Jest w Wielkopolsce mała wieś, która nosi taką samą nazwę jak przepływająca przez nią rzeka… Wełna, bo niej mowa (znajdująca się niedaleko Rogoźna), dawna wieś szlachecka jest warta odwiedzenia ze względu na rezerwat przyrody rzeki Wełny, ale nie tylko. Jest też tutaj kilka zabytków, którym warto się przyjrzeć...
Najbardziej znanym zabytkiem jest drewniany kościół pw. Podniesienia Krzyża Świętego z 1727 roku w bardzo dobrym stanie, ponieważ nie tak dawno został poddany renowacji. Jego wnętrze kryje zabytkowe polichromie. Niestety świątynia jest na co dzień zamknięta i polichromie można zobaczyć tylko podczas nabożeństwa, które jest tutaj odprawiane raz w tygodniu…
Ciekawym i wartym obejrzenia obiektem jest też stara opuszczona gorzelnia na samym wjeździe do wsi oraz dwie barokowe kolumny w polu za wsią, które prawdopodobnie były słupami wyznaczającymi granicę majątku. Podobno postawiono je tam by upamiętnić pojedynek dwóch braci o piękną dziewczynę…
Takie teorie, dotyczące kolumn w różnych miejscach, są bardzo popularne i o identycznej historii czytałam przy okazji podróży do majątku Józefa Wybickiego w Manieczkach...
Dla mnie głównym punktem wyprawy do Wełny był barokowy pałac Rostworowskich… Wybudowany po 1762 roku dla starosty żytomierskiego Jana Franciszka Rostworowskiego. Była to bardzo wyjątkowa rezydencja w Wielkopolsce ze względu na dwie owalne sale…
Pałac jest dziś w bardzo złym stanie, stropy nad tymi owalnymi salami runęły do wnętrza. Niestety, dały znać o sobie wieloletnie zaniedbania… Jeszcze nie tak dawno, bo wiosną, można było swobodnie podejść do pałacu i nawet wejść do środka. Obecnie obiekt jest zabezpieczony, wejścia nie ma. Zobaczyć go można tylko z zewnątrz, przez płot… Mam nadzieję, że zostanie przynajmniej zabezpieczony przed opadami i postępującą ruiną...
Sam pałac choć oczywiście piękny, ale nie robi na mnie takiego wrażenia jak pobliska oficyna, wybudowana na planie łuku. Pierwotnie pełniła funkcję mieszkalną, później była pomieszczeniem gospodarczym i magazynem. Kiedy byłam tam parę tygodni temu trwały właśnie prace remontowe. Budynek mimo nie najlepszego stanu jest bardzo piękny, zachwyca doskonale zachowanymi detalami architektonicznymi.
Jest to coś co trzeba koniecznie zobaczyć kiedy jest się w okolicy. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że warto specjalnie przyjechać by go właśnie zobaczyć...
Wracając zaś do pałacu, to wiąże się z nim ciekawa historia pewnej wielkiej miłości, którą chcę tutaj trochę przywołać.
Otóż w tym właśnie pałacu twórca naszego hymnu narodowego Józef Wybicki poznał Esterę Wierusz Kowalską, która była siostrzenicą pani Rostworowskiej i wraz z matką zamieszkiwała u wujostwa. Estera miała wówczas15 lat, a Józef Wybicki był szczęśliwym mężem starszej od siebie o 17 lat Kunegundy Drwęckiej, która to była jego wielką miłością, fascynacją do tego stopnia, że poślubił ją wbrew woli swojej matki… Co ciekawe to nie wiek Kunegundy przeszkadzał matce Wybickiego, a status społeczny - Kunegunda, zdaniem matki, była zbyt uboga dla Józefa… Niestety małżeństwo to, choć udane, było bardzo krótkie… Dwa lata po ślubie ciężarna Kunegunda zmarła w połogu…
Wróćmy do 15-letniej Estery. Widać zrobiła ogromne wrażenie na J. Wybickim, który po śmierci żony zaczął częściej bywać u Rostworowski w Wełnie i w końcu odważył się poprosić o rękę Estery… Estera, dorosła już kobieta, oświadczyny przyjęła, a ślub odbył się oczywiście we wspomnianym wcześniej, pięknym drewnianym kościele w Wełnie. Świątynia ta przetrwała w niezmienionej postaci do dnia dzisiejszego. To kolejny powód dla którego warto ją zobaczyć będąc w Wełnie.
Po ślubie Wybiccy zamieszkali w Manieczkach, niestety drewniany dwór w którym mieszkali spłonął. W miejscu gdzie stał, jest tylko pamiątkowy głaz. Nieopodal zaś znajduje się piękna rotunda pełniąca rolę kaplicy, którą Wybicki ufundował w 1786 roku, by podziękować Bogu za narodziny swojego pierwszego syna Łukasza…
Estera urodziła Wybickiemu troje dzieci, a twórca naszego hymnu nazwał na jej cześć wieś Esterpole. Tak oto z Wełny przeniosłam się do Manieczek i okolic...
Wracając do sedna: warto wpaść na kilka godzin do Wełny czy to specjalnie, czy tylko przejazdem i przenieść się trochę inne czasy...
Fot. I. Ławniczak
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.