30 września tego roku minie 260 lat od dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się w 1761 r. niedaleko Gorzuchowa w gminie Kłecko, na drodze do Łagiewnik Kościelnych, gdzie znajduje się miejsce zwane „Kuś”. Tam 30 września 1761 r. decyzją sądu kiszkowskiego, spalono na stosie dziesięć niewiast – „Zielarek” z Gorzuchowa. Oskarżono je o czary… I takie zdarzenia, jak to, które rozegrało się na „Kusiu” zainteresowało Heinricha Himmlera, który powołał badawczą organizację Ahnenerbe („Dziedzictwo przodków”) działającą w ramach struktury organizacyjnej SS.
Uczestnicy tegorocznej II edycji Festiwalu Historycznego „Tajemnice Trzech Stuleci”, mogli zapoznać się z mniej znaną działalnością zbrodniczej formacji SS, ukazaną w wykładzie Łukasza Orlickiego „SS na tropie magii i czarownic”.
Wielu hitlerowskich dygnitarzy wierzyło w wszelkiego rodzaju: gusła, czary, reinkarnację, praktyki okultystyczne itp. Prym w tej wierze dzierżył Reichsführer-SS Heinrich Himmler, który uważał siebie za wcielenie germańskiego księcia, a prowadzoną formację SS oparł na zasadach tajnego zakonu. W 1935 roku powołał badawczą organizację Ahnenerbe („Dziedzictwo przodków”) działającą w ramach struktury organizacyjnej SS. Jej głównym celem było uzasadnianie wyższości rasy germańskiej, poprzez wszelkie „naukowe” okrycia. Ahnenerbe prowadziła ekspedycje naukowe zarówno w Europie, jak też w innych częściach świata, jak w Tybecie, na Bliskim Wschodzie, czy też w Australii. Inną jej działalnością była pospolita grabież dzieł sztuki na terenach zajętych przez wojska niemieckie, w tym na obszarze okupowanej Polski.
Łukasz Orlicki przybliżył jeszcze jedną dziedzinę zainteresowania tej organizacji, a mianowicie zbiór informacji o procesach osób podejrzanych o czary. Pracownicy Ahnenerbe zgromadzili ogromne archiwum zawierające uporządkowane dane dotyczące procesów czarownic i czarowników z Niemiec i i terenów okupowanych, w tym ziem polskich. Losy wojenne sprawiły, że archiwum znalazło się w Polsce. Prawdopodobnie jego część została oddzielona i przekazana do komórek organizacyjnych Urzędu Bezpieczeństwa, być może wywiadu. Pozostała część dotycząca „procesów czarownic” jest dostępna dla badaczy i znajduje się w Państwowym Archiwum w Poznaniu. Tylko niewielki zasób z tych danych został dotychczas przebadany.
Na podstawie danych z archiwum można pokusić się o obalenie pewnego mitu, że główną rolę w procesach o czary odgrywał Kościół katolicki. Jak się okazuje władze kościelne były bardziej powściągliwe w ferowaniu wyroków od świeckich rajców miejskich. Po wprowadzeniu na ziemiach polskich prawa magdeburskiego, to właśnie władze świeckie miały wątpliwy przywilej przeprowadzania tego typu procesów. Często dochodziło także do tragicznych w skutkach samosądów.
Istnieją uzasadnione przypuszczenia, że oprócz „badania czarów” funkcjonariusze Ahnenerbe wykorzystali wiedzę o procesach czarownic w złowrogo praktyczny sposób. Mianowicie pozyskiwano sposoby tortur, które później praktykowano w obozach koncentracyjnych.
W procesie norymberskim organizacja Ahnenerbe została uznana za zbrodniczą, głównie za prowadzenie eksperymentów medycznych na ludziach, a jej kierownika Wolframa Siversa skazano na śmierć za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Fot. R. Anioł
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!