Wojna pozostawia w człowieku ślady na długie lata, podobnie czyni z przyrodą. Ta jednak ma możliwość do szybkiej regeneracji. Bednary – mała wioska niedaleko Pobiedzisk – były miejscem gdzie Luttwaffe przez lata II wojny światowej królowało nad polskim niebem. Teraz to spokojna miejscowość, gdzie lotnisko ciągle jednak odgrywa ważną rolę.
W trakcie II wojny światowej, duża część infrastruktury zarówno cywilnej i wojskowej, została przejęta przez Niemców. Lotniska stanowiły wówczas bardzo ważne miejsca strategiczne.
Bednary mała wioska koło Pobiedzisk już przed wojną słynęła z lotniska. To tu znajdowało się polskie lotnisko w czasach międzywojennym. W roku 1940 Niemcy przejęli to miejsce i postanowili rozbudować je do lotniska operacyjnego (niem. Einsatzhafen). Od tego też momentu nazwa Bednary została zmieniona na Tonndorf.
Prace budowlane polegające na poprawie warunków i rozbudowie trwały do roku 1944 i można powiedzieć, że były prowadzone na szeroką skalę. Czynności te wykonywane były głównie rękami robotników przymusowych z różnych państw, którzy zbudowali warsztaty, domek pilotów, kantynę czy magazyn.
Oprócz samego lotniska w Bednarach znajdowały się również inne obiekty w miejscowościach sąsiednich. I tak w drewnianym kościele we Wronczynie znajdował się magazyn sprzętu lotniczego, który wycofujący się Niemcy podpalili w 1945 r. Z kolei w Głębokiem (gmina Kiszkowo) na terenie starej szkoły z 1920 roku, stacjonowali żołnierze z aparaturą radarową. Natomiast w innych wioskach znajdowały się placówki wartownicze.
Na lotnisku w Bednarach, od czerwca 1941 do stycznia 1942 r. stacjonowała eskadra szkoleniowa Jagdgeschwader 51, której głównym samolotem wykorzystywanym w działaniach wojennych był Messerschmitt Bf 109 E. Dowódcą pułku był między innymi Werner Molders. Był to jeden z asów niemieckiego lotnictwa, który dokonał zestrzelenia 101 samolotów, poza tym zrewolucjonizował taktykę podniebnych walk. Warto jeszcze dodać, że samoloty były ustawione pod drzewami co ułatwiało zakamuflowanie ich przed wykryciem przez wrogie lotnictwo.
Od roku 1944 na lotnisku Bednary stacjonowały eskadry Transportgeschwader 5. Były to jednostki dysponujące największymi samolotami transportowymi używanymi podczas II wojny – Messerschmitt Me 323 Gigant. Samolot o rozpiętości skrzydeł około 55 metrów, w zależności od wersji samolot posiadał od 4 do 6 silników, gdzie każdy miał od 1140 KM do 1480 KM, a jego nośność wynosiła od 10 do 15 ton. Nazywany był często „latającą stodołą” ze względu na swoje rozmiary.
Podczas jednego z takich lotów, 3 sierpnia 1944 r., doszło do katastrofy lotniczej. Samolot ten rozbił się zaledwie po kilku kilometrach po wystartowaniu z lotniska w kierunku na Skorzęcin koło Karłowic. W wyniku uderzenia z ziemią doszło do zapalenia maszyny, która doszczętnie spłonęła. Zginęło 16 członków załogi a 3 zostało rannych.
Funkcjonowanie lotniska nie uszło uwadze polskiemu podziemiu. Od października 1941 do 1944 r. w Bednarach działała placówka Armii Krajowej, wcześniej nazywana Związek Walki Zbrojnej. W jej skład wchodziły dwie pięcioosobowe grupy. Ich zadaniem było zbieranie informacji o działaniach wojsk, ilości samolotów i jednostkach. Uzyskane materiały przekazywane były do punktu kontrolnego w Pobiedziskach.
Przemierzając dzisiaj lasy w okolicach Bednar, możemy natrafić na pozostałości infrastruktury po tym lotnisku. Najłatwiejsze do zlokalizowania są betonowe drogi w okolicznych lasach, które stanowiły miejsca kołowania lub też zaplecze techniczne. Ich szerokość jest różna: od wąskich na 3 metry do najszerszych 12 metrowych a grubość betonu od 15 do 25cm. Dzisiaj największą pozostałością takich dróg jest to odcinek łączący Bednary i Stęszewice.
Drugim ciekawym reliktem po lotnisku są słupy stojące do prawej stronie na Trakcie Bednarskim jadąc w kierunku Zielonki. Są to prawdopodobnie podstawy wieży obserwacyjnej lub też pojemników na wodę. Wykorzystywanych w czasie budowy betonowych dróg.
Mieszkańcy okolicznych wiosek mówią na to miejsce „bombowisko”, a to dlatego, że znajdował się tam skład betonowych bomb ćwiczebnych. Od lat miejsce to przekazywane jest w opowiadaniach jako dość niebezpieczne. Pomimo, że same bomby ćwiczebne nie stanowią zagrożenia, o tyle odnalezione latem 2016 roku w okolicy bomby zapalające w ilości 37 sztuk, już tak. Jeszcze parę lat temu w tym miejscu można było znaleźć około 5 poniszczonych sztuk ćwiczebnych, do dzisiaj przetrwała zaledwie jedna sztuka. Gdzie się podziały? Skoro nie są one z metalu, to nie powędrowały na złom. Otóż tę zagadkę można odkryć w sąsiednich miejscowościach. W jednych gospodarstwach pełnią one rolę dekoracyjną – są wbite w ziemię a w innych jako podstawy pod ławki. Z pewnością stanowią one pamiątkę historyczną dla pasjonatów tematu.
Po wojnie teren został przejęty przez wojsko polskie, które zbudowało utwardzony pas startowy oraz inne elementy infrastruktury. Teren ten stanowił lotnisko rezerwowe dla różnych jednostek. Z czasem jednak zostało przemienione z lotniska szkolenia bojowego na lotnisko cywilne.
Dzisiaj miejsce to zachęca do rozwoju i poprawy swoich umiejętności jako kierowca. Jednak największe tłumy lotnisko przyciąga we wrześniu każdego roku, gdy odbywają się tu największe rolne targi wystawiennicze Agro Show.
SZYMON RAITH
Fot. Sz. Raith
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Atrakcja nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!