ReklamaA1-2ReklamaA1-3

„Waleczny. Opowieść o morskim Wołodyjowskim”. Kolejne niezwykła książka Mariusza Borowiaka

HistoriaKsiążki15 grudnia 2020, 10:00   red. Karol Soberski/inf. prasowa1725 odsłon
„Waleczny. Opowieść o morskim Wołodyjowskim”. Kolejne niezwykła książka Mariusza Borowiaka
 fot. mat. wydawcy

Mariusz Borowiak, dziennikarz naszego portalu Pojezierze24.pl, ale przede wszystkim pisarz, najlepszy w Polsce marynista, autor 80 książek (także w jęz. angielskim i rosyjskim) zabiera nas na karty kolejnej niezwykłej książki. „Waleczny. Opowieść o morskim Wołodyjowskim” - to pozycja poświęcona postaci wybitnej. Komandor dyplomowany Stanisław Tytus Dzienisiewicz – bo o nim mowa – był w świecie granatowej marynarskiej braci w pewnym sensie postacią wyjątkową. Dlatego tę książkę powinien nabyć każdy miłośnik historii i dobrej literatury faktu. Książkę będzie można kupić jeszcze w tym miesiącu.

Kim jest bohater książki?

Komandor dyplomowany Stanisław Tytus Dzienisiewicz był w świecie granatowej marynarskiej braci w pewnym sensie postacią wyjątkową. Ta jego nietypowość wynikała nie z faktu, że był mężczyzną niewielkiego wzrostu, szczupłej budowy ciała i zawsze silnego ducha, ale z powodu jego naturalności. Nie było w nim ani krzty sztuczności, ani cienia hipokryzji. Nie wyglądał na bohatera, ale był nim w oczach kolegów oficerów i marynarzy II Rzeczypospolitej. Jednocześnie był twardy i bezwzględnie wymagający jako dowódca. Nie miał ambicji, by wychodzić przed szereg, nigdy nie zabiegał o stanowiska funkcyjne i zaszczyty. Skupiał się na rzetelnym i obowiązkowym pełnieniu służby wojskowej. Jako kawalerzysta – do takiej służby predysponowały go warunki fizyczne – wziął udział w I wojnie światowej, a następnie w wojnie polsko-rosyjskiej, by na początku lat dwudziestych – w wieku 26 lat – poświęcić się bez reszty służbie w Marynarce Wojennej. Specjalizował się w taktyce grupowego działania okrętów nawodnych.

Jak wspominali jego najbliżsi: żona Pelagia Dzienisiewicz z domu Twardowska, brat Henryk Dzienisiewicz, siostra Janina Papis z domu Dzienisiewicz, bratanica Barbara Goller z domu Dzienisiewicz, bratanek Maciej Dzienisiewicz oraz wnuk stryjeczny komandora Piotr Gensler, Stanisław Tytus Dzienisiewicz był osobą niesłychanie skromną, bardzo niechętnie otwierającą się na wspomnienia z wojaczki, czy to na lądzie, czy na morzu. Sam siebie określał jako antymilitarystę. Dużo przeszedł i stracił zdrowie z powodu udziału w obu wojnach światowych, starał się zatem jak najrzadziej wracać do wspomnień z tego okresu.

To nie był przypadek

– Szczęśliwy traf zetknął mnie z rodziną Stanisława Dzienisiewicza w chwili, gdy zastanawiałem się nad tematem kolejnej książki. Propozycję nawiązania bezpośredniego kontaktu i spotkania z Barbarą Goller i Piotrem Genslerem w Warszawie można uznać za nieprzypadkową. Podczas kilkugodzinnego spotkania, 14 lutego 2020 r., które przebiegło w sympatycznej atmosferze – ugoszczony zostałem smacznym obiadem, kawą i domowym ciastem – dowiedziałem się od pani Goller i jej syna Piotra wielu interesujących informacji o przedwojennych i powojennych losach małżonków Stanisława i Pelagii Dzienisiewiczów. Wysłuchałem też opowieści o najwybitniejszych członkach rodu, którzy występują w źródłach od XVIII wieku. Na koniec gospodarze przekazali mi dużych rozmiarów karton, w którym znajdowały się kopie uratowanych dokumentów, rękopisy, dyplomy, wyróżnienia i zdjęcia. Dokumentację przywieziono z Londynu do Polski w 1970 r. Uzyskałem cenne materiały, nigdzie wcześniej niepublikowane, które miały mi pomóc w napisaniu opowieści o Stanisławie Dzienisiewiczu – mówi Mariusz Borowiak. – Kiedy wieczorem w końcu opuściłem przytulne mieszkanie pani Barbary na Pradze-Południu, a jej syn odwiózł mnie samochodem na Dworzec Centralny, przez cały czas na kolanach kurczowo trzymałem karton, w którym znajdowały się pożółkłe kartki zapisane przez człowieka, który wielokrotnie otarł się o śmierć. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że po wydaniu biografii o admirale Józefie Unrugu, dowódcy Floty w latach 1925-1939, która cieszyła się dużym zainteresowaniem czytelników, przyszła odpowiednia pora na opracowanie niezwykłych przeżyć kmdr. Stanisława Dzienisiewicza. Wsiadłem do wagonu, rozsiadłem się wygodnie w przedziale i zacząłem czytać… Wracałem do domu z mocno bijącym sercem. Nigdy wcześniej podróż nie minęła mi tak szybko – dodaje.

O książce

Całe życie Stanisława Dzienisiewicza można opisać, opierając się na ciepłych i serdecznych wspomnieniach osób, które miały okazję go poznać. Z kolei jeśli miarą wartości człowieka jest ciężar obowiązków i odpowiedzialności, jakie bierze na siebie, i pamięć, jaką pozostawia po sobie, to można uczciwie powiedzieć, że ten „morski Wołodyjowski” – idealnie wpisujący się w postać literacką małego rycerza, jednego z głównych bohaterów Trylogii Henryka Sienkiewicza – tego ciężaru obowiązków i odpowiedzialności nie uniknął, a pozostawił po sobie pamięć bardzo dobrą. Był też niezwykle szczery, zasadniczy, zdecydowany w poglądach oraz wymagający od siebie i od innych.

Stanisław Dzienisiewicz był człowiekiem oczytanym, inteligentnym, odważnym, za młodu szukającym przygód i wrażeń, co znalazło odzwierciedlenie w jego karierze wojskowej najpierw ułana, a później, gdy trafiła się szansa – po odzyskaniu przez Polskę dostępu do Bałtyku – w pełnomorskiej flocie wojennej. Był jedynym oficerem Polskiej Marynarki Wojennej w latach 1938-1945, który dowodził największymi okrętami nawodnymi: Gryfem, Dragonem i Conradem.

Od 1939 do 1941 r. kmdr Dzienisiewicz przebywał w niewoli sowieckiej. Tylko cudem uniknął losu jeńców zamordowanych w Katyniu, czyli strzału w tył głowy w piwnicach centralnego organu sowieckich władz bezpieczeństwa lub nad dołami śmierci. Decyzją trzyosobowego gremium tzw. Kolegium Socjalnego, czyli policji politycznej ZSRS, był jednym z niespełna ponad 400 jeńców polskich, których zachowano przy życiu. Władze sowieckie z punktu widzenia swych własnych interesów – jak słusznie zauważa dr Stanisław Jaczyński z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach – niewątpliwie popełniły błąd, wyłączając z zagłady kilkaset osób, które później stały się groźnymi dla sprawców świadkami zbrodni. Dzienisiewicz odzyskał wolność, po czym wstąpił do Armii Polskiej w Związku Sowieckim dowodzonej przez gen. Władysława Andersa. Drogą przez Murmańsk dostał się do Wielkiej Brytanii. Wiosną 1942 r. tonął z niszczycielem eskortowym Kujawiak na Morzu Śródziemnym, a następnie dowodził legendarnym niszczycielem Piorun na Atlantyku i Morzu Śródziemnym. W czerwcu 1944 r. torpeda wystrzelona z niemieckiego miniaturowego pojazdu podwodnego zatopiła lekki krążownik Dragon podczas lądowania wojsk alianckich w Normandii – i tym razem Dzienisiewicz uszedł z życiem. Na początku października 1944 r. został pierwszym dowódcą bliźniaczego krążownika Conrad, na którym zakończył swój udział w drugiej wojnie światowej. Na koniec długoletniej służby wojskowej został dowódcą Obozu Szkolnego Marynarki Wojennej ORP „Bałtyk” w Okehampton. W trakcie wojny spędził na morzu 22 miesiące i 21 dni.

– Jeśli ta praca o „człowieku drobnego ciała, ale wielkiego ducha” – jak się wyraził kpt. mar. Zbigniew Węglarz – przyczyni się do zainteresowania osobą kmdr. dypl. Stanisława Tytusa Dzienisiewicza, którego niezwykle ciekawy życiorys to gotowy scenariusz na film fabularny, to przyświecający mi cel zostanie osiągnięty – zaznacza M. Borowiak.

O autorze

Mariusz Borowiak, pisarz, dziennikarz-publicysta, najlepszy w Polsce marynista; autor 80 książek (także w jęz. angielskim i rosyjskim) i broszur oraz kilkuset artykułów o tematyce wojenno-morskiej w kraju i za granicą, współautor haseł do słowników i encyklopedii. Na podstawie książki „Westerplatte. W obronie prawdy” powstał scenariusz do filmu fabularnego; konsultant scenariusza filmu „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”.
Jego artykuły prasowe i książki były pretekstem do przygotowania licznych reportaży radiowych i telewizyjnych. Znany z obalania „prawd historycznych” o Polskiej Marynarce Wojennej w latach 1918-1947 i niemieckiej U-Bootwaffe w latach II wojny światowej. Współpracuje z magazynami: „Morze, Statki i Okręty”, „Wojsko i Technika Historia”, „Polska Zbrojna Historia”.
Prezes Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe w Cielimowie k. Gniezna. Uczestnik dwóch międzynarodowych ekspedycji na wrak niszczyciela eskortowego ORP „Kujawiak” w latach 2015-2016 u wybrzeży La Valletty na Malcie i The Lost Bombers of Brindisi 2018 (ekspedycja w poszukiwaniu wraków polskich i amerykańskich samolotów bombowych). Inicjator planowanej wyprawy na poszukiwania wraku okrętu podwodnego ORP „Orzeł” na Morzu Północnym.


Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 88

  • 76
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 12
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB3ReklamaB4
ReklamaA3