Przysieka to mała wioska w gminie Mieleszyn. Jej największym skarbem jest pałac w którym znajduje się „komnata masońska”. Jest to zabytek unikatowy na skalę ogólnopolską! W okresie międzywojennym, by wejść do tej sali, należało przeniknąć przez… szafę! Dzisiaj komnata nie jest, niestety, ogólnie dostępna i nie ma szans by by ją zobaczyć.
Przysieka wzmiankowana była już w 1243 r. Nas jednak interesuje wiek XX. W 1903 r. wieś odziedziczył Niemiec Ludwig Dionisius, który był też budowniczym stojącej do dzisiaj rezydencji, wykorzystując do tego celu prawdopodobnie część fundamentów i murów wcześniejszej budowli. Po I wojnie światowej pałac przeszedł w ręce rodu von Wendorffów z Mielna, którzy nim zarządzali do 1945 r. Później przeszedł w ręce Skarbu Państwa.
Pałac w Przysiece założony jest na rzucie litery „L” lub węgielnicy – symbolu masonów. Nie dziwi więc informacja, przekazywana z pokolenia na pokolenie, że w okresie międzywojennym dwór był miejscem spotkań masonów. Ponoć jeszcze w czasie I wojnie światowej na pałacowy dziedziniec zajeżdżały eleganckie powozy, czasami limuzyny. Wysiadali z nich eleganccy panowie, odziani w jednolite, czarne fraki i cylindry oraz białe szale i rękawiczki, i w milczeniu udawali się do wspomnianej komnaty ukrytej w na ostatnim piętrze pałacowej wieży. Pomieszczenie to do dzisiaj zachowało i zwane jest „komnatą masońską”. Wejście do niej było ukryte w... szafie!
O jej istnieniu Polacy dowiedzieli się dopiero w 1947 r. Wówczas odkryto w niej dokumenty związane z rodziną von Wendorffów, ale przede wszystkim legitymacje Niemców działających w lokalnych komórkach Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (niem. Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei) czyli NSDAP i młodzieżowej organizacji tej partii – Hitlerjugend. Znalezione tam dokumenty zostały przez Polaków wyniesione do przypałacowego parku i tam zakopane.
Na ścianach „komnaty masońskiej” widnieje kilkaset czytelnych, składanych kolorową farbą autografów z datami. I co ciekawe, przez ponad 100 lat kolory nie wyblakły! Główny napis na ścianie komnaty, w tłumaczeniu z niemieckiego na polski brzmi:
Naśladujcie mnie. Zawsze szukajcie wyższych lotów.
Czy ta dewiza może oznaczać, że pałac ciągle kryje wiele niespodzianek… Nie można tego wykluczyć.
Najnowszą zagadką pałacu w Przysiece jest informacja, która pojawiła się w 2017 r., że w tym obiekcie znajdują się przynajmniej dwa pomieszczenia, do których wejścia są zamurowane!
„Komnata masońska” w Przysiece nigdy nie została zbadana przez specjalistów, dlatego też ostateczna odpowiedź co do pochodzenia tych napisów może być różna...
„Komnata masońska” rozpala umysły poszukiwaczy przygód i badaczy tajemnic naszego regionu. Wokół „komnaty” narosło wiele hipotez. Zastanawia, że pałac w Przysiece interesuje wszystkich tylko ze względu na to zagadkowe pomieszczenie umieszczone w pałacowej wieży, a jest przecież inny sekret!
Dzisiaj wiadomo, że piwnice znajdują się tylko pod niewielką częścią pałacu w Przysiece – potwierdzają to ci, co tam mieszkają obecnie i mieszkali w pałacu 30, 40 i 50 lat temu. Tymczasem w trakcie zbierania materiałów do moich książek („Skarb Dziedzica” i „Złoto Dziedzica”) dotarłem do świadków – osób pracujących w pałacu w czasie II wojny światowej – którzy są święcie przekonani, że piwnice były wówczas pod całym obiektem! Jeśli byłoby tak rzeczywiście, oznacza to, iż wejścia do wielu piwnic zostały zasypane i zamaskowane! Dlaczego? Odpowiedź nasuwa się sama… Szczególnie, że wiemy, że ostatni właściciel pałacu Eckhard von Wendorff uciekał w 1945 r. z Przysieki tylko jednym wozem na który zabrała pościel, trochę ubrań i rzeczy osobiste…
Sekrety pałacu w Przysiece czekają na rozwiązanie...
Fot. K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!