ReklamaA1

Pierwsze „wilki morskie” z „Gabla”

Informacje lokalneHistoria31 lipca 2020, 7:45   red. Mariusz Borowiak2019 odsłon3 Komentarzy
Pierwsze „wilki morskie” z „Gabla”
Harcerska drużyna żeglarska „Orzeł Biały” z Gniezna - fot. zbiory Mariusza Borowiaka

Było to dawno, tak dawno temu, że tylko najstarsi mieszkańcy Grodu Lecha pamiętają widok białych żagli na jeziorze Jelonek. To właśnie na tym akwenie, o czym kto mało dziś pamięta, pod koniec lat dwudziestych ubiegłego stulecia rodziła się historia gnieźnieńskiego jachtingu.

W styczniu 1928 roku w Gnieźnie zawiązała się grupa entuzjastów, wywodzących się z grup młodzieży harcerskiej, która przyjęła nazwę „Wilków Morskich”, której kierownictwo objął druh Władysław Szałkowski z 1 Drużyny Harcerzy „Lech”. Dzięki pomocy właściciela gnieźnieńskiej cukrowni – Leona Grabskiego, który pokrył koszty zakupu jolki, czyli jednomasztowej żaglówki „Orzeł Biały” (kosztowała ówczesne 1200 zł), zaistniała możliwość prowadzenia szkolenia żeglarskiego drużyny męskiej (pozaszkolnej) na jeziorze Jelonek (zwane również Jeziorem Wenecja), które jest położone w obrębie miasta Gniezna.

Na początku sierpnia 1932 roku pięcioosobowy zastęp żeglarzy z 1 Drużyny Harcerzy „Lech” – jak wspominał po latach harcmistrz Ildefons Aleksy – wyjechał na Międzynarodowy Zlot Skautów Wodnych w Garczynie k. Kartuz. Poprzedzał go zlot Harcerzy Wodnych z Polski, który rozpoczął się 1 sierpnia. Podczas Zlotu przed zaproszonymi gośćmi odbywały się parady oraz popisy na wodzie, w których brał udział także gnieźnieński zastęp na swojej łodzi żaglowej „Orzeł Biały”. Niestety, pomimo starannych przygotowań i ćwiczeń podczas pokazów zastęp „zaliczył” wywrotkę.

Po okresie wielkiego entuzjazmu nastąpiło powolne rozwiązanie sekcji jachtingowej. Zapał kilkunastoletnich chłopców, którzy marzyli o dalekich podróżach i dalekich lądach, zaczął przygasać. Edward Zalewski jeden z najstarszych żeglarzy z „Gabla”, czyli jeziora Jelonek – w rozmowie z autorem artykułu w lutym 1994 roku – powiedział:

Każdy chciał być marynarzem, chodzić w szerokich spodniach, panienkom w głowie zawracać i kołysać się jak kaczka, fajeczkę pykając. Z tym ostatnim harcerze – żeglarze się nie zgadzali, bo mówili, że w zdrowym ciele – zdrowy duch. Ale w takim uwędzonym ciele – chodziło uwędzone „cielę”. Może kierujący takimi młodymi sercami za mało przeszli przeszkolenia żeglarskiego? W następstwie pięknie rozwijająca się drużyna „Wilków Morskich” zaczęła powoli upadać.

Ostatecznie w październiku 1932 r. rozwiązano drużynę „Wilków Morskich”, natomiast harcerze przeszli do 1 Drużyny Harcerskiej im Lecha. Również sprzęt i majątek został przekazany tej drużynie. To był zaczątek nowego zastępu żeglarskiego na terenie Pojezierza Gnieźnieńskiego.

Pierwszym zastępowym sekcji został Zygmunt Becker. Dzięki jego pracowitości grupa entuzjastów białych żagli w krótkim czasie osiągnęła wysoki poziom. A dzięki poparciu właściciela garbarni – Ignacego Rogowskiego, zastęp otrzymał przystań i halę na kajaki. Okres zimowy wykorzystano na gruntowny remont „Orła Białego” i własnym sumptem przystąpiono do budowy kilku kajaków. Na Jelonku dość niespodziewanie pojawiła się jeszcze jedna łódź żaglowa. Stało się to za sprawą pracowników Stowarzyszenia Urzędników Banku Polskiego w Gnieźnie, którzy stali się właścicielami łodzi spacerowej dla dwóch wioślarzy i sternika. Najbardziej z nich aktywny p. Pilgram w latach następnych był opiekunem drużyny żeglarskiej.

4 lipca 1933 roku na jeziorze Jelonek doszło do tragedii. Zygmunt Becker – ratując życie tonącej dziewczynie – sam poniósł śmierć. W środowisku zrodziła się wówczas nieufność wobec adeptów żeglarstwa.

Rok 1934 w hufcu harcerzy gnieźnieńskich był wyjątkowo bogaty w wydarzenia żeglarskie. W lipcu 1 Drużyna Harcerska „Lech” wyjechała na obóz żeglarski do Rogowa. Dla wzmocnienia sekcji dotychczasowa grupa jachtingowców połączyła się z harcerskim zastępem „Orłów”, jednym z najlepszych w Gnieźnie. W tym samym czasie dwóch (według innych informacji trzech) najbardziej doświadczonych gnieźnieńskich harcerzy-żeglarzy wysłano na kurs żeglarski organizowany przez Chorągiew Wielkopolską w Kiekrzu k. Poznania. Tym sposobem gnieźnieńscy harcerze zyskali swoich instruktorów. Jednak najważniejszym, żeglarskim wydarzeniem jest niewątpliwie organizacja i udział w spływie na trasie Toruń – Gdynia. Rozpoczął się on 12 sierpnia i wzięli w nim udział harcerze z 1 Drużyny Harcerskiej „Lech” i harcerski (utworzyły zastęp żeglarski) z 1 Drużyny Harcerek im. Królowej Jadwigi w Gnieźnie; miały do dyspozycji jeden kajak P-7.

Rosnąca popularność żeglarstwa wśród młodzieży gnieźnieńskiej spowodowała, że utworzono nowy zastęp – „Rekinów”. A w końcu trzeci – „Łobuzów”, który w swoich szeregach miał uliczników takich, co wybijali okna. Nadmiar zmagazynowanej przez nich złej energii zamieniono na pracę, która „szczonów” nauczyła obowiązkowości i kultury na wodzie.

Powiększał się sprzęt drużyny, który w większości zbudowany został we własnych warsztatach. Żeglarze posiadali jedną łódź wiosłowo-żaglową, jedną żaglową P-7, pięć kajaków żaglowych typu P-7 i jeden ślizg lodowy o powierzchni 10 m kwadratowych żagla, a także kilka kajaków wiosłowych.

W sierpniu 1938 roku trójka gnieźnieńskich żeglarzy – druhów z 1 Drużyny Harcerskiej „Lech” – Stanisław Chojnacki, Leon Maciejewski i Edward Zalewski uczestniczyła w dwóch rejsach morskich na drewnianym szkunerze „Zawisza Czarny” po Bałtyku. Warto w tym miejscu wspomnieć, że jednostka morska została zakupiona w Danii w 1934 r. w całości ze składek społecznych, wyremontowana i przerobiona systemem gospodarczym na statek szkolny – prawie w całości przez harcerzy i studentów, którzy również później na nim pływali.

Wróćmy jednak do tematu żeglarzy z prastarej stolicy. Pierwszy pobyt na dużym jachcie morskim, który należał do Związku Harcerstwa Polskiego, był związany ze zdobyciem stopnia – żeglarza morskiego. Podczas drugiej podróży gnieźnianie, jako stała załoga, popłynęli do Kłajpedy, Rygi i Lelupe na Łotwie, gdzie odbywał się Międzynarodowy Zlot Harcerski. W Szwecji załoga „Zawiszy Czarnego”, którym dowodził legendarny żeglarz i taternik – gen. Mariusz Zaruski, odwiedziła Sztokholm, Malmö i Torgam, biorąc udział w Zlocie Skautów Morskich. W drodze powrotnej szkuner zawinął do stolicy Danii – Kopenhagi.

Nie był to jednak koniec przygód morskich trójki gnieźnian. Już w kraju zostali instruktorami „Kursu szalupowego”, a następnie wybrani jako załoga do prób nad nowymi jachtami, budowanymi przez Stocznię Jachtową w Gdyni. Nadal jednak myśleli o dalekich rejsach i przygodach. Jedynie Stanisławowi Chojnackiemu udało się zamustrować na pięciomasztowy szkuner „Andromeda”, który był własnością Ligi Morskiej i Kolonialnej. Po wojnie S. Chojnacki znalazł się w Australii, gdzie założył rodzinę. Zmarł w latach siedemdziesiątych.

Wybuch wojny w 1939 roku zamknął prawie jedenastoletnią kartę w historii gnieźnieńskiego jachtingu. Te tradycje pierwszych „Wilków Morskich” kontynuowała – z różnym, niestety skutkiem – sekcja żeglarska „Chrobry” przy I Liceum Ogólnokształcącym. Do tego tematu wrócimy w jednym z kolejnych artykułów w Pojezierzu24.pl.

Obecnie przylegające do jeziora Jelonek (powierzchnia 15 hektarów, objętość 170 tys. metrów sześciennych i maksymalna głębokość 2,4 m) tereny, to miejsce chętnie odwiedzane przez spacerowiczów. Włodarze miasta Gniezna planują lepszą przyszłość dla „Wenei”, który jest drugim co do wielkości zbiornikiem wodnym w Grodzie Lecha.


Fot. M. Borowiak i ze zbiorów autora



Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 9

  • 9
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
Reklama
Najlepsze maszyny online z blikiem