Jerzy Wojciech Szulczewski syn Ziemi Kujawskiej swoim niezwykle długim i pracowitym życiem zapisał się złotymi zgłoskami na kartach historii Kujaw i Wielkopolski. Żyjąc i pracując na przełomie XIX i XX wieku w bardzo trudnych czasach należał do najwybitniejszych obserwatorów życia i kultury mieszkańców wsi oraz otaczającej ich przyrody. W tym roku przypada 145. rocznica jego urodzin i 55. rocznica jego śmierci.
Protoplasta rodu Szulczewskich pochodzący ze szlachty zagrodowej, czyli drążkowej, zamieszkujący jakąś wioskę koło Ostrołęki, straciwszy rodziców po insurekcji kościuszkowskiej postanowił uciec z zaboru rosyjskiego i zostać poddanym króla pruskiego. Udał się na służbę, jako parobek do gospodarza we wsi Różanna leżącej między Gębicami a Orchowem. Miał na imię Bartłomiej i jak zanotował 8 listopada 1812 roku proboszcz gębickiej parafii, który jednocześnie był urzędnikiem Stanu Cywilnego, w myśl obowiązującego wówczas na tych terenach Kodeksu Napoleona, ksiądz Ksawery Janiszewski, mając lat około 30 zawarł związek małżeński z 17 letnią służącą Katarzyną Błaszkówną córką Mateusza i Agnieszki w obecności Franciszka Chudego gospodarza i jednocześnie sołtysa Różanny, Wojciecha Powały, Marcina Jędrzejczyka oraz Wincentego Rybarczyka mieszkańcami tej wsi. Pod dokumentem złożył podpis tylko ksiądz, bo pozostali bohaterowie tego dokumentu byli niepiśmienni.
W 1821 roku Bartłomiejowi i Agnieszce Szulczewskim urodził się syn Marcin, który 7 stycznia 1850 roku ożenił się w Gębicach z 19 letnią Jadwigą Skowrońską córką Józefa i Marianny. Związek pobłogosławił ówczesny pleban gębicki Antoni Kinecki. Niestety Jadwiga przedwcześnie zmarła i Marcin będąc mieszkańcem Cienciska koło Strzelna ponownie ożenił się w kościele w Stodołach 2 czerwca 1874 roku mając lat 53 z panną Julianną Skowron, która urodziła się 20 czerwca 1851 roku w Chełmcach z Rozalii Głowackiej i Antoniego Skowrona. Jak sam później napisał:
… matka pochodziła ze starej kujawskiej rodziny Skowronów, której członkowie byli skorzy do bitki i do tańca… Po matce odziedziczyłem zainteresowanie do folkloru, z którym ona była bardzo zżyta.
W Ciencisku małżonkom najpierw urodziła się 4 kwietnia 1875 roku Agnieszka, która zmarła 11 lutego 1877 roku. Potem 27 stycznia 1877 roku urodziła się córka Maria (Marianna) a trzecim dzieckiem był nasz bohater, który urodził się późnym wieczorem 22 kwietnia 1879 roku w Ciencisku. Jak sam napisał:
…na świat przybyłem nieżywy. Lecz baba (bo akuszerek rządowych, zazwyczaj Niemek, tą sprawą robiących nie było) musiała sobie poradzić. Według zwyczaju tarciem szczotką i biciem wydostano mnie z tego stanu. Ponieważ nie było nadziei, że ze mnie wyrośnie silny Kujawiak, jeszcze o północy zawieziono mnie do chrztu. I wtedy ksiądz nie miał nadziei, że długo pozostanę na tym padole płaczu, machnął ręką i nie zapisał mnie do księgi chrztów…. Gdy po latach zabierałem się do ślubu, bez metryki chrztu, byłbym go nie otrzymał, gdyby nie chrzestna, która w mojej sprawie przemówiła.
Od 1874 roku w zaborze pruskim obowiązkowo urzędnicy w specjalnych rejestrach odnotowywali narodziny, śluby i prowadzili księgi zmarłych. Marcin zgłosił narodziny syna. Rodzice ustalili, zgodnie ze zwyczajem, że nowonarodzony otrzymywał takie imię, jakie sobie przynosił, tj. w tym przypadku Wojciech. Urzędnik pruski mylnie imię przetłumaczył i zamiast zapisać Adalbert zanotował George też błędnie, bo powinien Georg, czyli Jerzy. Ojciec nie mógł poprawić, bo był niepiśmienny i na pruskim dokumencie podpisał się trzema krzyżykami.
Ta pomyłka była potem przyczyną pewnych kłopotów jak sam to opisał:
… w czasie okupacji jednego dnia zaproszono mię na urząd stanu, żądając ode mnie wytłumaczenia, dlaczego się piszę Adalbert, nie Georg, … a nie George, jak jestem zapisany. I to była ostatnia zmiana, lecz niezupełnie, bo po polsku miałem urzędowe imię Jerzy, a chrzczony byłem, jako Wojciech, więc by wilk był syty, a koza cała, posługiwałem się teraz oboma imionami w stanie skrótu, więc J.W. I niektórym ciekawskim się to nie podobało, bo przypuszczali, że uważam się za szlachetkę i dlatego miałem się Jaśnie Wielmożny.
Jerzy Wojciech Szulczewski miał jeszcze kilkoro rodzeństwa. Brata Franciszka, który urodził się 9 marca 1881 roku a zmarł 2 października 1888 roku. Również dziecko urodzone 4 października 1885 roku było nieżywe i nawet nie nadano mu imienia. Potem na świat w kolejności przyszła Cecylia, która urodziła się 12 listopada 1886 roku, syn Jan, który urodził się 21 stycznia 1889 roku i ostatnią była Pelagia urodzona 4 lutego 1891 roku. Ojciec tej gromadki dzieci pochodził z długowiecznego rodu, bo dopiero w wieku 92 lat pożegnał się z tym światem.
Najpierw w latach 1885-1893 uczył się w jednoklasowej szkole w Ciencisku, a że od małego dał się poznać nauczycielowi, jako zdolne i pracowite dziecko, ten wykorzystywał go do pracy z młodszymi kolegami. Rodzice postanowili go dalej kształcić i wysłali go do preparandy w Rogoźnie. Była to katolicka szkoła uzupełniająca przygotowująca do dalszej nauki. Miała ona formę dwu bądź trzyletniego kursu dla młodzieży niemającej ukończonych 7 klas szkoły podstawowej, a przygotowującej się do nauki w seminarium nauczycielskim do zawodu nauczyciela. Lata spędzone w Rogoźnie wywarły ogromny wpływ na Szulczewskiego. Panowała tam względna swoboda, wielu Polaków zakładało tajne związki patriotyczne, do jednego takiego związku uczniów-Polaków i on się zapisał. Profesor uczący literaturę w tej szkole rozbudził w młodym Szulczewskim zamiłowanie do czytania, słuchania i notowania podań, bajek, legend oraz ich porządkowania, co później mu się bardzo przydało.
Większe piętno na nim odcisnął jednak profesor tej szkoły Otto Knoop, o którym tak w 1963 roku wspominał Szulczewski:
z profesorem Knoopem pierwszy raz zetknąłem się w roku 1894, kiedy byłem uczniem preparandy w Rogoźnie. Wtedy jeden z profesorów zachorował, a jego przedmioty naukowe objęło w zastępstwie dwóch profesorów miejscowego gimnazjum. Jednym z nich był właśnie prof. Otto Knoop. U nas uczniaków cieszył się on wielkim poważaniem, bo był autorem w roku poprzednim wydanego większego dzieła (Sagen Und Erzählungen aus der Provinz Posen) oraz redaktorem dodatku do „Tygodnika Rogozińskiego” (Rogasener Familienblatt), w którym nawet jego uczniowie różne powieści ogłaszali.
Po trzech latach nauki w Rogoźnie otrzymał świadectwo umożliwiające mu podjęcie nauki w seminarium nauczycielskim w Kcyni, które ukończył w 1899 roku. Na wspólnym tablo z rocznika 1896-1899 widnieje wśród 21 fotografii absolwentów, również zdjęcie Szulczewskiego młodzieńca z wysokim czołem i bujną fryzurą włosów zaczesanych do góry.
W październiku 1899 r. Szulczewski rozpoczął pracę w jednoklasowej szkole elementarnej w Brudzyniu niedaleko Janowca Wielkopolskiego. Piastował tam funkcje kierownika, co dla Polaka w tamtej rzeczywistości było nie lada wyzwaniem. To tam 23 października 1903 roku ożenił się z Jadwigą Stranz. Szulczewskim 12 stycznia 1905 roku urodziła się córka Janina, która skończyła szkołę w Bydgoszczy i później jako nauczycielka od 3 sierpnia 1925 roku pracowała w Pobiedziskach. Kolejnym dzieckiem była córka Stefania, która urodziła się 13 lutego 1907 roku i też wraz ze starszą siostrą w 1925 roku przeniosła się do Pobiedzisk na cztery lata, by 14 grudnia 1929 roku zamieszkać z rodzicami. Dnia 5 lipca 1908 roku Szulczewskim urodziła się w Brudzyniu córka Aurelia a później 17 maja 1910 roku syn Donat, który niestety zmarł mając 16 lat 17 czerwca 1926 roku. Z Brudzyniem Szulczewscy byli związani do 14 sierpnia 1919 roku, bowiem tego dnia zameldowali się w Poznaniu w Górnej Wildzie.
Opuścili Brudzyń po śmierci żony Jadwigi Stranz, która zmarła we wrześniu 1918 roku. W Poznaniu często zmieniali miejsce zamieszkania. Dość szybko przenieśli się do własnego mieszkania przy ul. Flottella 7 (obecnie Traugutta), nastąpiło to 23 października 1919 roku. Po śmierci pierwszej żony Szulczewski 28 maja 1921 roku ponownie ożenił się z Marią Skoraczewską urodzoną w Gołuchowie koło Pleszewa 6 kwietnia 1880 roku. Była ona córką znanego wielkopolskiego leśnika, a po jego śmierci wychowywana była przez stryja Filipa Skoraczewskiego. Dnia 11 listopada 1921 roku przenieśli się do mieszkania przy ul. Krasińskiego 4. Dnia 15 maja 1922 roku zamieszkali przy ul. Poznańskiej 58A. Tutaj mieszkali dłużej, bo aż do 29 lutego 1932 r. po tej dacie mieszkali w Puszczykowie przy ulicy Poznańskiej 46. Czwartego lipcu 1932 razem zamieszkała z nimi ponownie córka Stefania.
W Brudzyniu Jerzy Wojciech Szulczewski gościł często O. Knoopa, który mimo, że nie znał języka polskiego spisywał od okolicznych mieszkańców zwyczaje, obrzędy, podania, bajki i legendy. Szulczewski mu w tym zbieraniu ogromnie pomagał. Sam Knoop napisał:
szczególnie pomagał mi Wojciech Szulczewski z Brudzynia, który …z wielkim zapałem w rodzinnych Kujawach zaczął zbierać podania, a wyniki swojej pracy przekazał do mojej dyspozycji.
Wojciech Łysiak tylko w jednym 1900 roku naliczył 172 teksty folklorystyczne przekazane Knoopowi przez Szulczewskiego. On sam w liście pisanym w Puszczykowie 18 stycznia 1965 roku do Antoniego Słowińskiego napisał:
Według pobieżnych obliczeń zebrałem ich ponad 500, nie licząc setki drobnych notatek, dotyczących wierzeń, leczenia ludowego etr.
W roku 1900 sam zaczął zbieranie folkloru kujawskiego i rozpoczął od Strzelna i okolic, bo tam miał jak sam pisał kilku krewniaków, którym zawdzięczam kupę bardzo ważnego, bo prastarego materiału. W tym okresie do I wojny światowej wykrystalizowały się dwa odmienne kierunki zainteresowań Szulczewskiego. Pierwszy to ten folklorystyczny, oraz drugi przyrodniczy. Ten drugi rozwinął się u niego pod wpływem profesora seminarium kcyńskiego znanego przyrodnika w całej Wielkopolsce Fritza Carla Adolfa Pfuhla.
Do roku 1906 publikował pod swoim nazwiskiem lub przy ścisłej współpracy z Knoopem wyłącznie małe artykuły folklorystyczne głównie w Rogasener Familienblatt, ale także w Historische Monatsblätter fü die Provinz Posen (np. o gębickich dzwonach-nr 8/9, 1904, s. 12), Aus dem Posener Lande, Zeitschrift der naturwissenschaften Abteilung, Hessische Blätter für Volkskunde, Mitteilungen der schlesischen Gessellschaft für Volkskunde, Zeitschrift des Vereins für Volkskunde In Berlin i innych. Razem z Knoopem w Rogoźnie wydał w 1905 roku 68 stronicową książkę pt. Beiträge zur Volkskunde der Provinz Posen. Była to kolejna praca z serii Przyczynki do ludoznawstwa prowincji poznańskiej. Od 1907 roku publikował opracowania przyrodnicze głównie z entomologii (dział zoologii zajmujący się owadami) i botaniki.
Z kolei w latach 1911-1914 ponownie przeważają w jego dorobku prace folklorystyczne. (Więcej na ten temat napisał Józef Burszta; Dorobek folklorystyczny regionalisty Jerzego Wojciecha Szulczewskiego 1879-1969, Lud, tom 54, s. 168-176, 1970.) Po pierwszej wojnie światowej aż do 1932 roku nie publikował żadnych prac folklorystycznych za to ujrzało światło dzienne kilkadziesiąt prac z zakresu entomologii i botaniki. Dostarczał materiału z owadami np. Valetinowi Torka (1915). Współpracował też z ornitologiem niemieckim Juliusem Hammlinkiem któremu dostarczył informacji o pięciu ptakach wodnych gnieżdżących się w okolicach Żnina, Wągrowca i Brudzynia (1917). W latach 1920-1922 wydatnie pomagał Włodzimierzowi Kulmatyckiemu przy badaniu mrówek występujących na terenie Wielkopolski i Pomorza. O motylach występujących w zbiorach Muzeum Wielkopolskiego pisał w 1922 r. w Polskim Piśmie Entomologicznym ( t. 1. Zeszyt 1-2, 1922, s. 74-77).
Oprócz pracy zawodowej, naukowej miał jeszcze czas na aktywność społeczną. W 1915 roku został radcą ubogich w obwodzie janowieckim. Od września 1918 roku przewodniczył Radzie Chłopskiej w gminie brudzyńskiej i był jej delegatem do Powiatowej Rady Chłopskiej w Żninie. Ta ostatnia działalność trzykrotnie uchroniła go od wcielenia do pruskiego wojska i wysłania na front. Gdy wybuchło powstanie wielkopolskie chwycił za broń, brał czynny udział w walkach o Żnin. W styczniu 1919 roku został członkiem Powiatowego Komitetu Szkolnego w Żninie z ramienia Powiatowej Rady Chłopskiej. Za czynny udział w powstaniu od 28 grudnia 1918 roku do pierwszego maja 1919 roku w kompanii Janowieckiej pod dowództwem porucznika Tadeusza Skrzypka i za cenne usługi, jako kierownik systemu przepustek oraz za to, że był członkiem Sądu Doraźnego, otrzymał uchwałą Rady Państwa z 17 grudnia 1958 roku Wielkopolski Krzyż Powstańczy.
Od 1919 r. do 1928 r. pracował jako nauczyciel biologii w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Żeńskim im. Marii Konopnickiej w Poznaniu przy ul. św. Marcina 35 i organizował konkursy dla młodzieży np. Jakie są zabytki przyrody w okolicy i jak wyzyskać je w nauce szkolnej, jednocześnie w latach 1920-1924 kierował działem przyrodniczym i prehistorycznym Muzeum Wielkopolskiego, natomiast w latach 1928-1931 nauczał botaniki i pszczelarstwa w Wyższej Szkole Ogrodnictwa w Poznaniu. Współpracował z profesorem Adamem Wodziczko przy selekcjonowaniu nasion roślin w poznańskim ogrodzie botanicznym. Był w okresie 1920-1930 roku członkiem Poznańskiego Komitetu Ochrony Przyrody, natomiast od 1924 roku był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności, wchodził w skład Komisji Fizjograficznej a od 1927 r. również Komisji Geograficznej.
W lesie w pobliżu Markowic znalazł i opisał skupienie 14 potężnych okazów brzęków (Jarząb Brekina – gatunek drzewa), z których największy miał 2,04 m w obwodzie i wysoki był na 18,5 m (Ochrona Przyrody, zeszyt 5, 1925, s. 48-49). Znalazł też tam kilka rzadkich okazów wisienki stepowej, o które dbała ówczesna właścicielka Markowic pani Hildegarda von Heydebreck. O faunie szarańczaków występujących w okolicach Nakła nad Notecią i Pniew pisał w 1926 r. (Polskie Pismo Entomologiczne, t.5, 1926, s.87-89). O ochronie głazów lodowcowych znajdujących się na terenie Wielkopolski, a więc o kamieniu św. Wojciecha w Strzelnie, o kamieniu św. Jadwigi w Jedlcach, czy kamieniu w okolicach Annowa pisał w 1928 roku (Ochrona Przyrody, t.3, zeszyt 4, 1924, s. 35-40). Zimą 1927/1928 zebrał ponad 180 gatunków grzybów i opisał miejsca ich występowania w Poznaniu i okolicach w opublikowanej pracy w czasopiśmie Kosmos (t.55, 1930, s. 233-247). W lipcu i sierpniu 1927 roku zbadał 21 gatunków mało znanych owadów występujących w polskich Tatrach tzw. koliszków (Polskie Pismo Entomologiczne, t.8, zeszyt 1- 4, 1929, s. 72-75).
Z kolei część letnich wakacji w 1930 roku spędził na Górnym Śląsku w okolicach Lublińca i tam zebrał oraz potem opisał 273 okazy takich owadów jak: piewiki, koliszki, czerwce i wyrośle (Polskie Pismo Entomologiczne, t.10, zeszyt 1-4, 1931, s. 124-141). W języku niemieckim opublikował obszerny opis owadów występujących w okolicach Bydgoszczy, Inowrocławia, Strzelna, Mogilna, Żnina, ale i Szamotuł, Środy, Śremu czy Międzychodu, a także artykuł o tawuli ożankolistnej, która niebezpiecznie rozprzestrzeniała się w różnych poznańskich parkach (Deutsche Wissenschaftliche Zeitschrift für Polen, zeszyt 26, 1933, s. 95-108).
W 1931 r. przeszedł na nauczycielską emeryturę i przeniósł się do Puszczykowa. Tam głównie zajmował się fauną i florą powstającego Wielkopolskiego Parku Narodowego. Owocem tych działań było opublikowanie ponad 30 prac na ten temat. Okres drugiej wojny światowej to czas przymusowej pracy fizycznej w poznańskich szkołach. Trudne czasy powojenne zmusiły go mimo podeszłego wieku do pracy zarobkowej. W roku szkolnym 1946-1947 uczył w miejskim Liceum Handlowym w Poznaniu a później aż do 1958 r. pracował w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Kiedy skończył 80 lat ponownie przeszedł na emeryturę. Oprócz prac naukowych, w których opisał ponad 60 nowych odmian i gatunków owadów, roślin i grzybów (pleśniak Penicillium Szulczewski-1927, gąsieniczka Cryptus Szulczewski -1939), ma na swoim koncie bogaty dorobek publicystyczny (ponad 200 publikacji). Był świetnym naukowcem, wybitnym pedagogiem, doskonałym popularyzatorem ochrony przyrody. W uznaniu zasług na tych różnych polach został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, odznaką Za Zasługi w Rozwoju Województwa Poznańskiego, Złotą Odznaką Ligi Ochrony Przyrody i wieloma innymi wyróżnieniami.
Najpierw zmarła jego żona Maria 4 października 1965 roku a później on 13 marca 1969 roku w Kościanie. Oboje spoczywają na cmentarzu w Puszczykowie. Gdyby chcieć zebrać cały dorobek etnograficzny i folklorystyczny Szulczewskiego to zebrałoby się na co najmniej dwa obszerne tomy i byłby to niezwykle cenny zbiór tego kujawskiego i wielkopolskiego regionalisty. Może kiedyś powstanie.
Fot. ze zbiorów T. Kardasia
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!