Niezwykle sentymentalna podróż z Francji do Polski, podróż do źródeł, podróż śladami praprababci i dziadka, podróż pełna emocji, wzruszeń, łez, wspomnień i nostalgii była dzisiaj moim udziałem. Wszystko za sprawą Joela, jego żony Anny i siostry Stanisławy – Francuzów mieszkających na co dzień w okolicach Perpignan, Carcasson i Montpellier. Przyjechali oni do naszego regionu, ponieważ stąd pochodzą korzenie ich rodziny: z Zakrzewa, Kamieńca i Łopienna. To tutaj, w Łopiennie, w 1811 r. odbył się chrzest przodków Joela. Dzisiejszy pobyt Francuzów w naszym regionie to też początek ciekawej i serdecznej przyjaźni oraz nowych kontaktów, które będą owocowały w przyszłości.
Moja znajomość z Joelem zaczęła się 15 kwietnia 2022 r., wówczas otrzymałem od niego pierwszego maila.
– Kontaktuję się z Panem, ponieważ widziałem, że napisał Pan książkę o pałacu w Zakrzewie. Chciałam podzielić się z Panem historii mojej rodziny związaną z tym pałacem – tak zaczynał się pierwszy mail od Joela. – Okazuje się, że moja prababcia Antonina pracowała w pałacu w Zakrzewie jako „pokojówka” lub „kameralistka”. W tym czasie urodziła dwóch synów: Michała urodzonego we wrześniu 1878 r. i Piotra urodzonego w 1882 r. w Kamieńcu. Nie wiem, jaka rodzina mieszkała wówczas w pałacu. Nie próbuję tworzyć z nikim więzi, chodzi o romantyzm, który mi się udziela – kontynuował. – Michał wyemigrował do Francji w 1923 r. W trakcie moich poszukiwań genealogicznych odnalazłem przodków, którzy mieszkali w Łopiennie – czytam dalej w mailu.
Odpowiedziałem na tego maila, wyjaśniając pewne zagadnienia z historii pałacu w Zakrzewie i wkrótce otrzymałem kolejną wiadomość na moją skrzynkę mailową. Tym razem mój francuski rozmówca opisał mi archiwa parafialne, które sprawdzał w internecie, przedstawił inne dowody na powiązania z Zakrzewem i Łopiennem.
Nasze korespondencja i wymiana informacji trwała dalej. Aż 30 kwietnia tego roku Joel napisał, że chce w czerwcu przyjechać do Polski, spotkać się ze mną i zobaczyć – po raz pierwszy w życiu – miejsca związane z jego prababcią i dziadkiem, czyli pałac w Zakrzewie i kościół w Łopiennie. Zapytał mnie, czy pasuje mi 15 czerwca, bo tego dnia chciałby przyjechać do Gniezna i powiatu gnieźnieńskiego. Ostatecznie uzgodniliśmy, że ten termin mi odpowiada.
I nadszedł ten dzień. Umówiliśmy się, że dzisiaj, 15 czerwca spotkamy się o godz. 14.30 na placu przed katedrą gnieźnieńską. O umówionej porze przyjechał Joel z żoną Anną i siostrą Stanisławą. Nie zdążyliśmy się jeszcze przywitać (byłem wraz z moją żoną Aleksandrą), gdy nad Gniezno naszła potężna ulewa.
Biegiem udaliśmy się do katedry, gdzie w kilku słowach opowiedziałem im o dziejach tej świątyni, o losach św. Wojciecha, a także o kilku innych unikatowych zabytkach skrytych w katedrze.
Następnie o godz. 15.30 pojechaliśmy do pałacu w Zakrzewie (który mogliśmy zwiedzić dzięki uprzejmości Diany Matłosz-Blige, dyrektor zarządzającej pałacem z ramienia firmy Poz-Bruk).
W tym miejscu muszę podkreślić, że moich gościach gdy weszli do pałacu, w którym pracowała ich prababci i urodził się ich dziadek, było widać wielkie emocje, wzruszenie, łzy... Joel później przyznał, że serce waliło mu jak opętane...
Oprowadziłem gości z Francji po pałacu (tutaj dojechali też krewni z Pobiedzisk), opowiedziałem najważniejsze fakty z dziejów rezydencji i powymienialiśmy uwagi na temat życia i pracy ich prababci i dziadka. W tej wymianie informacji bardzo pomocna była tłumaczka z Poznania - Agnieszka Antowska, właścicielka Szkoły Językowej Francuskie Atelier Agnieszki Antowskiej (francuskieatelier.pl) – która specjalnie przyjechała do pałacu w Zakrzewie (wielkie podziękowania dla Magdaleny Netter z mojej Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” za zorganizowanie tłumaczki).
Po pobycie w zakrzewskiej rezydencji udaliśmy się do Kłecka, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę na kawę (przy pysznej latte Joel pokazał nam rodzinne fotografie i dokumenty, które zgromadził). Tutaj dowiedziałem się, iż prababcia moich gości ślub brała w kłeckim kościele. Po kawie pojechaliśmy do Łopienna.
W Łopiennie, dzięki życzliwości ks. Roberta Waszaka, proboszcza miejscowej parafii, pokazałem moim gościom świątynię, szczególnie zaś chrzcielnice z XIX wieku w której chrzest przyjęli przodkowie Joela.
Przybliżyłem też historię świątyni, jej najważniejsze zabytki, twórców kościoła, jak również pokazałem Kalwarię Łopieńską – najmniejszą kalwarię w Polsce.
Wspomniałem również o francuskim żołnierzu, który zmarł w Łopiennie 31 marca 1807 r. i był pochowany przy kościele, a którego grób na początku XX wieku zniknął.
Po blisko 6 godzinach wspólnej podróży w przeszłość, podróży do źródeł rodziny Joela, nadszedł czas rozstania. I tutaj ponownie było wiele emocji i łez.
Przy okazji uzgodniliśmy też dalsze etapy naszej współpracy, które mają na celu odnaleźć kilka innych wątków z tej rodzinnej historii. Uzgodniliśmy też wymianę pewnych ciekawych dokumentów i fotografii. Na koniec otrzymaliśmy również zaproszenie do Francji. Być może skorzystamy, szczególnie, że moi goście okazali się niezwykle ciepłymi i serdecznymi osobami.
Dzisiejszej spotkanie na długo pozostanie w naszej pamięci.
Fot. A. Soberska, M. Netter, K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!