Kiedy Gene Kelly w roku 1952 wyśpiewał już dzisiaj kultowy utwór musicalu w filmie „Deszczowa piosenka” na pewno nie pomyślał, że po tylu latach będzie to taki hit. Dziś można śmiało powiedzieć, że sobotni spacer po Janowcu Wlkp był dla uczestników niczym casting do filmu. Ten kto go przejdzie będzie mógł się poczuć jak główny aktor, że pomimo mokrych kurtek i butów, uśmiech nie będzie znikał z twarzy. Dlaczego tak? O tym w relacji ze spaceru.
Pomimo mokrej i deszczowe aury, która miała miejsce w sobotnie popołudnie grupa pasjonatów lokalnej historii punktualnie o godzinie 16.00 wstawiła się na janowieckim rynku na odbycie podróży uliczkami miasteczka. Całe spotkanie zorganizowała Lokalna Organizacja Turystyczna Pałuki w ramach „Spaceru z historią w tle”. Głównym przewodnikiem był lokalny historyk i nauczyciel Adam Lubawy, który w barwny sposób opowiedział o różnych zakątkach Janowca.
Po kilku słowach wstępu o dawnej historii gdzie dowiedzieliśmy się, że Janowiec Wielkopolski na przestrzeni lat posiadał kilka oficjalnych nazw jak np. Janówiec, z niemieckiego Janowitz oraz Jannowitz, czy po prostu Janowiec. Cała grupa pewnym krokiem skierowała się do kościoła pw. św. Mikołaja gdzie w pigułce została przedstawiona historia świątyni. Rynek na którym się znajdowaliśmy był miejscem spotykania w dawnych czasach zarówno ludności pochodzenia polskiego, niemieckiego oraz żydowskiego. Tutaj dowiedzieliśmy się o dawnych restauracjach, które na rynku funkcjonowały a w szczególności o pewnej miejscówce o nazwie „piekiełko”. A czemu tak? Przydomek przyjęła od ilości dymu papierosowego unoszącego w pomieszczeniach.
Drugim przystankiem był róg ulicy Śniadeckich i Podgórnej oraz opowieść o jednej z dwóch dawnych kuźni na terenie miasta. Do dnia dzisiejszego zachowały się ruiny domu, garażu oraz kuźni. Gdzie na frontowej ścianie zachował się napis w języku polskim i niemieckim: „Fabryka wozów,reparacya rolniczych narzędzi. Kucie koni”.
O tym miejscu istnieje pewna anegdota lokalna, którą opowiedział pan Adam. Gdy jako mały chłopiec odwiedził w dzieciństwie dentystkę. Ów osoba nie miała jednak zbytnio dobrego podejścia do pacjentów i o uzębieniu małego chłopca wypowiedziała te krótkie, ale jakże ciekawe słowa: „UUU masz tu syf jak na podwórku u ….” I tu pada właśnie nazwisko właściciela narożnej kuźni.
Wszyscy rozbawieni tymi słowami ruszyliśmy na kolejny przystanek naszego spaceru. Po kilku metrach doszliśmy do miejsca, które stanowiło dla Janowca główne koło napędowe dla gospodarki. Mianowicie doszliśmy do stacji kolejowej, która została otwarta w roku 1887. Jej przejść podziemnych, budynku dawnej pompowni, mostu na rzece Wełnie oraz głównego budynku dworca.
Warto tutaj dodać, że dzisiejsze okolice ulic Kościuszki, Młyńskiej i Zielonej były kiedyś dzielnicą niemiecką i nazywane były „Małym Berlinem” („Klein Berlin”). Przyczyną takiej nazwy był jej koszarowy wygląd i ociężały styl budowy.
Oczywiście po drodze zaprezentowano najnowszą perełkę lokalnej architektury a mianowicie świeżo odrestaurowaną wieżę ciśnień, która stanowić będzie filię Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Janowcu. Na temat samego dworca kolejowego, jego losów i całego otoczenia jeszcze przeczytacie na łamach portalu Pojezierze24.pl gdyż jego historia warta jest osobnego pokazania.
Mijając za plecami janowiecki dworzec kolei żelaznej kierowaliśmy się w kolejne ciekawe miejsce. Idąc ulicą Powstańców Wielkopolskich doszliśmy do dużego placu, który dzisiaj stanowi miejsce parkingowe wraz z przystankiem autobusowym. Wcześniej jego przeznaczenie było zupełnie inne. W tej właśnie lokalizacji w 1926 roku, przy ówczesnej ulicy św. Barbary powstało targowisko miejskie. Odbywały się na nim okazjonalne jarmarki na których handlowano bydłem i końmi. Na starych zdjęciach widać rzędy belek do, których można było przywiązać bydło a sama nazwa tego miejsca brzmiała „miejska targowica”. Obecny budynek poczekalni autobusowej pełnił funkcję administracyjną i najpewniej znajdowała się w nim kasa. Tuż obok starego placu znajduje się leciwy budynek, który w swojej historii był gospodą. A wiadomo, że po dobrej transakcji handlowej kufelek czegoś zimnego się należał.
Tutaj pojawia się kolejna lokalna anegdota jak to wiele lat temu na targu zawitała karuzela. Pewnego poranka grupa trzech lekko wstawionych mężczyzn zmęczonych nocnymi zabawami postanowiła się rozerwać i przejechać na karuzeli. Jeden z panów zapłacił obsłudze a pozostali dwaj usiedli w krzesełkach. Karuzela ruszyła w pełnej mocy. Sponsor tej zabawy, który wykupił na całą godzinę pracy karuzeli, nie wsiadł tylko obserwował jak zachowują się jego koledzy. A ci można się domyśleć, że nie zapomnieli tego do końca życia.
Po tak opowiedzianej historii każdy nabrał ochoty na jeszcze więcej ciekawostek z Janowca. Więc skierowaliśmy się na ulicę 3 Maja, przechodząc obok budynku obecnego Urzędu Miejskiego, który od swoich początków był miejskim ratuszem. W tym miejscu warto dodać, że w spacerze uczestniczyli przedstawiciele lokalnej władzy, w osobach burmistrza Leszka Grzeczki oraz wiceburmistrza Michała Werkowskiego.
Zwiedzanie głównej ulicy miasta, rozpoczęliśmy od pomnika przy budynku Poczty Polskiej. A to z tej racji, że znajduje się tam pomnik Powstańców Wielkopolskich. W tym miejscu Adam Lubawy opowiedział o udziale mieszkańców miasta w tym zwycięskim zrywie z lat 1918 - 1919 roku. Co ważne kompania janowiecka liczyła około 51 osób. Żołnierze ochotnicy walczyli o Żnin, Zamość i Rynarzewo.
Następnie dowiedzieliśmy się, że do Janowca warto przyjechać na desery lodowe. A te, co ciekawe, mieszczą się w kamienicy, w której przed wojną znajdowała się synagoga. Po wojnie zaś mieścił się tu bar Bonanza, a dziś nazwa ta pozostała w postaci lodziarni. Kilkadziesiąt metrów dalej przy 3 Maja 11 znajdowała się natomiast rozlewnia wód gazowanych.
Powoli zmierzaliśmy do dawnej granicy miasta Janowiec i Janowiec-Wieś.W 1905 roku niemieckie władze oficjalnie rozparcelowały majątek na wschód od przebiegającej wówczas przez miasto Strugi Bielawskiej (Sierzawy). Ciek wodny, który dziś płynie pod miastem, stanowił granicę administracyjną obu ośrodków. Nowo utworzona osada przylegająca do miasta Janowitz (Janowiec) nosiła nazwę Janowitz-Ost.
Janowitz-Ost powstawał sukcesywnie już od końca XIX wieku jako enklawa dla mniejszości niemieckiej. Do początku XX wieku z inicjatywy Komisji Kolonizacyjnej wybudowano na jej przyszłym terenie wiele domów dla osadników oraz obiekty użyteczności publicznej.
Najważniejszą z inwestycji stał się rozebrany w okresie PRL kościół ewangelicki, który wyznaczał centrum ośrodka. Obecnie na jego miejscu przy ulicy 3 Maja 22 (naprzeciw przedszkola) stoi blok mieszkalny. Oprócz kościoła powstał m.in: dom ewangelicki zwany pastorówką, dom komisarza obwodowego, szkoła gospodarstwa domowego (przebudowana - dziś Zespół Szkół Niepublicznych), szkoła ewangelicka (przebudowana - obecnie przedszkole) czy komisariat policji.
W 1920 roku gmina wiejska Janowitz-Ost przylegająca do polskiego miasta Janówiec zmieniła nazwę na Janowiec-Wieś.
Pogoda chyba przewidziała, że kulminacyjny moment opadów nastąpi pod koniec spaceru, więc schowaliśmy się w okolicy Szkoły Podstawowej im. Tadeusza Kościuszki. Tu pod łącznikiem budynków nasz przewodnik opowiedział o historii szkoły czy o niedalekim „siodle” jako ukształtowanie terenu gdzie może znajdować się cmentarzysko.
Ciekawostką z okresu II wojny światowej był fakt, że jeńcy angielscy, którzy przetrzymywani byli przez niemieckiego okupanta na terenie Janowca zajmowali się układaniem kostki trylinki na terenie dzisiejszego Placu Wolności. Stacjonowali oni w okolicach ul. Dworcowej w jednym z największych w tamtych latach domów. Dawniej też główna droga na Placu Wolności przechodziła przez środek, dzieląc tym samym rynek na dwie połowy. Dzisiaj układ ten zmienił się
Trochę zmarznięci, mokrzy, ale na pewno zadowoleni z dobrze wykorzystanego czasu zakończyliśmy ten blisko 2-godzinny spacer po Janowcu. Brawami został nagrodzony nasz przewodnik, który zmókł chyba najbardziej z nas wszystkich. Na koniec bardzo sympatyczne panie organizatorki rozdały pamiątki w postaci puzzli i kart do gry z największymi atrakcjami powiatu żnińskiego. Zachęcając wszystkich do następnych tego typu wydarzeń, które będą miały miejsce w Biskupinie czy Szubinie.
Fot. Sz. Raith
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!