Historia ta zaczęła się dla mnie w 2012 roku, gdy dowiedziałem się, że na dnie jeziora Kłeckiego ma się znajdować lokomobila! Wówczas zrobiliśmy pierwszy rekonesans, który nie przyniósł jednak żadnych rezultatów. Dzisiaj, po 11 latach przerwy, tym razem jako Fundacja Historyczna „Przywracamy Pamięć” powróciliśmy do tematu. Z jakim skutkiem? Czy trafiliśmy na lokomobilę?
Jezioro Kłeckie zwane też przez wielu jeziorem Świniarskim to jezioro rynnowe leżące na pograniczu gminy Kłecko i gminy Mieleszyn. Akwen ma długość 7,4 km, szerokość 0,4 km a jego głębokość dochodzi do 12 metrów. Jezioro jest popularnym miejscem letniego wypoczynku, szczególnie wśród żeglarzy. Ale jezioro Kłeckie ma też swoje sekrety. Sekrety, których strzeże od kilkudziesięciu lat.
Przypomnijmy. O tej historii po raz pierwszy usłyszałem na początku 2012 r. od regionalisty z Kłecka – Jacek Molenda – w jednej z naszych licznych rozmów o ciekawych tematach związanych z historią powiatu gnieźnieńskiego. Stwierdził wówczas, że w jeziorze Kłeckim, gdzieś na wysokości Campingu Borzątew znajduje się lokomobila.
Co to takiego? Jak podają encyklopedie lokomobila to przewoźny zespół napędowy, zawierający: kocioł parowy, maszynę parową i urządzenie transmisyjne (np. koło pasowe), konstrukcyjnie zbliżony do małego parowozu, ale bez własnego napędu. W miarę rozwoju konstrukcji dodawano przymiotniki uściślające, ale zawsze był to zespół napędowy stanowiący zwartą całość. Przeważnie silnik parowy był mocowany na kotle, rzadziej do jego boku. Lokomobila była szeroko stosowana w XIX i na początku XX wieku do napędu małych zakładów, maszyn rolniczych w folwarkach i pomp.
– Lokomobila, która ma się ponoć znajdować w jeziorze Kłeckim zatonęła tam w latach trzydziestych XX wieku. Podobno była zimą transportowana ze Świniar w kierunku Borzątwi przez zamarznięte jezioro. Lód nie wytrzymał i lokomobila spoczywa do dzisiaj na dnie – tak wynika z przekazów mieszkańców.
Żeby było jeszcze ciekawiej, w marcu tego roku, J. Molenda przesłał mi powyższe zdjęcie lokomobili i napisał, że być może jest to poszukiwana lokomobila. – Zdjęcie pochodzi z archiwum Jana Miśka, który przed wojną pracował w kłeckim magistracie i mógł mieć zdjęcie lokomobili z tego terenu – podkreśla J. Molenda.
Być może nasi Czytelnicy słyszeli historię zatonięcia lokomobili w jeziorze Kłeckim? Prosimy o kontakt: fundacjahistoryczna@post.pl
Do rozwiązania tej zagadki stanąłem (z kilkoma znajomymi) w maju 2012 roku. Wówczas jeszcze jako osoby niezrzeszone, ale zaangażowane w odkrywanie lokalnej historii ruszyliśmy na „podwodną przygodę”. Do akcji zaprosiliśmy trzech płetwonurków: Konrada, Tomka i Adriana – zaprawionych w tego typu misjach i doświadczonych nurków, którzy już od kilku dobrych lat szkolą się w podwodnych eskapadach.
Po kilkugodzinnej akcji, płetwonurkowie (nurkujący w różnych, wyznaczonych przez nas miejscach) stwierdzili: – Zeszliśmy na około 6 metrów, ale widoczność jest zerowa. Musieliśmy poruszać się praktycznie po omacku. W wielu akwenach nurkowaliśmy, ale tak brudnej wody dawno nie spotkaliśmy. Jeśli coś w tym miejscu się znajduje, to przy tej bardzo słabej widoczności mogliśmy to minąć nawet jeśli było tylko kilkanaście centymetrów od nas – mówili wówczas.
I temat został zawieszony w próżni. Mieliśmy do niego wrócić w kolejnych latach, ale różne inne tematy okazywały się ważniejsze… Aż nastał rok 2023.
– Po 11 latach przerwy, tym razem jako Fundacja Historyczna „Przywracamy Pamięć”, postanowiliśmy w tym roku powrócimy do tematu sekretu jeziora Kłeckiego. Powracamy do tego akwenu, by ponownie spróbować namierzyć miejsca, gdzie – według przekazów mieszkańców gmin Kłecko i Mieleszyn – ma się znajdować lokomobila, ale też radziecki czołg. Nas na razie interesuje lokomobila – mówi Karol Soberski, prezes Fundacji Historycznej.
Członkowie Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” rozesłali wici do swoich znajomych płetwonurków, którzy podjęliby się podwodnego rekonesansu w jeziorze Kłeckim. Okazało się, że chętnych płetwonurków jest kilku, ale nie wszyscy zajmują się takimi tematami. A ci, co mają doświadczenie w takich nurkowania, nie zawsze dysponują czasem.
Ostatecznie jednak udało się tak znaleźć płetwonurka z ogromnym doświadczeniem i przede wszystkim mającego czas (jak się bowiem okazało, dzień przyjazdu do naszego powiatu, to było jedyne wolne okienko w jego napiętym terminarzu).
I nastał ten dzień. W niedzielę, 2 lipca nad jezioro Kłeckie przyjechał Witold Hoffmann, członek Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego w Poznaniu, na co dzień nurek i uczestnik wielu wypraw krajowych i międzynarodowych. Towarzyszyła mi żona Sonia, także płetwonurek. Ich zaproszenie to wielotygodniowe starania Jarosława Pietrzaka, członka Fundacji Historycznej, który skontaktował się z naszym gościem.
Jak się okazało, W. Hoffmann jeszcze przed przyjazdem zapoznał się z danymi związanymi z jeziorem Kłeckim, z dostępną dokumentacją i podjął decyzję, że najlepszym miejscem do zejścia pod wodę będzie brzeg jeziora od strony wsi Świniary. W. Hoffmann zszedł pod wodę i dokonał rekonesansu miejsca, w którym – według przekazów świadków – miała znajdować się lokomobila.
– Witek zszedł na głębokość ponad 6 metrów, ale nie natrafił na żaden większy przedmiot. Podkreślił jedynie, że na dnie jeziora jest ponad 1,5 metra mułu – relacjonuje J. Pietrzak.
Rekonesans niedzielny, jak i ten z 2012 r. powiedział nam jedno – bez specjalistycznego sprzętu nie będziemy w stanie namierzyć miejsca, gdzie spoczywa lokomobila. Dlatego teraz będziemy zastanawiać się jaki sprzęt byłby najlepszy do zlokalizowania lokomobili.
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku powrócimy na jezioro Kłeckie, z odpowiednim sprzętem i wówczas będziemy chcieli wydrzeć interesująca tajemnicę temu akwenowi.
Do tematu zatem na pewno wrócimy.
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!