ReklamaA1-2ReklamaA1-3

Wojenny szlak gnieźnianina, czyli opowieść o cichym bohaterze spod Monte Cassino

Historia5 kwietnia 2021, 11:00   red. Mariusz Borowiak3548 odsłon
Wojenny szlak gnieźnianina, czyli opowieść o cichym bohaterze spod Monte Cassino
Starszy ogniomistrz zawodowy Wojciech Woźnicki (pierwszy z lewej) z kolegami z 2. Korpusu Polskiego we Włoszech w latach 1944-1945 - fot. zbiory Marek Garjaciak

Na jednej z gnieźnieńskiej nekropoli, wiosną 1983 r., został pochowany podoficer zawodowy 2. Korpusu Polskiego, który w przedostatnim roku drugiej wojny światowej walczył na froncie włoskim pod rozkazami generała Władysława Andersa. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział… funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Ten jeden z bezimiennych bohaterów, kawaler Krzyża Walecznych i Brązowego Krzyża Zasługi z Mieczami, nawet po śmierci był obiektem obserwacji komunistycznych władz bezpieczeństwa.

Nie ma chyba osoby w Polsce, która nie znałaby przynajmniej melodii i słów refrenu pieśni „Czerwone maki na Monte Casino” – uznawanej za jeden z hymnów niepodległościowych. Każdego roku z okazji kolejnej rocznicy media na świecie przypominają o najcięższych i najkrwawszych walkach stoczonych przez wojska alianckie z Niemcami, które miały miejsce od stycznia do maja 1944 r. w rejonie klasztoru Monte Cassino. W czasie tej bezlitosnej bitwy poległo kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Straty samego tylko 2 Korpusu Polskiego wyniosły blisko 1000 zabitych, 2931 rannych, a 345 uznano za zaginionych.

W 1984 r. papież Jan Paweł II w kolejną rocznicę walk o Monte Cassino powiedział:

„Żołnierz polski walczył i umierał, wierząc, że przez swoją ofiarę kładzie podwaliny pod budowę lepszego świata, świata bardziej ludzkiego”.

W rejonie miasta Cassino walczył także ogniomistrz zawodowy Wojciech Woźnicki z Gniezna – o nim to właśnie jest ta opowieść.

Z Polskiej Wsi pod Kłeckiem w świat

Urodził się 12 kwietnia 1904 r. w Polskiej Wsi, leżącej w pobliżu Kłecka, jako syn Michała i Katarzyny z domu Janik. W latach 1910-1917, a więc w czasach zaborów, uczęszczał do niemieckiej siedmioklasowej szkoły powszechnej w Kłecku. Po zakończeniu edukacji pomagał rodzicom, którzy gospodarzyli na 4 hektarach ziemi. Miał 21 lat, gdy na początku października 1925 r. opuścił rodzinne strony i wstąpił do Wojska Polskiego. Otrzymał przydział do 17. Pułku Artylerii Lekkiej, która to jednostka stacjonowała w koszarach przy ul. Wrzesińskiej w Gnieźnie. W 1926 r. ukończył 5-miesięczną szkołę podoficerską w Grodzie Lecha. W 1928 r. został awansowany na pierwszy stopień podoficerski – kaprala, natomiast w następnym roku do stopnia plutonowego. W tym czasie otrzymał przydział do 33. Wileńskiego Dywizjonu Artylerii Lekkiej w Wilnie.

W 1931 r. ukończył 5-miesięczny kurs doskonalenia podoficerów zawodowych przy Szkole Podoficerów Zawodowych Artylerii w Toruniu. Był to szczególny rok, z jeszcze jednego powodu, dla Woźnickiego. 8 lutego 1931 r. 26-letni Wojciech ożenił się z niespełna 20-letnią Marią Macioszek (ur. 5 września 1911 r.), uroczystość odbyła się w obrządku rzymsko-katolickim. Młodzi małżonkowie po ślubie zamieszkali przy ul. Kalwaryjskiej 24 m. 2 w Wilnie. W następnych latach przyszły na świat ich dzieci, trzy córki – Maria-Wanda (1932 r.), Krystyna (1933 r.) i Bronisława (1935 r.). Jako żołnierz startował z powodzeniem m.in. w zawodach hippicznych – zdobył I nagrodę w podoficerskich zawodach konnych 33. Dywizjonu Artylerii Lekkiej w 1936 r.

Wojna i niewola

Zgodnie z planem mobilizacyjnym „W” w dniach 31 sierpnia – 5 września 1939 r., w pierwszym rzucie mobilizacji powszechnej został sformowany 33. Pułk Artylerii Lekkiej (jednostką mobilizującą był 33. Wileński Dywizjon Artylerii Lekkiej) w garnizonie Wilno. Z owym pułkiem sierżant Woźnicki w pierwszych dniach wojny (przydzielony do 5 baterii artylerii pieszej), wyjechał na front i wziął udział (12-22 września 1939 r.) obronie Lwowa przed Wehrmachtem, a po agresji Rosji Sowieckiej na Polskę również Armią Czerwoną.

Po kapitulacji Woźnicki trafił jako jeniec wojenny do niewoli sowieckiej; pod koniec września 1939 r. został wywieziony transportem kolejowym do obozu w Krzywym Rogu koło Dniepropietrowska na Ukrainie, a później – w 1940 r. – przetrzymywano go w tzw. Północnym Obozie Kolejowym „Siewżełdorłag" rozmieszczonym w dorzeczu Peczory. Jeńcy budowali tam linię kolejową północno-pieczorskiej Magistrali Kotłas-Workuta. Mrozy dochodziły do -50°C, a w nocy nawet do -60°C, Żołnierze ciężko pracowali przy budowie torów kolejowych  a także i przy karczowaniu lasów Syberii. To był trudny czas; okres ten to walka o przetrwanie. Przeżycie w obozach sowieckich graniczyło z cudem. Niewielkie racje żywnościowe – wręcz głodowe – i ostra zima, przy braku ciepłej odzieży, wyniszczały organizm.

Okazuje się, że pewnego razu Wojciech Woźnicki spotkał się ze swoim szwagrem z Gdańska, z którym dzielił się kromką chleba. Opowiadał też – przyznaje wnuk żołnierza Marek Garjaciak w rozmowie z dziennikarzem Pojezierze24.pl – że pchły skakały po nich jakby to były muchy.

W Armii Polskiej pod dowództwem gen. Andersa

Dopiero 17 lipca 1941 r. Wojciecha Woźnickiego i jego towarzyszy niedoli odesłano do Juskiego obozu NKWD w Iwanowsku. Tak był jeszcze jakiś czas, kiedy to w wyniku układu polsko-sowieckiego z 30 lipca – więzień z Gniezna opuścił obóz. Pod koniec sierpnia odesłano go do ośrodka formowania Armii Polskiej w miejscowości Tatiszczewo. 3 września 1941 r. wstąpił do organizowanej na terenie Rosji Armii Polskiej pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Niespełna dwa tygodnie później, 15 września, wcielono Woźnickiego do 15 Pułku Piechoty „Wilków”. 30 października został zweryfikowany w stopniu ogniomistrza zawodowego. Następnie w dniach 5-15 lutego 1942 r. pułk został przetransportowany koleją do miejscowości Dżalalabad w Kirgistanie i skierowany do kołchozu Kaganowicza jako garnizonu. Struktura organizacyjna wzorowana była na etacie pułku strzeleckiego Armii Czerwonej.

7 sierpnia pułk został ewakuowany z Rosji Sowieckiej, poprzez Iran do Iraku, a we wrześniu włączony w skład Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie. 23 października został przeniesiony do 5. Wileńskiego Pułku Artylerii Lekkiej, który wchodził w skład 5. Kresowej Dywizji Piechoty. W ostatnim okresie pobytu w Związku Sowieckim zaczęto intensywnie szkolić kierowców; w zajęciach uczestniczył także Woźnicki, który 21 maja 1943 r. otrzymał pozwolenie na prowadzenie wojskowych samochodów osobowych i ciężarowych.

W słonecznej i krwawej Italii

21 lipca 1943 r. rozkazem Naczelnego Wodza wydzielono z Armii Polskiej na Wschodzie 2 Korpus Polski, którego dowódcą  został gen. dyw. Władysław Anders. W połowie lutego 1944 r. Woźnicki, jako żołnierz 5. Pułku Artylerii Lekkiej, dotarł drogą morską do Włoch, lądując w Tarencie. Żołnierze 2 Korpusu zostali zlokalizowani w Abruzji, gdzie przygotowywano się do działań bojowych w górzystym terenie. Od 15 marca do 23 kwietnia podoficer zawodowy z Gniezna walczył nad rzeką Sangro, wzdłuż której biegły umocnienia niemieckiej Linii Gustawa; następnie od 24 kwietnia do 31 maja w ofensywie na Linii Hitlera (umocnienia niemieckie przebiegające 15-25 km za Linią Gustawa: od Monte Cairo, przez Piedimonte, Pontecorvo, San Olivia, do Terracina) oraz w rejonie miasta Cassino i klasztoru Monte Cassino, gdzie poległo wielu kolegów Woźnickiego.

Czerwone maki na Monte Cassino
Zamiast rosy piły polską krew
Po tych makach szedł żołnierz i ginął
Lecz od śmierci silniejszy był gniew
Przejdą lata i wieki przeminą
Pozostaną ślady dawnych dni
I wszystkie maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi.

Słowa: Feliks Konarski, muzyka: Alfred Schűtz


Od czerwca do września 1944 r. brał on udział w działaniach wojennych nad Adriatykiem; w bitwie o Ankonę i Linię Gotów, tzn. systemu umocnień zbudowanych przez Niemców we Włoszech, który osłaniał dolinę Padu. W tym czasie – 21 sierpnia – Woźnicki dostał awans na starszego ogniomistrza zawodowego. Od 5 września do 3 października pozostawał w odwodzie 8. Armii, jednej z najbardziej znanych formacji brytyjskich podczas II wojny światowej, w 5. Pułku Artylerii Lekkiej. Z kolei 4-9 października uczestniczył w walkach nad rzeką Fiumicino-Rubicon, jako żołnierz polskiego pułku, a od 10 października do 31 grudnia w Apeninach Północnych.

Dalej szlak wojenny W. Woźnickiego przebiegał – od 1 stycznia do 8 kwietnia 1945 r. – nad rzeką Senio, a od 9 kwietnia walczył w dolinie Lombardzkiej (m.in. toczył boje o Bolonię), gdzie 2 maja zakończył frontową służbę (był szefem baterii) w Wojsku Polskim na Zachodzie. Z końcem 1946 r. skierowano go przez Austrię, Niemcy, Francję do Anglii. 17 stycznia 1947 r. przyjęty do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (nr ewidencyjny 30023634), przeznaczony dla zdemobilizowanych żołnierzy PSZ do życia cywilnego na terytorium Wielkiej Brytanii lub poza jego granicami.

Trudna decyzja o powrocie do Polski

Po wielu rozterkach co robić dalej, podjął decyzję powrotu do kraju. Woźnicki od momentu dostania się do niewoli nie wiedział, co się dzieje u jego rodziny. Podobnież zresztą jego żona Maria oraz córki nie miały wiedzy o losie ojca. Całą wojnę spędziły w Wilnie, skąd pod koniec lutego 1945 r., po otrzymaniu pozwolenia przez Głównego Pełnomocnika Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, udały się do Gniezna.

Na ziemi ojczystej Woźnicki znalazł się w 1947 r. Okazuje się, że żołnierze 2 Korpusu, którzy zawierzyli obietnicom władz komunistycznych, powrócili do Polski stali się obiektem obserwacji i prześladowań komunistycznych władz bezpieczeństwa. Na gnieźnieńskiej stacji czekali na Wojciecha funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, którzy nie pozwolili mu zobaczyć się z bliskimi po prawie ośmiu latach rozłąki. Zabrano go do siedziby Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gnieźnie przy ul. Chrobrego 40 na przesłuchanie. W jego trakcie został brutalnie pobity do tego stopnia, iż nie mógł chodzić przez jakiś czas. „Dziadek później niezbyt chętnie dzielił się swoimi wspomnieniami o przeżyciach wojennych, a jeśli już to tylko w gronie rodzinnym i zawsze do pewnego momentu, kiedy wzruszenie odbierało mu głos” – wspomina Marek Garjaciak.

Po wojnie Woźniccy zamieszkali na Dalkach, następnie przeprowadzili się na ul. Chrobrego 35, wreszcie na początku lat 70. XX wieku na ul. Lecha 2 w Gnieźnie. W 1947 r. Wojciech pracował w zakładach budowlanych, często był wysyłany w delegacje. W grudniu 1948 r. Wojciechowi i Marii Woźnickim urodziła się czwarta córka – Halina. W latach 50. podjął się pracy w Zakładzie Stolarki Budowlanej przy ul. Witkowskiej 5 w Gnieźnie jako urzędnik (na początku lat 70. był kierownikiem Ośrodka Wypoczynkowego Stolarki Budowlanej w Powidzu), a po przejściu na emeryturę dorabiał jako woźny w Szkole Podstawowej nr 5, gdzie popołudniami odbywały się też zajęcia szkoły zawodowej. Jego wielką pasją było wędkarstwo; przez wiele lat pracował społecznie, jako skarbnik Koła Polskiego Związku Wędkarskiego przy ul. Mickiewicza w Gnieźnie. Lubił palić fajkę. Woźniccy byli kochającym się i zgodnym małżeństwem – w lutym 1981 r. obchodzili jubileusz Złotych Godów.

Wojciech Woźnicki zmarł 26 marca 1983 r. i został pochowany na cmentarzu przy ul. Witkowskiej. Okazuje się, że nawet na jego pogrzebie pracownicy Służby Bezpieczeństwa stali z boku i obserwowali, jak przebiegało ostatnie pożegnanie cichego bohatera spod Monte Cassino. Za swoją służbę był odznaczony: Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino, Gwiazdą Italii, The War Medal 1939-1945, The Defence Medal oraz Odznaką Pamiątkową 33. Dywizjonu Artylerii Lekkiej.


Fot. (32x) zbiory Marek Garjaciak, (1x) Mariusz Borowiak



Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 241

  • 156
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 58
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 24
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 2
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 1
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
ReklamaA3