Czy w lasach na terenie Pojezierza Gnieźnieńskiego mogli w latach 40-tych i 50-tych XX wieku ukrywać się „żołnierze wyklęci”? Oficjalnie żadnych publikacji na ten temat nie ma, ale okazuje się, że mieszkańcy kilku wiosek leżących w lasach na pograniczu Wielkopolski i Pałuk twierdzą, że przez kilka lat po wojnie Urząd Bezpieczeństwa ścigał po tych lasach polskich żołnierzy…
Co roku, 1 marca przypada święto „Żołnierzy Wyklętych”, które w 2011 roku uchwalił sejm na wniosek prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który tak to uzasadnił:
„Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny”.
Czy takowi żołnierze mogli ukrywać się w lasach na terenie Pojezierza Gnieźnieńskiego? Wiele wskazuje na to, że tacy „niezłomni” mogli w tych lasach przebywać.
Pierwszy raz o takiej historii usłyszałem w 2005 roku od nieżyjącego już Sylwestra Walkowiaka z Mielna, który opowiedział mi wówczas historię, że w latach 50-tych XX wieku przez dwa lata w lasach koło Mielna ukrywało się dwóch żołnierzy wywodzących się z Armii Krajowej. I przez te dwa lata po tych lasach ścigał ich Urząd Bezpieczeństwa. Niestety, pan Sylwester nie potrafił mi powiedzieć, co się z tymi żołnierzami stało…
W późniejszych latach próbowałem zdobyć jakiekolwiek informacje na ten temat, ale niestety bez skutku. Nikt takiej lub podobnej historii nie słyszał.
I gdy wydawało mi się, że jest to odosobniona historia, spotkałem człowieka, mieszkańca Świątnik, który opowiedział mi ciekawe historie.
– To było gdzieś w roku 1964. Byłem wówczas dzieckiem i do sąsiadów przyjechało pogotowie. Lekarz poszedł do chorego, a kierowca wyszedł z auta i gdy mnie zobaczył, to zapytał się mnie od kiedy tutaj mieszkamy – opowiada mieszkaniec Świątnik, który prosił o zachowanie anonimowości. – Odpowiedziałem mu, że mieszkamy tutaj od zawsze, a ja się tutaj urodziłem. Wówczas on mi powiedział takie słowa: ja po wojnie byłem kierowcą w Urzędzie Bezpieczeństwa i my po tych lasach goniliśmy akowców, którzy też się tutaj ukrywali – dodaje.
Mój rozmówca dodaje, że od swojego ojca wiedział, że w okresie powojennym w tych lasach mieli się ukrywać pojedynczy żołnierze Armii Krajowej. – Gdy po wojnie, mógł to być rok 1946 lub 1947, mieliśmy tutaj oborę z krowami i ze strychem. I wiem z opowiadań, że pewnego dnia wrota tej obory się otworzyły i wyszedł z nich mężczyzna, bardzo zarośnięty, siwy, który poprosił o chleb i wodę. Ojciec potem mówił też, że niektóre krowy były w nocy wydojone, bo w ciągu dnia dużo mniej dawały mleka. Ten mężczyzna tutaj się ukrywał i wiem, że to był Polak, ale skąd tutaj przybył, jak się nazywał, tego nie wiemy. Po kilku dniach ten człowiek zniknął… – wspomina. – Z drugiej strony, gdy wiele lat po wojnie rozbieraliśmy naszą stodołę, to natrafiliśmy na bagnety z czasów II wojny światowej i na jedną menażkę wojskową – zaznacza mój rozmówca.
Jacy żołnierze mogli się ukrywać w tych lasach koło Mielna na terenie dzisiejszego Nadleśnictwa Gniezno? Wszystko wskazuje na to, że mogli to być żołnierze z rozbitej w 1946 roku Grupy Leśnej „Pogromcy”, którą dowodził por. Teofil Żurek („Pogromca”, „Szef”, „Ojciec”). Oddział ten działał w latach 1945 – 1946 w powiecie gnieźnieńskim i częściowo wągrowieckim. Grupa liczyła od 30 do 35 żołnierzy (oddział składał się przede wszystkim z uciekających przed represjami żołnierzy AK, ale też bywali to dezerterzy z WP). Oddział Żurka został rozbity 28 września 1946 roku pod Łopiennem (niestety nie wiadomo w którym miejscu doszło do tej walki) po starciu z grupą operacyjną Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej.
W tej potyczce zginął dowódca T. Żurek, a 14 jego podkomendnych zostało aresztowanych. MO straciło wówczas jednego funkcjonariusza. Po śmierci Żurka, dowództwo nad oddziałem objął Izydor Felcyn „Kolec”, który złapany późną jesienią 1946 roku został oskarżony o udział w napadach i zamachach na członków PPR oraz o członkostwo w tym oddziale i został 18 grudnia 1946 roku skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Poznaniu w trybie doraźnym na karę śmierci.
Jeśli w lasach na pograniczu Wielkopolski i Pałuk działali „żołnierze wyklęci”, to powinny po nich pozostać jakieś ślady np. ziemianki w których mieszkali. Od wielu lat wiadomo na przykład, że na potrzeby oddziału plut. Bogdana Hądzlika „Madaj” (o którym więcej poniżej) zbudowano cztery ziemianki w okolicach leśniczówki Głęboczek oraz trzy w lasach niedaleko obecnego Zajazdu Drogorad. Czy podobne ziemianki możemy odnaleźć na terenie kompleksu leśnego rozciągającego się od Popowa Podleśnego, Nowaszyc, Mielna, poprzez Kowalewo, aż do Brodów i Gołaźni?
Kilka weekendów poświęciłem na wędrówki po tym kompleksie leśnym i… okazało się, że są miejsca, które mogą być pozostałościami po ziemiankach! W kilku miejscach natrafiłem bowiem na doły w których widać umocnienia zbudowane z tego, co kiedyś było drewnianymi palami, a w jednym przypadku natrafiłem też na dużą ilość kamieni. Miejsca ta wymagają jednak dokładniejszego zbadania i rozpoznania.
Z książki wydanej w 2014 roku pt. „Do końca wierni Żołnierze Wyklęci 1944–1963” pod redakcją Dariusza Piotra Kucharskiego i Rafała Sierchuły wynika, że było kilka takich grup, m.in.
– Grupa Leśna „Pogromcy” („Żurek”, „Pogromca”): oddział o nieustalonej proweniencji, dowódca por. Teofil Żurek „Pogromca”, „Szef”, „Ojciec”, liczebność 30 – 35 osób, czas działania: VI 1945 – 28 IX 1946, teren działania: powiat gnieźnieński, wągrowiecki i żniński;
– Oddział Leśny AK krypt. „Korona”, Oddział „Madaja”, Organizacja Nocnych Kotów: dowódca plut. Bogdan Hądzlik „Madaj”, liczebność 12 osób, czas działania: III 1943 – 25 X 1945, a następnie od III 1946 do 21 IX 1946 (po ujawnieniu w X 1945, oddział został reaktywowany w III 1946), teren działania: powiat mogileński, gnieźnieński, żniński i rejon Szubina;
– Sokół: dowódca Michał Kuczka „Sokół”, liczebność kilka osób, czas działania: XII 1945 – IV 1946 (wcześniej w oddziale „Tygrys”/„Wichura”/„Huragan”), teren działania: powiat gnieźnieński, koniński i wrzesiński;
– Tygrys/Marynarz/Wichura/Huragan: oddział „Zielony Trójkąt”, dowódca Lucjan Najrzał „Marynarz” (od 31 VII 1945 pchor. Leon Wesołowski „Wichura”, od 21 IX 1945 Mieczysław Małecki „Huragan”), liczebność 20 osób, czas działania: 31 VII 1945 – II 1946, teren działania: powiat wrzesiński, koniński, jarociński, słupecki, gnieźnieński i mogileński.
Zwracam się z apelem do Czytelników o nadsyłanie informacji w temacie „żołnierzy wyklętych” z naszego powiatu. Szukam wszelkich informacji, wspomnień, zdjęć i dokumentów związanych z „żołnierzami niepokornymi” którzy w latach 1945 – 1955 ukrywali się w lasach w okolicach Gniezna, szczególnie zaś w lasach w okolicach Dziadkowa, Kowalewa, Mielna i Nowaszyc, ale też w innych rejonach Pojezierza Gnieźnieńskiego, szczególnie na terenach dzisiejszej Puszczy Zielonki. Zapewniam anonimowość.
Czekam na wszelkie informacje w tej sprawie. Można je przesyłać na maila: naczelny@pojezierze24.pl lub telefonicznie: 515-980-504.
Fot. K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!