A w naszym kraju dalej hołduję się zasadzie – ani pary w ust w temacie historii tego, co nie jest zatwierdzone przez jedynie słuszną opcję polityczną panującą w danym momencie i jedynie słuszną zatwierdzoną linie historyczną jaką narzuca się temu i owemu przez tego i owego… Dlaczego? Kto? Dowody?
Ano przejdźmy do rzeczy, czy raczej do faktów. Jesteśmy w miesiącu (miesiącach) jaki przyniósł nam wiele ciekawych wydarzeń w naszej historii Polski. I co? I ani pary z ust o… o rzeczach, które działy się, wydawać by się mogło, niedawno, z punktu widzenia dziejów historycznych, bo zaledwie 100 lat z okładem.
Otóż 5.11.1916 roku zaborcy, pod postacią Niemiec i Austro-Węgier, tworzą Radę Regencyjną i, jakby to nie nazwać, państwo Polskie, a w zasadzie Królestwo. Tenże akt podpisuje sam cesarz Austro-Węgier Franciszek Józef I. I jest to ostatni tak ważny akt, na którym złożył swój podpis. Jego następca, Karol I, pisze w 1917 roku bardzo osobisty telegram do hrabiego gubernatora lubelskiego:
„Zgodnie z moim dostojnym sprzymierzeńcem, Cesarzem niemieckim, postanowiłem w myśl artykułu 3 patentu z dnia 12. września 1917 r. o władzy państwowej w Królestwie Polskim, wprowadzić na urząd, jako członków Rady regencyjnej w Królestwie Polskim Arcybiskupa Metropolitę warszawskiego ks. Aleksandra Kakowskiego, prezydenta Warszawy księcia Zdzisława Lubomirskiego i właściciela dóbr w Maluszynie Józefa Ostrowskiego i upoważniam pana do wykonania tego aktu łącznie z cesarskim niemieckim generalnym gubernatorem w Warszawie” Podpisano Karol mp.
Idąc za tygodnikiem „Nowości Ilustrowane” z dnia 27.10.1917 r., wydawanym w Krakowie, należy przywołać słowa zacytowane w nim „(…) Rada Stanu rozpoczyna nowy okres w trudnem dziele odbudowy państwa polskiego.” (pisownia oryginalna). Dziś o tym pary z ust!
Idąc dalej, gdyby komuś to nie pasowało, to bo było to… pod jurysdykcją Niemiec i Austro-Węgier, po opublikowaniu 14 punktów prezydenta USA Woodrow Wilsona, a w nich 13 pkt. mówiącego o „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską”, Rada Regencyjna, powołując się na ten właśnie punkt oświadcza, że odtąd swoją władzę będzie czerpać z woli narodu, a nie z pozwolenia wojsk okupacyjnych. No i 7.10.1918 roku, proklamowała niepodległość Polski i rząd z Premierem Józefem Świerzyńskim (25.10.1918 r.). I o tym także Ani pary z ust! Po co wzbudzać niepokój narodu, po co narażać się na pytania, niepotrzebne pytania?! Niech dalej zostanie twórcą państwa odrodzonego Józef Piłsudski!
15.10.1927 roku i jako żywo znowu ten październik (coś w nim musi być). Tygodnik Ilustrowany Nr. 42 publikuje dwa ciekawe artykuły. Jeden pod wymownym tytułem „KRESOWE SIEDZIBY POLSKIE, KTÓRE ULEGŁY ZAGŁADZIE” i drugi artykuł „ORZEŁ BIAŁY”. Pierwszy artykuł opisuje, jak doprowadzono do zagłady piękny pałac w Eliaszówce i inne. Jak widać z daty, do zagłady obiektu musiała się przyczynić wojna polsko-bolszewicka, choć nie jest to wprost napisane. Takiej zagładzie uległo bardzo wiele obiektów zabytkowych na kresach wschodnich. Nikt dziś nie podnosi larum, że zniszczono, że może by odbudować, że może by wykupić od obecnych właścicieli. Nikt! Larum nie rozchodzi się w myśl zasady Ani pary z ust!, bo mogło by to urazić naszych nowych przyjaciół za wschodnią granicą! To jednak larum słychać za to na zachodzie Polski, a temu i owemu zza zachodniej granicy udało się odzyskać-wykupić posiadłości należące do nich w okresie bytności państwa niemieckiego na dzisiejszych polskich ziemiach zachodnich. Nic to, że temu i owemu przypomni się germański but, nic to…
Drugim artykułem jest artykuł o orle polskim w którym, w myśl zasady Ani Pary Z Ust, autor W. Husarski próbuje, rzecz jasna w sposób wręcz niezmiernie subtelny, wmówić czytelnikowi, że orzeł polski z herbu ustanowionego ustawą z 1919 roku jest uwaga „najbrzydszą bodaj z odmian, przez które herb nasz w ciągu stuleci przeszedł”. Na łamach artykułu tłumaczy się to upadkiem sztuki heraldycznej XIX wieku. Dowodzi się to wszystko w konkretnym celu. Tym celem jest zdeprecjonowanie herbu z 1919 roku, a poprzez tą deprecjację, przedstawienie zalet nowego herbu Polski, powtarzam herbu Polski, a nie godła, jak to do dnia dzisiejszego błędnie się mówi i pisze, a błąd jest zapisany w fatalnej wręcz Konstytucji RP z 1997 roku w artykule 28. 1. „Godłem Rzeczypospolitej Polskiej jest wizerunek orła białego w koronie w czerwonym polu”. Husarski dowodzi więc, że zasadne było zmienienie polskiego orła na orła, który z pewnymi zmianami towarzyszy nam do dziś, a wykonany został przez prof. Zygmunta Kamińskiego. Ach, jak obłędnie brzmią słowa autora piszącego, że w nowym godle była chęć dążenia do prostoty konstrukcji?! Gdzie? Jak? W którym miejscu?
Ostatnim zdaniem swego artykułu autor wręcz miażdży starego orła pisząc: „dzieło prof. Kamińskiego nie jest jeszcze prawdopodobnie ostateczną odmianą godła państwowego, jednakże uwolni nas ono wreszcie od pewnej bądź co bądź kompromitacji, którą była potwornostka (pisownia oryginalna!), szpecąca nasze urzędowe pieczęci”. Ostro-bardzo ostro! A co dał nam ten nowy twór prof. Kamińskiego? Ano dał nam niesymetryczny układ, cieniowania, gwiazdy na skrzydłach (skąd na Boga one tam?!), niewłaściwe malowanie nóg, szponów, brak ułożenia głowy w pozycji bojowej- dumnej…. Ot i tyle, wystarczy? Czyżby pan profesor Kamiński nie do końca zapoznała się z zasadami heraldyki obowiązującymi w tej materii? Myślę, że nie! Więc dlaczego tak?! A tutaj, w myśl zasady Ani pary z ust!, należy to przemilczeć!
I na koniec zajedźmy na ziemie Wielkopolską, bo tam zawsze działo się bardzo dużo. Działo się tam i w dziedzinie wydarzeń społecznych i politycznych i historycznych również. Otóż w grudniu 1935 roku bardzo uroczyście świętowano „200-lecie ojca gramatyki polskiej” Onufrego Kopczyńskiego, ur. 30 listopada 1735 w Czerniejewie, zm. 14 lutego 1817 w Warszawie. I znowu w miesiącu listopadzie, który jako żywo mocno obfitował w liczne ciekawe wydarzenia w naszym kraju. Tenże ojciec naszej gramatyki, a w zasadzie pierwszego podręcznika do gramatyki, wydanego w 1778 roku, którego wydanie powierzył mu świadomy zasług Kopczyńskiego, Ignacy Potocki. Tuż przed jego śmiercią, w 1816 roku, Stanisław Potocki, naczelny minister oświecenia krajowego Królestwa Polskiego, wręczył mu złoty medal, wybity na jego cześć. Pomnik upamiętniający tą jakże wielką osobę, stoi do dnia dzisiejszego w Czerniejewie, miejscowości w której przyszedł na świat.
Z pomnikiem historia obeszła się brutalnie. Najpierw przenoszony, a potem zniszczony przez Niemców, którym sam fakt, że pomnik dotyczy osoby dbającej o rozwój polskiej nauki i edukacji już stał kością w gardle!
Wielka to była postać i, zapewne widząc co dziś dzieje się z polską gramatyką, z nauczaniem, przewraca się w grobie. Ta jego wielkość, niestety, nie przekłada się na znajomość jego osoby i znajomość jego zasług, a szkoda, wielka szkoda.
O nim także Ani pary z ust! Dzisiaj Rada Języka Polskiego wydaliła z siebie dokument pt. Kampania „Wrażliwi na słowa – wrażliwi na ludzi”,który… a z tym już niech każdy się indywidualnie zapozna, bo mógłbym w swym opisie odejść od tego tworu, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego, a jednak ujrzał.
Ani pary z ust więc drogi czytelniku na wydarzenia i na fakty, które mogły by dać Ci dumę z tego, że jesteś tu i teraz i reprezentujesz kraj, gdzie para z ust może zdradzić twoje „Ani”!
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!