Wprawdzie wakacje już za nami, ale to nie znaczy, że nie możemy wybrać się na łono natury. Idealnym miejscem na taki relaks, jest Kanał Dębina mający swoje źródło w okolicach Napoleonowa. Dalej biegnie nieopodal Modliszewka, Nowaszyc i w Borzątwi wpada do jez. Kłeckiego. Okolice Kanału to tereny bogate w historię i wiele zagadek, czekających na wyjaśnienie. To też moje ulubione trasy po których lubię wędrować. I dzisiaj opowiem o kilku tajemnicach tego regionu, gdzie warto się wybrać.
Idąc wzdłuż Kanału Dębina, dotrzemy do małej wioski Nowaszyce. Wieś ta wzmiankowana była już w 1441 r. Do połowy XIX w. była w rękach polskich – a później, aż do 1945 r. - niemieckich właścicieli. Z dawnej świetności tego majątku pozostało niewiele. Ale można zobaczyć tam ciekawostkę gospodarczą z lat 20-tych XIX wieku. Mam na myśli dwa betonowe silosy, koliste w rzucie, zlokalizowane w środkowej części dawnego podwórza w Nowaszycach. Silosy mają w obwodzie blisko 15 metrów, są wysokie na 2,15 cm a głębokość ich sięga kilkunastu metrów!
Identyczne silosy jeszcze niedawno można zobaczyć na folwarku w Mielnie (niestety w ostatnim roku zostały zasypane). I nie powinno to nas dziwić, ponieważ Nowaszyce – podobnie jak Mielno – od końca XIX wieku należały do rodziny von Wendorffów. Koniecznie trzeba je zobaczyć, bo takich obiektów – nowoczesnych jak na lata 20-te – w naszym regionie jest niewiele.
Opuszczając Nowaszyce, warto powędrować jedyną możliwą drogą – na zachód. Po przebyciu około jednego kilometra znajdziemy się na skrzyżowaniu. Jeśli skręcimy w prawo – dojdziemy do Popowa Ignacewa, idąc prosto – droga zaprowadzi nad do Przysieki, dlatego my skręcimy w lewo, by powędrować do Świątnik Małych. Zanim to jednak uczynimy, na chwilę zatrzymamy się na tym rozwidleniu dróg. I uważniej rozejrzymy się pod naszymi stopami. Być może trafimy na złote monety! Skąd w środku lasu miałoby być złoto?
Na skrzyżowaniu tych dróg około 1740 r. powstała karczma, która funkcjonowała do 1803 r., kiedy została zamknięta, a po kilku latach zniknęła z powierzchni ziemi. Ale 100 lat później jeszcze była w pamięci mieszkańców tej okolicy… Historia mówi, że wiosną 1803 r. właściciel zajazdu obrabował jednego z kupców, który przewoził znaczną ilość złotych monet. Karczmarz zabił kupca (ciało zakopał niedaleko karczmy, w lesie), a następnie zabrał mu złote monety, jak i inne kosztowności. Po tej zbrodni karczmarz wraz z rodziną uciekł przed sprawiedliwością do Francji, a stamtąd do Ameryki…
Według opowieści przekazywanych przez okoliczną ludność, tych złotych monet miało być tak dużo, że karczmarz uciekając nie zdołał zabrać ze sobą wszystkiego, tylko część ukrył gdzieś w okolicy swojej gospody… Jest też podanie, że w pierwszej dekadzie XX wieku ktoś odnalazł część tego złota… Być może jednak złoto cały czas spoczywa w ukryciu i czeka na swojego odkrywcę, dlatego wędrując leśnymi duktami w tej okolicy, warto uważnie spoglądać pod stopy...
Opuszczamy teren karczmy, cały czas uważnie patrząc pod nogi i udajemy się w do Świątnik Małych. Zanim jednak dojdziemy do tej wsi, warto się zatrzymać na kamiennym moście, który przecina Kanał Dębina.
Kanał Dębina o długości 15 km, swój bieg rozpoczyna w okolicach Napoleonowa, a kończy w rejonie Borzątwi, gdzie wpada do jez. Kłeckiego. Kiedy dokładnie powstał, tego nie wiadomo, ale pewne jest, że na mapach był zaznaczony już na przełomie XVIII i XIX wieku.
I właśnie nad tym Kanałem został zbudowany kamienny, jednoprzęsłowy most sklepiony. Do jego powstania wykorzystano polne kamienie. Długość mostu wynosi 12 metrów, szerokość – 6 metrów, a wysokość – 3 metry. Most został zbudowany w XIX wieku, a potem był kilka razy przebudowywany. Jeśli zejdziemy pod most to dostrzeżemy, że jest on zbudowany z 14 łuków o szerokości 2 cegieł. Z mostem tym związana jest pewne zagadka…
Z opowiadań mieszkańców Świątnik Małych wynika, że – ku ich zaskoczeniu – po 1990 r. mostem i jego najbliższą okolicą, zaczęły interesować się rodziny Niemców, którzy w czasie II wojny światowej mieszkali w ich miejscowości. Czyżby most był miejscem ukrycia jakiegoś depozytu przez uciekających stąd w 1945 r. niemieckich mieszkańców?
Inna niezwykła historia związana z Kanałem Dębina dotyczy postaci Kazimierza Gozdowskiego, który od 1947 r. przez blisko 33 lata mieszkał w ziemiance znajdującej się nad Kanałem! Ziemiance, której pozostałości do dzisiaj można odnaleźć. Była to postać niezwykle tajemnicza i do dzisiaj doskonale pamiętana przez mieszkańców gminy Mieleszyn
Kim był K. Gozdowski? Rocznik 1912, oficer wojska polskiego, uczestnik kampanii wrześniowej i wyborowy strzelec. Dlaczego opuścił swój dom w Nowaszycach i zamieszkał nad Kanałem? O tym Czytelnicy mogą się przekonać czytając moje książki „Złoto Dziedzica” i „Skarby i tajemnice okolic Gniezna”.
Kanał Dębina ma jeszcze wiele innych zagadek, ale o nich opowiem w jednym z kolejnych artykułów.
Fot. K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!