Jeszcze kilka dni temu cmentarze w naszym regionie tonęły w słońcu i w żółto-czerwonych liściach. Ludzie porządkowali groby swoich bliskich, słychać było szmer rozmów, nekropolie stały się nam bliższe... Dzisiaj w Dzień Zaduszny (a szczególnie wczoraj w dniu Wszystkich Świętych) cmentarze są wypełnione zadumą, refleksją, wspomnieniami... Spacer po nekropoliach sprawia, że dwa światy żywych i umarłych przenikają się... Ale taki spacer to również wędrówką po lokalnej historii... Dla mnie historii związanych z książkami „Skarb Dziedzica”, „Zapomniana zbrodnia” i „Złoto Dziedzica”.
W te pierwsze dni listopada nachodzi nas pewna nostalgia... Myślimy o tych, którzy odeszli, o tych, którzy byli przed nami... Mnie taka zaduma nachodzi gdy wybieram się na spacer po cmentarzu w Popowie Ignacewie w gminie Mieleszyn, cmentarzu który znam od najmłodszych lat.… Kilka dni temu byłem tam, by zapalić znicze na grobach bohaterów moich książek „Skarb Dziedzica”, „Zapomniana zbrodnia” i „Złoto Dziedzica”. Ale zajrzałem też na cmentarz w Modliszewku.
Tutejszy cmentarz założony został w 1936 roku – już po wybudowaniu kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pierwszym proboszczem tej parafii był ks. Edmund Wesołowski (ur. 16 sierpnia 1910 r. – został zamęczony 30 września 1942 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau), który tę parafię objął 10 lipca 1936 r. i od razu zaczął ją organizować. W tym celu - dzięki środkom finansowym od dziedzica Popowa Ignacewa Franciszka Saskowskiego - zakupił ziemię i – jak wspominają najstarsi mieszkańcy – w 1936 r. „systemem gospodarczym zakłada cmentarz grzebalny”.
Dzisiaj na tej nekropolii dostrzeżemy jeszcze echa wydarzeń z lat trzydziestych XX wieku, ponieważ jest wiele zadbanych nagrobków pochodzących z tamtych lat. I na tych grobach płonie wiele zniczy.
Spacer po cmentarzu w Popowie Ignacewie rozpoczęliśmy od jednego z najstarszych nagrobków – od grobowca rodziny Paruszewskich (znajdującego się przy alejce po lewej stronie, patrząc od bramy głównej cmentarza). Rodzinach Paruszewskich należała do jednych z najbardziej znanych właścicieli ziemskich w tej okolicy w okresie międzywojennym. Dokładnie do Michała Paruszewskiego – należał majątek i dwór w Dziadkowie. Obszar tego majątku obejmował wówczas 549 ha, w tym 260 ha ziemi uprawnej, 12 ha łąk i pastwisk, 128 ha lasów i 129 ha wody. W ich majątku funkcjonował tartak, kolejka polna i własna elektrownia. Właścicielami tych dóbr byli do 1939 r. Dzisiaj z ich wielkości pozostał tylko ów grobowiec na popowskim cmentarzu (największy ze wszystkich na tej nekropolii) i zrujnowany dwór w Dziadkowie.
Idąc dalej docieramy do dwóch nagrobków w których spoczywają dwaj kapłani. Najpierw zatrzymujemy się przy grobie ks. Kazimierza Nowickiego (ur. w 1907 r.) pochodzącego z Paterka koło Nakła nad Notecią, który 9 września 1939 r. (wraz z sześcioma innym mężczyznami) został rozstrzelany w lesie koło Mielna. Ks. Nowicki został oskarżony o szpiegostwo... A tak naprawdę jego pobyt w tych stronach związany był z przyjazdem w odwiedziny do ks. Wesołowskiego...
Tuż obok grobu ks. Nowickiego znajduje się grób ks. Jerzego Witkowskiego (ur. w 1939 r.), który był bardzo lubianym proboszczem parafii w Popowie Ignacewie w latach 1983 – 1996. Następnie pracował w Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie. Zmarł 30 czerwca 2011 r.
Sprzed grobów obu kapłanów udaliśmy się na grób jednego z bohaterów mojej książki „Skarb Dziedzica”, a mianowicie Jana Perka (1925 - 2016), którego niezwykłe wspomnienia wzbogaciły moją książkę. Po zapaleniu znicza, nieco się zadumałem nad grobem pana Jana, bo nasze spotkanie z panem Janem - trwające blisko 6 godzin - zdaje się, jakby odbyło się wczoraj... A to już minęło siedem lat...
Następnie nasze kroki skierowaliśmy na groby Kazimierza Szczepańskiego i jego żony Katarzyny. K. Szczepański był zarządcą majątku zarówno u Jana Saskowskiego w Popowie Ignacewie, jak i jego synów Franciszka i Antoniego. Był człowiekiem, który uczestniczył w wielu wydarzeniach rozgrywających się w Popowie Ignacewie, w tym w ukrywaniu dzieł sztuki i zabytków, które należały do rodziny Saskowskich. Był też powiernikiem tajemnic związanych z Popowem Ignacewem...
Spacerując już ku cmentarnej bramie zatrzymujemy się jeszcze przy grobie trzech mężczyzn – ofiar wspomnianego już mordu dokonanego 9 września 1939 roku w Mielnie. W tym grobie spoczywają: Józef Tackowiak (miał 20 lat, gdy zginął), Walenty Budnik (obaj byli mieszkańcami tej parafii) i Modest Guntzel z Kcyni. Historię tej niemieckiej zbrodni przedstawiam tutaj:
Po wyjściu za mury cmentarza kierujemy się pod kościół, gdzie znajduje się grobowiec Franciszka Saskowskiego. Majątek Popowo Ignacewo należał do rodziny Saskowskich od 1913 roku gdy kupił go Jan Saskowski. Po jego śmierci dobra odziedziczył starszy syn Franciszek (ur. 25 października 1890 r.), który odcisnął największe piętno w historii i współczesnym wyglądzie Popowa Ignacewa.
F. Saskowski był mocno zaangażowany w działalność publiczną naszego regionu, m.in. był wójtem Mieleszyna i członkiem rady powiatu. Jednak jego największym wkładem w rozwój Popowa Ignacewa, wkładem który możemy podziwiać do dzisiaj, było wybudowanie w 1936 roku kościoła w Popowie Ignacewie i przebudowa rok później miejscowego pałacu.
Franciszek Saskowski zmarł 22 lipca 1940 r. i pierwotnie został pochowany we wspomnianym już wyżej grobowcu rodziny Paruszewskich. Dopiero 3 grudnia 1972 roku doczesne szczątki F. Saskowskiego i jego matki Anny zostały przeniesione do grobowca znajdującego się przy kościele (ów grobowiec w chwili śmierci Franciszka nie był wykończony, stąd pochowano go w grobowcu Paruszewskich). Historię życia F. Saskowskiego, jak i jego dokonania opisałem w książce „Skarb Dziedzica”.
Od 13 października 2022 roku w grobowcu tym spoczywają także brat Franciszka - Antoni Saskowski i jego żona Helena (z domu Imbierowicz), którzy po moich staraniach zostali ekshumowani z cmentarza w Drawsku Pomorskim i spoczęli w rodzinnej miejscowości. Życie i działalność A. Saskowskiego, jak i jego osiągnięcia opisałem w książce „Złoto Dziedzica”.
Z Popowa Ignacewa pojechaliśmy do Modliszewka, gdzie na tamtejszej nekropolii spoczywają kolejni dwaj - bardzo ważni dla mnie - bohaterowie moich książek: „Skarb Dziedzica”, „Zapomniana zbrodnia” i „Złoto Dziedzica”.
Po wejściu na cmentarz, skierowałem się na grób pana Henryka Pujanka (1932 - 2022). Pana Henryka poznałem w 2004 r. gdy zainteresowałem się sprawą „dołów śmierci” w Lasach Nowaszyckich, gdzie w 1942 r. Niemcy pogrzebali – zagazowanych wcześniej – pacjentów szpitala psychiatrycznego „Dziekanka”. Pan Henryk był pierwszym źródłem informacji w tej historii, informacji, które przekazał mu jego ojciec. Wówczas, w 2004 r., spotkaliśmy po raz pierwszy i było to jedno z wielu (kilkudziesięciu) niezwykłych spotkań, zarówno w domu Pana Henryka w Nowaszycach, jak i podczas spacerów po tamtejszych lasach. Pan Henryk kochał las, przyrodę, zwierzęta... W trakcie tych rozmów dowiedziałem się też, że doskonale znał mojego Dziadka, Franciszka Rubaszewskiego, który w tych stronach pracował a latach 60-tych i 70-tych XX wieku. Dzięki temu, zdobyłem zaufanie Pana Henryka i mogłem poznać wiele nieznanych wcześniej historii z tych okolic.
Następnie udałem się na grób pana Stanisława Walkowiaka (1924 - 2011), którego także poznałem w 2004 roku przy okazji tematu mordu na pacjentach „Dziekanki” i „dołów śmierci”. Każde nasze spotkania, czy to związane z historią zagazowania pacjentów „Dziekanki” (całe to ludobójstwo opisałem w książce „Zapomniana zbrodnia”), czy przy okazji pisania przeze mnie książki „Skarb Dziedzica”, czy też „Złoto Dziedzica”, to było zawsze wiele godzin opowiadań o historii Mielna, Dębłowa, Modliszewka, Popowa Ignacewa, Dziadkowa, Popowa Podleśnego oraz przede wszystkim historii lasów otaczających Mielno i tamte rejony powiatu gnieźnieńskiego.
Spotkań z Panem Herykiem i Panem Sylwestrem nigdy nie zapomnę, dlatego co roku nawiedzam ich groby (nie tylko przy okazji Wszystkich Świętych czy Zaduszek), bo moja pamięć o tych dwóch postaciach będzie trwała zawsze.
Spacery po cmentarzach należą już do polskiej tradycji – wtedy widoki są najpiękniejsze... Dzisiaj mamy piękną pogodę, dlatego warto się na taki spacer wybrać...
Fot. K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!