Jakie życie możemy uznać za „zwyczajne”? Co jest „normalne” w naszej szalonej epoce? Dla wielu z nas definicja zwykłości i normalności wiąże się z pokojem i stabilnością. W dalszym ciągu chcielibyśmy mieć kontrolę nad codziennością i zawierzać ją stałym rytuałom. Moja dzisiejsza propozycja książkowa, uświadamia, że tego typu konwencjonalne patrzenie na rzeczywistość i takie oczekiwania względem świata są już od lat w dużym stopniu fikcją.
„Jeszcze dzień życia” to tytuł książki Ryszarda Kapuścińskiego o okrutnej bratobójczej wojnie. Wojnie o prawo narodu do decydowania o sobie i o ludzką godność, toczącej się gdzieś „na końcu świata”, w byłej portugalskiej kolonii. Zanim się skończyła wiele lat później, zginęło w niej milion ludzi.
Książka pierwszy raz była wydana w 1987 roku i do dziś budzi wielkie emocje swoją fabułą i przede wszystkim niepowtarzalnym, charakterystycznym stylem samego Kapuścińskiego. Znany już wówczas dziennikarz, dosłownie wtargnął tą opowieścią do literatury światowej jako pisarz. Potrafił poruszyć swoją historią o uniwersalnej ludzkiej wymowie wyobraźnię i serca czytelników na całym świecie. Potrafi oddać determinację i strach, które towarzyszą bohaterom.
„Jeszcze dzień życia” to reportażowy zapis wydarzeń wojny domowej w Angoli, w ostatnich miesiącach przed uzyskaniem przez ten kraj niepodległości, 11 listopada 1975 roku. Wojna opisana jest tutaj przez pryzmat indywidualnych doświadczeń bohaterów, obserwacji oraz dylematów reportera, któremu trudno pozostać biernym świadkiem zbrodni. Dlatego jest to książka nie tylko o krwawej afrykańskiej drodze ku niepodległości, ale też o zagubieniu w chaosie, bezsensowności ponoszonych ofiar i niepewności jutra.
Kapuściński, jako korespondent Polskiej Agencji Prasowej jedzie tam, skąd wszyscy uciekali i relacjonuje bezwzględną walkę, która przeraziła całą Europę. Ze zrewoltowanej kolonii wycofują się Portugalczycy. Kraj za chwilę ogłosi niepodległość, nie oznacza to jednak pokoju, ale eskalację krwawej wojny domowej, w której zginie milion osób.
Ryszard Kapuściński na zarzut, że beletryzuje swoje reportaże, odpowiedział, że „reportaż i realistyczna opowieść, to chyba dwa brzegi tej samej rzeki”. Jest to odpowiedź doskonała i sedno wyjątkowości pisarstwa Kapuścińskiego.
W książce, depesze do Warszawy budują napięcie między niejednoznaczną prawdą życia ogarniętej wojennym szaleństwem Angoli a prasowym zapotrzebowaniem na fakty.
Były tam takie sytuacje, że człowiek właściwie wiedział, że nie będzie już żył. I każdego dnia mówiło się z ulgą: – O, jeszcze jeden dzień z życia mam za sobą, jeszcze jeden mnie czeka. Ale już nie więcej."
W posłowiu do książki czytelnik odnajdzie intrygujące słowa Salmana Rushdie: „Żyjemy w wyjątkowo głęboko zaszyfrowanym stuleciu, jego prawdziwa istota pozostaje mroczną tajemnicą. Dlatego potrzeba nam takich deszyfrantów jak Ryszard Kapuściński.*
Wraz z nowym wydaniem książki w listopadzie 2018 roku powstał polsko-hiszpański film „Jeszcze dzień życia” w reżyserii Raúla de la Fuente i Damiana Nenowa, łączący techniki animacji i dokumentu.
Okładka książki to przedruk kilku kadrów filmu, które zamieszczone w książce oddają klimat wojennych wydarzeń.
Ryszard Kapuściński, Jeszcze dzień życia, Wydawnictwo Agora, Warszawa, Copyright 2018
*„The Guardian”, 13 lutego 1987 r.
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.