Jedną z wielu zagadek Pojezierza Gnieźnieńskiego jest... krąg kamienny leżący na pograniczu gminy Kłecko z gminą Kiszkowo. Krąg leży na wzgórzu porośniętym samymi bukami i wygląda niepozornie. Gdy jednak przyjrzymy mu się bliżej, dostrzeżemy, że wokół wzgórza znajduje się ułożony z kamieni krąg. Z kolei w centralnym punkcie kręgu znajdowały się trzy wielkie głazy narzutowe, jakby stoły ofiarne... Krąg ma prawie 330 m. obwodu i składa się z 22 kamieni leżących w nieregularnych odległościach od siebie.
O kręgu tym przez wiele lat nikt nie wiedział. Odkryty został dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Osobiście o istnieniu kręgu dowiedziałem się w 2010 r. gdy mój portal informacjelokalne.pl ogłosił konkurs na Siedem Cudów Natury Powiatu Gnieźnieńskiego i krąg kamienny znalazł się w finałowej „siódemce”.
Jeszcze w listopadzie 2010 roku, wraz z Jackiem Molendą, regionalistą z Kłecka – który o kręgu mi powiedział – udaliśmy się w miejsce, gdzie krąg się znajduje. Nie ukrywam, że zagajnik w którym leży ów krąg robi niezwykłe wrażenie i jest miejscem bardzo tajemniczym. Ma się tam też niezwykłe odczucia. Jakie? Trzeba osobiście pojechać i się przekonać.
Dotarcie do kręgu kamiennego nie jest rzeczą prostą. Trzeba znać dokładnie jego położenie, w innym przypadku, można zabłądzić... Pewnie dlatego dopiero kilkanaście lat temu został odkryty. Gdy z Jackiem Molendą dotarłem do zagajnika w którym znajduje się krąg, okazało się, że leży on na wzgórzu porośniętymi samymi bukami (innych drzew nie ma). Na pierwszy rzut oka, miejsce to wygląda niepozornie. Gdy jednak przyjrzymy mu się bliżej, dostrzeżemy, że wokół wzgórza znajduje się ułożony z kamieni krąg. Z kolei w centralnym punkcie kręgu znajdowały się trzy wielkie głazy narzutowe, jakby stoły ofiarne...
Sam krąg – według pomiarów dokonanych przez Jacka Molendę – ma prawie 330 metrów obwodu i składa się z 22 kamieni leżących w nieregularnych odległościach od siebie (niektóre z nich głęboko wkopane w ziemię). Tajemniczy krąg posiada regularny owalny kształt. Charakterystyczne dla tego miejsca jest to, że wszędzie dookoła rośnie bujna roślinność o bardzo gęstym i bogatym poszyciu, natomiast w samym kręgu nie rośnie prawie nic i nie ma tam też leśnego poszycia. Ostatnią rzeczą godną uwagi są przedziwne wyżłobienia na niektórych z tworzących krąg kamieni. Niewykluczone, że znaki te, to po prostu efekt warunków atmosferycznych i wietrzenia kamieni, ale – z drugiej strony – przy odrobinie wyobraźni naprawdę można dostrzec tam pysk tygrysa czy też wizerunek diabła.
Dla wielu osób kamienny krąg z okolic Zakrzewa – leżący nieopodal rzeki Mała Wełna – jest miejscem niezwykle ciekawym i wymagającym szybkiego zbadania, ponieważ ulega on powolnej ale stopniowej dewastacji. Wszystko wskazuje na to, że część kamieni, szczególnie te wielkie w centralnym miejscu kręgu zostały w ostatnim okresie wykopane i wywiezione. Los kamieni tworzących krąg także jest niepewny, ponieważ – szczególnie te z wizerunkami – również mogą zacząć znikać…
Dlatego też celowo w tym artykule nie podamy namiarów na krąg...
Gdy w 2010 r. zainteresowałem się tym kręgiem, trafiłem na artykuł z gazety „Obserwator Regionalny” (nr 2 z 1998 r.) zatytułowany „Magiczne kamienie nad Małą Wełną”, opowiadający o wyprawie do kręgu dziennikarza „Obserwatora”, któremu towarzyszył Wojciech Cyruliczek, znany bioenergoterapeuta i doświadczony radiesteta. Zaintrygował mnie jeden fragment tego tekstu:
– Wojciech Cyruliczek rozpoczął badania różdżką i wahadełkiem. W samym środku kręgu różdżka silnie się wygięła ku dołowi, a wahadełko wręcz oszalało. - To miejsce wyjątkowo silnie promieniuje - orzeka pan Wojciech - Ma ono niezwykłe wręcz cechy zdrowotne. W skali 1 – 10 jest to zdecydowanie 10!
Szukając dalszych informacji, trafiłem na kilka osób, które interesują się tym kręgiem. Według jednej z nich jest to lądowisko UFO, według innej pozostałość kultury megalitycznej z przełomu III i II tysiąclecia przed Chrystusem! A jeszcze ktoś inny stwierdził, że jest to prastare cmentarzysko.
Co ciekawe – według osób zajmujących się radiestezją – zagajnik w którym znajduje się krąg kamienny leży w obszarze o pozytywnym, szczególnie silnym oddziaływaniu na człowieka! Zdaniem radiestetów przebywanie w tym miejscu działa korzystnie ze względów zdrowotnych. W kręgu szczególne odczucia mają osoby cierpiące na nadciśnienie tętnicze i bóle głowy. Zapewne z tego względu każdego roku coraz więcej osób próbuje dotrzeć do kręgu kamiennego w okolicach Zakrzewa.
W informacje, które usłyszałem, można wierzyć lub nie... Każdy ma prawo do własnej interpretacji. Dlatego postanowiłem przeprowadzić właśnie śledztwo dziennikarskie, by ustalić, skąd się wziął ten krąg.
Na początku postanowiłem pokazać krąg kamienny zaprzyjaźnionemu archeologowi, Bogdanowi Walkiewiczowi z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. Pan Bogdan obejrzał krąg i okolice, przyjrzał się pewnym fragmentom kręgu i obiecał, że da mi znać, jakie wyciągnął pierwsze wnioski.
Po jakimś czasie otrzymałem e-maila od Pana Bogdana w którym poinformował mnie, że zapoznał się z archiwum Muzeum Archeologicznego w Poznaniu (które jest najlepszym archiwum dot. archeologii w Wielkopolsce), sprawdził archiwum prof. Józefa Kostrzewskiego, wybitnego archeologa, profesor Uniwersytetu Poznańskiego, twórcy poznańskiej szkoły archeologicznej, który prowadził m.in. wykopaliska w Biskupinie i... nigdzie nic nie ma o Zakrzewie!
– Sprawdziłem dane z Archeologicznego Zdjęcia Polski, w sąsiedztwie nie ma żadnego znanego stanowiska z czasów wpływów rzymskich. W bezpośrednim sąsiedztwie kręgu, obrazowo mówiąc: przed laskiem, jest zaznaczona dość duża osada, ale datowana na podstawie zebranego na powierzchni materiału na okres kultury łużyckiej - wczesną epokę żelaza, czyli jakieś 600-400 lat starsze – napisał B. Walkiewicz. – Koniecznie więc trzeba by przebadać cały teren kręgu, zajrzeć w każdą kretowinę, każdy wykrot i miejsce, gdzie nie ma trawy i znaleźć jakieś skorupki z okresu wpływów rzymskich, a dokładnie należące do kultury wielbarskiej. I mamy sensację na skalę krajową, o ile takie skorupy znajdziemy – dodaje.
Jednocześnie zastrzega, że brak stanowisk z równo czasu kręgom pomorskim budzi trochę niepokój, a najbliższe, i to pojedyncze, są jakieś 2 km od kręgu.
Wniosek jest jeden – bez badań archeologicznych w kręgu kamiennym, nie poznamy jego historii.
W trakcie mojego śledztwa dotyczącego kręgu kamiennego, pojawiła się też hipoteza, że miejsce to związane może być z akcją „T4”, czyli mordowaniem w czasie II wojny światowej pacjentów szpitala psychiatrycznego „Dziekanka” w Gnieźnie (szerzej o tej zbrodni napisałem w książce „Zapomniana zbrodnia”). W trakcie poszukiwań materiałów do wspomnianej książki trafiłem na ślad, że jednym z kierunków, gdzie wywożeni byli pacjenci, są właśnie lasy w okolicach Zakrzewa.
Przypomnę tylko, że upośledzonych i nieuleczalni chorych pacjentów „Dziekanki” Niemcy wywozili ze szpitala w szczelnie zamkniętych samochodach, do których po drodze wpuszczano spaliny (lub gaz). Po dotarciu na miejsce (przeważnie były to lasy w okolicach Gniezna), pacjenci już nie żyli. Tam ich zrzucano do dołów, zalewano wapnem i cały teren maskowano. Pod koniec wojny, Niemcy wiedząc, iż wojna jest przegrana i że mogą odpowiadać za to ludobójstwo, kazali komandom żydowskim wykopać szczątki pacjentów i je spalić. Prochy zaś rozrzucić po polach, lasach i do rzek.
Działania te były prowadzone w myśl rozkazu Heinricha Himmlera z maja 1943 r., który kazał
„pozbyć się prochów w taki sposób, aby w przyszłości nigdy nie dostarczyły informacji co do liczby zgładzonych”.
Dzisiaj wiemy jedynie, że łącznie w czasie II wojny światowej zabito ponad 3600 pacjentów „Dziekanki”. Nieoficjalnie może być do liczba nawet trzykrotnie wyższa...
Co przemawiałoby za miejscem, gdzie leży krąg kamienny? Po pierwsze, teren ten idealnie się nadawał do zbrodniczych działań, ponieważ jest oddalony od osad ludzkich. Po drugie, dzisiaj na terenie kręgu można natrafić na zapadającą się ziemię. Co zapadająca się ziemia ma wspólnego z ofiarami niemieckiej zbrodni? Otóż w lasach koło Mielna w gminie Mieleszyn, właśnie zapadająca się ziemia odkryła doły w których Niemcy grzebali pacjentów „Dziekanki”. Trzeba dodać, że lasy niedaleko Mielna to jedyne znane miejsce w powiecie gnieźnieńskim, gdzie na pewno pogrzebano chorych z tego szpitala, odkryte przeze mnie w 2004 r.
Czy krąg kamienny może być zatem miejscem niemieckiej zbrodni na pacjentach „Dziekanki”? Bez specjalistycznych badań tego nie stwierdzimy.
Szukając okoliczności powstania kręgu kamiennego pod Zakrzewem, wziąłem pod uwagę także te wersję, że krąg jest dziełem rąk ludzkich! Nieprawdopodobne! Moim zdaniem wielce prawdopodobne. Powiem więcej, twórcą kręgu mógł być ktoś rodziny Węsierskich! Dlaczego? Już wyjaśniam.
Rodzina Węsierskich, osiadła w XVI wieku na Pomorzu, gdzie posiadła dobra Węsiory. Stamtąd przybył Kazimierz Węsierski herbu Belina, który w 1751 r. kupił majątek Zakrzewo. Węsiory dzisiaj kojarzone są z kręgami kamiennymi Gotów z I – III wieku. Wprawdzie zostały one odkryte dopiero w XX wieku, ale nie można wykluczyć, że któryś z Węsierskich urodzonych już w Zakrzewie, bywał w Węsiorach, natknął się na leżące nad jeziorem kręgi kamienne (nie znając wprawdzie ich pochodzenia) i uznał, że są one idealnym miejscem wyciszenia, dumania. I postanowił coś podobnego zbudować w okolicach Zakrzewa, szczególnie, że tutaj znalazł podobnie usytuowane miejsce. Z dala od ludzi, nad wodą, w lesie i na wzgórzu. Do tego trzeba zaznaczyć, że ów zagajnik występuje już na mapach z początku XIX wieku. Ale może być i tak, że ten krąg już tam istniał.
Warto bowiem pamiętać, że Albin Węsierski miał ogromne zamiłowanie do historii. Można więc przyjąć, że miejscowa ludność, znając zainteresowanie dziedzica Zakrzewa archeologią, poinformowała go o istnieniu takiego kręgu... Ktoś powie, to dlaczego nigdzie o tym kręgu nie napisał? Może dlatego, że pochłonęła go ważniejsza sprawa – badania na Ostrowie Lednickim i ratowanie tej wyspy... Tego się już pewnie nigdy nie dowiemy.
To jest hipoteza, ale nie można jej wykluczyć, póki nie zostanie wyjaśniona naukowo.
Jedno jest pewne – krąg ma swoje tajemnice i zapewne jeszcze przez wiele lat będzie ich strzegł. A jakie ma się odczucia będąc w tym kręgu? Trzeba się tam wybrać i sprawdzić… A naprawdę warto, chociażby dlatego, że okolica w której znajduje się krąg jest baśniowa i magiczna...
Fot. K. Soberski, P. Kostusiak
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!