wykorzystano na budowę szpitala dla ubogich, mieszczącego się przy głównej krzyżówce w Kiszkowie. Stąd też niektórzy mówili, że idą nie do lazaretu a do ratusza.

- powiedzenie
W naszej mowie istnieje wiele przysłów i powiedzonek. Jest nawet i takie, które dotyczy samego Kiszkowa. Brzmi ono „ślusarz zawinił, kowala powiesili”. Związane jest niestety z prawdziwą historią sądu kiszkowskiego, który wydał absurdalny wyrok gdy na śmierć skazano jedynego w miasteczku ślusarza. Pech jednak polegał na tym, że mieszkał tutaj tylko jeden ślusarz. Za to kowali było dwóch. Dlatego aby nie zabrakło w Kiszkowie ślusarza postanowiono powiesić kowala.

- losy kiszkowskiej figury
W Kiszkowie znajduje się tylko figura, przedstawiające Najświętsze Serce Pana Jezusa. Związana jest z nią pewna historia, z czasów II wojny światowej. W tym czasie jeden z mieszkających tu Niemców o nazwisku prawdopodobnie Baldok zachęcany przez swych kolegów, postanowił zniszczyć figurę. Strzelił do niej z pistoletu w wyniku czego Jezusowi odpadła jedna ręka. Krótko po tym ów Niemiec dostał powołanie do wojska i wysłano go na front. W wyniku działań wojennych został ranny w rękę, która musiała być amputowana. Tak okaleczony powrócił do Kiszkowa. Mieszkańcy czasami wspominają o listonoszu bez ręki, jeżdżącym na rowerze. Mówiono później, że spotkała go zasłużona kara.

Jak widać legenda o kiszkowskim zegarku to tylko jedna z wielu o tej wielkopolskiej wsi. Zachęcamy tym samym do jej odwiedzania i poznawania tego miejsca, nie tylko z dzisiejszej perspektywy.


Fot. Sz. Raith



Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 127

  • 98
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 28
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 1
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Przeczytaj także

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
Reklama
Najlepsze maszyny online z blikiem