Przemierzając nasze „małe Ojczyzny” często zachwycamy się pięknymi widokami przyrody, dolinami, drzewami, rzekami czy ukształtowaniem terenu niczym fale na wzburzonym morzu. Każdy z nas widział przy polach kępy drzew i krzewów, które niczym małe wysepki na morzu pól stanowią dzisiaj enklawę dla drobnej zwierzyny czy ptaków. Czy było tak zawsze? Nie. Mijając takie zagajniki, mijamy również ludzkie historie.
Moją „małą Ojczyzną” jest gmina Kiszkowo. Wieś leży w dzisiejszym województwie wielkopolskim, na terenie powiatu gnieźnieńskiego. Początek datowania miejscowości to koniec XIV wieku. Jednak nie zabiorę Państwa w tak odległe czasy, cofniemy się do czasów wieku XIX i początków XX.
W tym czasie na terenie Kiszkowa i całej gminy żyli razem zarówno Polacy i Żydzi. Natomiast w wyniku działań Pruskiej Komisji Kolonizacyjnej na te tereny zaczęli napływać osadnicy niemieccy i holenderscy. Co z czasem spowodowało powstawanie parafii i cmentarzy ewangelickich.
Dzisiaj do czasów współczesnych na terenie gminy zachowało się 10 cmentarzy ewangelickich. Znajdują się w : Brudzewku, Gniewkowie, Karczewko, Olekszynie, Turostówku, Turostówku II, Turostowie, Sroczynie , Rybnie Wielkim, Skrzetuszewie. Natomiast w miejscowościach Dąbrówka Kościelna, Kiszkowo, Węgorzewo (Popkowice), Sławno i Sroczyn cmentarze te zostały doszczętnie zniszczone. Jednak pamięć o nich nie może zaginąć i warto próbować aby miejsca te w świadomości ludzi nie pozostały tylko bez imienną kępą wśród pól.
Będę również posługiwał się niemieckimi nazwami miejscowości, gdyż dzięki niemieckim mapą z lat 1940 można dużo tych miejsc znaleźć i ułatwić poszukiwania.
Na początek wybrałem się do Dąbrówki Kościelnej (Kirchen Dombrowka), miejscowości, która niczym wielka brama rozdziela Puszczę Zielonkę od pozostałej części gminy Kiszkowo. Wjeżdżając tu główną drogą mijamy na wzgórzu po lewej stronie Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, ale często przez odwiedzających zwanych Matki Boskiej Dąbrowieckiej. Jedziemy dalej jakieś 200 metrów i dojeżdżamy do cmentarza katolickiego po lewej stronie drogi asfaltowej. Natomiast interesujący nas obiekt a raczej to co po nim zostało, znajduje się po prawej stronie. Dzisiaj jest to kępa drzew i krzewów, sosny, brzóz czy bzu. A oprócz tego miejsce to służy również jako parking dla aut. Wymiary kępy są dosyć spore, to ok 50 m na 30 m. Wewnątrz nie zachowały się żadne pozostałości, które mogły by nam jasno określić jak ten cmentarz wyglądał w czasie gdy stanowił miejsce pochówku. Jedynie gruz czy pewne pozostałości po słupie kamiennym mogą nam coś podpowiedzieć.
Ze źródeł historycznych możemy wyczytać, że założony został w połowie XIX wieku i funkcjonował prawdopodobnie do 1914 r. ponieważ w niedalekim Rejowcu został otworzony nowy dla całej parafii. Po II wojnie światowej cmentarz został całkowicie zniszczony.
Proszę się jednak nie martwić nie wszystkie miejsca zostały tak potraktowane. Z Dąbrówki przenosimy się do Gniewkowa( Eichenheim). Możemy się tam wybrać prze lasy w kierunku Turostowa i potem polnymi drogami dojechać do miejsca nas interesującego. Cmentarz usytuowany jest poza wsią przy jednym z najwyższych wzniesień w gminie – 126,4 m npm. Został założony około 1870r i stanowił miejsce spoczynku dla ewangelików z Turostowa i Gniewkowa.
Znajduje się w polu około 50 metrów od drogi. Tak i tu widzimy kępę bzu, który akurat w momencie moich poszukań nadawał tym tajemniczym miejscom wiosennego koloru. Cmentarz jest podmurowany kamieniem polnym do wysokości ok 70 - 80 cm i stanowi wywyższenie. Dostanie się do niego wymaga sporo gimnastyki, ponieważ krzewy tam rosnące uformowały takie zagęszczenie, że nie ma możliwości wyprostować się w środku i jedyną możliwością poruszania się jest pozycja zgięta czy po kolanach. Na cmentarzu pozostało od 10 do 15 widocznych obramowań grobów bez wierzchnich tablic plus 3 lub 4 tablice imienne. Na jednej widnieje nazwisko Johann Hrit a druga to nagrobek Ludwiga Wilhelma 1835-1875. Pozostałe tablice stanowią rozbitą układankę, chyba trudną już do rozwiązania.
Aktualnie cmentarz stanowi ostoję dla dzikiej zwierzyny i widać na ziemi legowiska prawdopodobnie saren. Wymiary cmentarza a raczej całej kępy to 40 na 40 metrów. Od strony Gniewkowa widoczny jest głęboki wykop, prawdopodobnie mieszkańcy okoliczny pobierali z niego piach na swoje budowy.
Z Gniewkowa drogami wśród pól i łąk możemy dojechać do następnego interesującego Nas miejsca, a mianowicie do Sroczyna (Elsenhof). Znajdują się tutaj pozostałości dwóch miejsc pochówku. Pierwszy cmentarz znajduje się na początku miejscowości, po lewej stronie jadąc od strony Kiszkowa, w odległości dobrych 200 metrów od drogi asfaltowej Kiszkowo-Pobiedziska. Jest to jeden z najstarszych cmentarzy w gminie, datowany na rok 1706. Chowano na nim ewangelików ze Sroczyna i Sroczyńskich Hub a w momencie zapełnienia przeznaczono nowe miejsce. Ale umiejscowienie tego drugiego zdradzę w następnych relacjach z terenu.
Powróćmy jednak do tego najstarszego. Tak samo i tu cmentarz podmurowany jest polnym kamienień do wysokości 50 cm, który niczym mur zabezpiecza przed wejściem do niego. Wymiary to 50 na 50 metrów. Jest bardzo zarośnięty i obejście całego umożliwiło mi znalezienie miejsca gdzie będę mógł się wcisnąć w tę ścianę krzewów i odkryć tajemnice tej nekropolii. Poruszanie się po nim to istny labirynt gałęzi i jest bardzo utrudnione. Doliczyłem się tam 7 nagrobków na których nie zachowała się żadna płyta. Brak jest również krzyży. Czy są tam jakieś zachowane płyty z opisem zmarłego tego do końca nie wiem, ponieważ poruszanie się po tym terenie bez odpowiedniego sprzętu stanowi wyzwanie, którego nie podjąłem się tym razem.
Wychodząc z tej kapsuły czasu możemy chwilę przejść się łąką, przy której płynie mały strumyk i stanowi niejako wyróżnienie wśród tych polnych widoków.
Ze Sroczyna tylko parę kilometrów dzieli nas od następnego miejsca naszych poszukiwań Węgorzewo - Popkowice (Wengershof - Popkowice), do miejsca gdzie tylko wyobraźnia i informacja ze starej mapy podpowiada nam, że tu na tych zakrętach, pod tym wzniesieniem znajdował się cmentarz. Znajdujemy się około 1 km od Kiszkowa i widzimy z tego miejsca panoramę tej miejscowości. Cmentarz został założony około 1912 r., po czym po roku 1945 został zniszczony, a piasek z tego miejsca posłużył do budowy drogi w kierunku Pobiedzisk.
Wchodząc do tego na dzisiaj zagajnika widzimy, że ukształtowanie terenu jest wyraźnie w formie zagłębienia z sąsiadującą wysoką skarpą. Na tym terenie posadzone były w niedawnych latach sosny, które mogę określić na 20 lat. Jedynie małe kępy nieśmiało rosnących bzów podpowiadają mi, że historia tego miejsca jest inna niż dzisiaj się wydaje.
Lokalni mieszkańcy opowiadają, że miejsce to ma swoje dziwne czy wręcz nadprzyrodzone właściwości. Często dochodzi tu do niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Umysł matematyczny podpowie, że to niedostosowanie do warunków jazdy i wina kierowcy. Jednak ktoś kto jest miłośnikiem zjawisk nadprzyrodzonych i tajemniczych miejsc zastanowi się, czy fakt zniszczenia cmentarza i wykorzystania ziemi a pewnie i również szczątków do budowy drogi nie odbija się do dnia dzisiejszego. Na to pytanie niech każdy z nas odpowie sobie.
Ostatnim miejscem które odwiedzam to cmentarz w Skrzetuszewie (Ramsau). Miejscowość niedaleko Jeziora Lednickiego. Cmentarz znajduje się na wzniesieniu pośród pól około 200 metrów od drogi Skrzetuszewo-Sławno. Dzisiaj jest to duża kępa zarośnięta krzewami bzu, barwinka pospolitego i drzew. Kępa od jednej strony stanowi miejsce starego wyrobiska piasku i jest to widoczne do dziś. Natomiast od strony Sławna możemy w tym buszu odnaleźć pozostałości po około 15 nagrobkach. Brak tutaj jednak tablic zarówno osób dorosłych jak i dzieci. Znajduje się tu również krzyż metalowy, jednak z posiadanych informacji myślę, że jest on współczesny i stanowi tylko jakąś formę upamiętnienia tego miejsca. Cmentarz ma wymiary 30 na 20 metrów. Można po nim w miarę bezpiecznie poruszać się, jednak i tu należy uważać. To tutaj pierwszy raz spotkałem się z tak starym bzem, który przypomina wielkiego pająka z odnóżami na kilka metrów.
Cmentarz kryje swoje tajemnice czasów II wojny, pochowani zostali tu żołnierze niemieccy (21 osób) uciekający przed czerwonoarmistami. Rosjanie jednak ich rozstrzelali i pozostawili martwymi na polach. Po wojnie był to ostatni pogrzeb zbiorowy w tym miejscu. Dopiero w 2010 za pomocą Stowarzyszenia „Pomost” z Poznania, żołnierze zostali ekshumowani i spoczęli na cmentarzu wojennym w Glinnie, gmina Stare Czarnowo.
Wykaz namiarów GPS
To na razie tyle z poszukiwań cmentarzy ewangelickich z gminy Kiszkowo, a już niedługo zabiorę Czytelników do kolejnych takich niezwykłych miejsc.
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.