ReklamaA1-2ReklamaA1-3

Pieszo przez… Pobiedziska

HistoriaAtrakcje turystyczne7 lipca 2021, 10:00   red. Szymon Raith1820 odsłon
Pieszo przez… Pobiedziska
Pomnik Kazimierza Odnowiciela w Pobiedziskach - fot. Szymin Raith

Tej niedzieli budzik, niczym kogut o poranku, zagrał swoją melodię o godz. 4.00 rano, jednak nie dane mi było wstać o tej godzinie. Przebudziłem się o godz. 5.40, czyli zaspałem. A tak chciałem zrobić zdjęcia wschodu słońca na tle jeziora w pewnym malowniczym mieście. A jakie to miasto? Otóż zabieram Was do... Pobiedzisk. Postaram się zachęcić do zwiedzania tego malowniczego miasta położonego w połowie drogi pomiędzy Gnieznem a Poznaniem.

Trochę historii

Najpierw jednak kilka podstawowych informacji. Historia Pobiedzisk sięga roku 1048 wtedy to książę Kazimierz Odnowiciel po zwycięskiej bitwie z namiestnikiem Mazowsza – Masławem w okolicy osady postanowił nazwać ją „pobieda” czyli zwycięstwo. Potem miasto rosło w siłę, rozwija się handel, przemysł. Niestety wojenne losy nie omijają miasta w wyniku najazdu krzyżackiego, jednak dzięki dobrej woli Kazimierza Wielkiego miasto zostaje odbudowane.

Szczyt rozwoju miasto uzyskuje w okresie władania Władysława Jagiełły. Przez następne wieki miasto dzieli losy państwa polskiego w zlotach i upadkach. Podczas rozbiorów mieszkańcy nie myślą poddawać się najeźdźcy i dzielnie stawiają opór, tak historia toczy się do wybuchu II wojny światowej. Tyle tytułem bardzo krótkiego wstępu. Pora ruszać zwiedzać Pobiedziska.

Nad jeziorem Biezdruchowo

Wyjazd swój rozpocząłem nad jeziorem Biezdruchowo. Malownicze położonym przy wjeździe od strony Kiszkowa. Znajduję się tam duży parking a na samej plaży wybudowano kilka lat temu nowoczesne pomosty, które umożliwiają plażowiczom udane spędzenia wolnego czasu. Oprócz tego jest boisko do siatkówki plażowej oraz możliwość uprawiania wakeboardingu. Nad wszystkim czuwa grupa ratowników, tego dnia było ich 4, a rozpoczynają pracę od godziny 10.00.

Tego poranka nad jeziorem była cisza i spokój, kaczki i inne ptaki wodne powoli budziły się ze snu i tylko moja osoba przeszkadzała im w tej oazie ciszy. Aparat w rękę i ruszam przed siebie. Wybrałem sobie kilka miejsc, które chciałem zobaczyć.

Tuż obok jeziora znajduje się boisko lokalnej drużyny piłkarskiej – Huragan Pobiedziska. Zawsze podobało mnie się położenie tego kameralnego stadionu nad brzegiem jeziora. Dla fanów piłki nożnej było to ważne miejsce w roku 2006, kiedy to na terenie Wielkopolski odbywały się Mistrzostwa Europy U-19. Jednym z piłkarzy, którzy grali wtedy na tym turnieju był młody Gerard Pique, jeden z liderów FC Barcelony. Trawa murawy nisko przycięta, brakuje tylko młodych piłkarzy i kibiców.

Cel – dworzec PKP

Kierując się w stronę miasta, mijam domy na osiedlu, jeszcze wszyscy śpią i tylko psy szczekają. Najbliższy cel marszu to dworzec kolejowy znajdujący się tuż przy drodze Poznań - Bydgoszcz. Przechodząc przez pasy oczom moim ukazuje się widok nowoczesnego zagospodarowania terenów przydworcowych. Kilka lat temu teren ten był zaniedbany i zarośnięty, teraz został całkowicie zmieniony. Powstały  miejsca parkingowe, dworzec autobusowy, wypożyczalnie rowerów miejskich i co było dla mnie lekkim szokiem - stacja ładowania aut elektrycznych.

Sam budynek prezentuję się pięknie, czerwona pruska cegła prawie lśni, chociaż wymiana dachu budynku oraz wiaty przydałaby się. Dworzec datowany jest na rok 1872, wtedy to nastąpiło otwarcie a Pobiedziska nazywały się Pudewitz.

W okolicy dworca znajduję się stara i zaniedbany wieża wodna. Budynek jest objęty ochroną konserwatora i planowana jest jego przebudowa. W niedalekim sąsiedztwie dworca można obejrzeć budynki pokolejowe, które kiedyś stanowiły zaplecze magazynowe dla towarów przywożonych koleją a dzisiaj ich los jest różny. Na ścianie dworca zauważam tablicę upamiętniającą pierwszy transport kolejowy wysiedlonych przez Niemców do Sokołowa Podlaskiego mieszkańców miasta.

Ulicami Pobiedzisk

Idąc dalej mijam dwóch dżentelmenów, porannych klientów sklepu spożywczego, którzy gwarnie przekonują się nad wyższością jednego piwa nad drugim. Po kilkuset metrach docieram do ciekawego budynku.

To kamienica z dobudowaną wieżą sąsiadująca z remizą OSP Pobiedziska. Czy teraz należy ona do straży, tego nie wiem, ale myślę, że w roku założenia OSP, czyli w 1884, na pewno była ważną częścią ochrony przeciwpożarowej.

Na sąsiednim skrzyżowaniu napotkałem na kapliczkę, na której widnieje napis, że jest to miejsce objawienia Matki Boskiej w XIII wieku. Po przeciwnej zaś stronie stoją małe domki rodzinne, które według pruskich planów budowlanych były domami pracowniczymi z początku XX wieku.

Przemierzając uliczki Pobiedzisk natrafić można na budynki, które od wielu lat służą tym samym celom. Pierwszy to budynek poczty znajdujący się przy ulicy Władysława Jagiełły. Już w na przełomie XIX i XX wieku budynek ten służył ludziom w celach komunikacji. Zbudowany jest w czerwonej cegły i dobrze prezentuję się w tym otoczeniu. Obok niego zbudowano, prawdopodobnie w tym samym okresie budynek, który 100 lat temu był sądem rejonowym. Dziś natomiast jest to areszt. Patrząc na pruskie pocztówki, można zauważyć, że budynki nie zmieniły się za bardzo przez tyle lat.

Na budynku poczty znajduję się tablica upamiętniająca śmierć kolejnego mieszkańca Pobiedzisk w czasie II wojny. Tym razem chodzi o Antoniego Pallutha, który w swoim życiu jako kryptolog i konstruktor był wiodącym twórcą kopii urządzenia Enigma. Jego nazwiskiem nazwano również nowe rondo na trasie do Poznania. Nawiązując do tematu tablic, przechodząc na drugą stronę ulicy zauważyłem jeszcze jedną tablicę poświęconą Jerzemu Mrozińskiemu, burmistrzowi  miasta w latach 1936-1939 a zamordowanego w Mauthausen-Gusen w 1941 r. Jak popatrzałem po datach to zrozumiałem,że Pan Jerzy był niewiele straszy ode mnie...

Warto jeszcze wspomnieć, że w tej okolicy znajduję się były poewangelicki kościół, który w dzisiejszych czasach służy wiernym rzymskokatolickim jako świątynia pod wezwaniem Świętego Ducha.

Na Rynku

Dużym plusem Pobiedzisk jest to, że ciekawe miejsca w tym mieście znajdują się blisko siebie więc po przejściu zaledwie 100 metrów znalazłem się na Rynku. Według mnie jest to jeden z najlepiej zadbanych i udekorowanych Rynków w naszym regionie. Kamienice otaczające plac pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Dzisiaj, tak jak 100 lat temu, służą celom handlowo-usługowym. Do dzisiaj mam wielki sentyment do tego miejsca, gdyż jako mały chłopiec lata temu, odkrywałem kolorowy świat zachodu. W postaci pierwszego zestawu znanych klocków z Danii czy pierwszej konsoli telewizyjnej, kupionej w jednej z tych kamieniczek.

Na Rynku można obejrzeć jeden z najciekawszych pomników poświęcony powstańcom wielkopolskim w postaci skrzyżowanych karabinów. Obok zaś znajduję się tablica z nazwiskami około 400 powstańców z Ziemi Pobiedziskiej.

Miejsce to było również niemym świadkiem wydarzenia z 13 kwietnia 1919 roku, kiedy to przysięgę składało 614 poborowych, członków Straży Ludowej, z której oddziałów powstała Armia Wielkopolska. Wśród zgromadzonych tłumów, poborowi złożyli przysięgę wojskową, którą odbierał gen. Józef Dowbor-Muśnicki i szef jego sztabu płk Władysław Anders. Uroczystość ta była manifestacją dumy ze zwycięstwa Powstania Wielkopolskiego i odzyskania niepodległości.

Rynek w Pobiedziskach jest historycznie zadbany, a świadczy o tym m.in. rzeźba prezentująca postacie z legendy o Lechu, Czechu i Rusie (według jednej z legend uważani są za założycieli Pobiedzisk) zbudowana w formie wodnej fontanny. Niestety tego dnia nie działającej. 

W kościele z przełomu XIII i XIV wieku

Dobiegała godzina 7.30 i wiedziałem, że warto zwiedzić kościół parafialny pod wezwaniem św. Michała Archanioła z przełomu XIII – XIV wieku. Gdy wszedłem na dziedziniec przed kościołem odbywała się jeszcze poranna msza a w powietrzu unosił się cudowny zapach smażonych pączków z sąsiedniej cukierni, która jest jedną z najstarszych w mieście. Po zakończonej eucharystii udałem się na zwiedzanie kościoła oraz jego otoczenia.

Każdy wchodzący na teren przykościelny mija zabytkową drewnianą dzwonnicę z XIX wieku. Cień temu zabytkowi daje pomnikowa robinia akacjowa o obwodzie 410 cm. Obok zaś dzwonnicy postawiony został zabytkowy 22-centnarowy dzwon. Co to znaczy pomyślałem, 22-centnarowy? Już wyjaśniam zatem, dla niewiedzących do których również i ja się zaliczałem do tamtej chwili. Centnar to jednostka wagi, w przybliżeniu około 50 kg. Czyli dzwon ten waży około 1100 kg.

Tuż za ogrodzeniem kościoła znajduję się budynek plebani datowany na rok 1887 r. Z drugiej zaś strony kościoła w murze zauważyłem ciekawe wklęśnięcia na 2 do 3 cm na cegle. Czym to było spowodowane? Do końca nie wiadomo. Jedna z teorii, wskazuję nam, że powstały one podczas używania tzw. świdrów ogniowych do rozpalania rytualnego ognia. Okres lat w jakim cen obrzęd był wykonywany to XIV - XVI wiek.

Jeszcze na chwilę zajrzałem do środka kościoła aby zobaczyć wnętrze, które bardzo bogato się prezentuję.

Pod szkołą

Wychodząc z kościoła skierowałem się w stronę ulicy Kostrzyńskiej, aby zobaczyć jedne z najciekawszych, jak dla mnie, budynków. Chodzi o budynki szkolne, które po blisko 100 latach nadal pełnią tę samą funkcję. Obecnie szkoła mieści się w czterech budynkach. Każdy z nich ma swoją osobną historię. Najstarszy to budynek, który powstał w 1895 roku. Do końca I wojny światowej mieściła się w nim szkoła dla dzieci niemieckich. W 1907 roku tuż obok wybudowano szkołę dla dzieci polskich.

Z ciekawostek, które znalazłem na starych pocztówkach z Pobiedzisk było to, że w okolicach jednej ze szkół stał kiedyś pomnik Otto von Bismarcka, natomiast dziś znajduję się tam pomnik Kazimierza Odnowiciela.

Obok pomnika polskiego władcy znajduję się również tablica ku pamięci Mariana Sypniewskiego, nauczyciela zamordowanego w Katyniu.

W ramach nowoczesnej sztuki na budynku przyszkolnym powstały graffiti upamiętniające polską historię. Dobiegała godzina 9.00 i powoli miasto budziło się do życia. Również ja rozkręcałem się i nakierowałem się na kolejny cel mojej pieszego zwiedzania Pobiedzisk. Kilkoma krokami, niczym konik szachowy, znalazłem się nad brzegiem Jeziora Małego. Obok jeziora postawiono targowisko, które zaprasza nas w każdą środę i sobotę na zakupy.

Sacre Coeur

Z tego miejsca już tylko prosta droga poprowadziła mnie do jednego z ostatnich miejsc, które chciałbym Wam pokazać. Znalazłem się na ul. Klasztornej a oczom moim ukazał się klasztor Sióstr Sacre Coeur. Sercanki, jak nazywa się siostry, prowadziły od 1921 do 2011 roku w tutaj szkołę.

W okresie II wojny światowej funkcjonował tu szpital Wehrmachtu. 

Dzisiaj w klasztorze przebywa mniej sióstr niż kiedyś a szkoła zamieniona została w dom rekolekcyjny. Tuż obok klasztoru odnalazłem pozostałości kirkutu żydowskiego. Jeszcze tylko na chwilę przysiadłem w drewnianym szałasie nad jeziorem. Obejrzałem przyrodę z pobiedziskiej ostoi i ruszyłem w drogę powrotną.

Skierowałem się w stronę głównej części Pobiedzisk a dokładnie ulicy Kazimierza Odnowiciela. Jednak nie kierowałem się w stronę dworca kolejowego a oddanego niedawno do użytku podziemnego przejścia dla pieszych i rowerzystów pod drogą krajową.

Jedną z ciekawostek, które niedawno odkryłem na starych mapach była informacja, że na terenie niedaleko Rynku znajduje się grodzisko. Trudno jednak dokładnie je zlokalizować, ale mam jedną miejscówkę. Przechodząc ulicą za kościołem przy Rynku w rzeźbie terenu wyraźnie widać tarasowe ułożenie ziemi niczym na kopcu. Jednak czy jest to miejsce? To zostawiam Wam moi drodzy Czytelnicy.

Przebyty dystans – około 7 km
Czas przejścia – około 3 godzin


Fot. Sz. Raith


Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 8

  • 7
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 1
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
ReklamaA3