ReklamaA1

Młodzieżowy Klub Żeglarski – historia nieznana

Informacje lokalneHistoria21 września 2020, 9:50   red. Mariusz Borowiak3120 odsłon
Młodzieżowy Klub Żeglarski – historia nieznana
Jacht „Nerissa” oraz kajak w którym siedzą Jarosław Engler i Adam Silski, Powidz sierpień 1945 r. - fot. zbiory Adam Gatniejewski

Pod koniec września lub na początku października 1968 roku założono Szkolny Klub Wodny „Chrobry”, którego członkami byli uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Wśród młodych ludzi – Chrobrzaków – nie brakowało entuzjastów, którzy rozwijali swoje zainteresowania turystyką wodną na jeziorze Powidzkim. Okazuje się jednak, że początki jachtingu w popularnej „16” rozpoczęły się dużo wcześniej… tuż po zakończeniu wojny w 1945 roku.

W lipcu na łamach Portalu Turystyczno-Informacyjnego Pojezierze24.pl ukazał się artykuł, w którym przybliżyłem szerzej nieznane dzieje entuzjastów żeglarstwa w Gnieźnie, wywodzących się z grup starszej młodzieży harcerskiej, która przyjęła nazwę „Wilków Morskich”. Kolejne roczniki zastępu żeglarzy 1 Drużyny Harcerskiej „Lech” i 1 Drużyny Harcerek im. Królowej Jadwigi w Grodzie Lecha – w latach 1928-1939 – uczyły się nie tylko techniki żeglowania na „Gabla” (potoczna nazwa jeziora Jelonek), ale i zapoznawały się z różnymi sytuacjami, które mogły przydarzyć się podczas pływania na innych zbiornikach wodnych w Wielkopolsce.

Trudne początki „Drużyny Żeglarskiej”

Wybuch wojny w 1939 roku zamknął prawie jedenastoletnią kartę w historii gnieźnieńskiego jachtingu. W latach okupacji niemieckiej w Polsce nie było przyzwolenia na uprawianie żeglarstwa. Tymczasem w maju 1945 roku, ledwie ucichły odgłosy eksplozji pocisków artylerii i bomb lotniczych, kilku pasjonatów białych żagli utworzyło pierwszy młodzieżowy klub żeglarski w Gnieźnie.

Oddajmy głos Adamowi Gatniejewskiemu, jednemu z członków owej powojennej braci żeglarskiej:

      Kilku przedwojennych żeglarzy odkryło poniemiecki jacht kilowy w Powidzu. Jacht przetrwał dość szczęśliwie wyzwolenie i przedstawiał się okazale. Brak było jednak takielunku – masztu, olinowania, żagli i wielu innych drobiazgów oraz przyszłego, nowego właściciela.
      Entuzjastów przybywało – jeździliśmy w każdą niedzielę rowerami z Gniezna do Powidza [28 km – M.B.] po to, by pracować przy remoncie jachtu. Przejazd rowerem był tańszy i szybszy od przejazdu kolejką wąskotorową, a innych środków lokomocji dla nas wtedy nie było.
      Nikt nie szczędził pracy, pomysłów i swoich skromnych zasobów pieniężnych; wszyscy, a było nas już kilkunastu, pragnęli, aby jacht znalazł się jak najprędzej w pełnej krasie na wodach Powidza.
      Trzeba tu wymienić tych pierwszych, a zwłaszcza tych, którzy byli siłą napędową tej działalności. Byli to: Stefan Henkel oraz bracia Czesław i Adam Silscy. Do nich dołączyło jeszcze kilkunastu i tak powstał pierwszy przy Liceum i Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie Klub Żeglarski, który został skromnie nazwany „Drużyną Żeglarską”.

Jej pierwszymi członkami byli: Jerzy Cembrowicz, Antoni Cerkaski, Jerzy Cichowicz, Jarosław Engler, Adam Gatniejewski, Zbigniew Gatniejewski, Przemysław Gliszczyński, Zygmunt Hauke, Hendyk Jankowiak, Marian Krzyślak, Kazimierz Ostojski, Stanisław Puchała (junior), Zbigniew Przybylski, Janusz Pacholski, Włodzimierz Sych, Edmund Utecht. Opiekunem „Drużyny Żeglarskiej” został prof. Stanisław Puchała – łaciennik i historyk, a przy tym wytrawny turysta

Białe i czarne żagle na Powidzu

Remont jachtu postępował szybko, tak, że należało już myśleć o przyszłych rejsach. Odbyło się kilka spotkań członków klubu, na których przedwojenni żeglarze przekazywali swoją wiedzę, doświadczenie i pasję tym całkiem „nieopierzonym” żółtodziobom, którzy rwali się do pływania. Z dzisiejszej perspektywy czasu tamte zbiórki z udziałem starszych kolegów można uznać za kurs żeglarski, podczas którego kilkunastoletni uczniowie uzyskali wiedzę teoretyczną, dowiedzieli się o etyce żeglarskiej i poznali historię żeglarstwa w Polsce i na świecie. Gatniejewski dalej wspomina swe młodzieńcze lata:

      Gdy remont jachtu zbliżał się do szczęśliwego końca, rozpoczęły się starania o przejęcie jachtu od obecnego właściciela, którym okazała się Powiatowa Kolej Wąskotorowa w Gnieźnie. Dyrekcja, widząc nasz zapał i poniesione trudy remontu przekazała jacht oraz znajdujący się w warsztatach kolejki maszt i takielunek Drużynie Żeglarskiej. Przy tej okazji członkowie drużyny otrzymali też zniżkę na bilety do Powidza.
      Uszycie żagli i uzupełnienie brakującego wyposażenia stanowiło już naprawdę końcowy akord. Przy okazji różnych poszukiwań brakującego wyposażenia Stefan Henkel znalazł starą „P-7” [kajak żaglowy – M.B.]. Została ona odbudowana dosłownie w ciągu tygodnia – prędzej się nie dało, gdyż nie było wtedy szybkoschnących farb. Żagiel do tej „P-7” był czarny, gdyż został uszyty z tkaniny używanej do zaciemniania okien. W dniu wodowania jachtu „P-7” żeglowała już po Powidzu.
      Było to w niedzielę, 29 lipca 1945 roku. Kilka dni trwało wyposażanie i trymowanie jachtu, a 4-go sierpnia rozpoczął się pierwszy kurs żeglarski naszej drużyny. Kapitanem [komandorem – M.B.] kursu był Czesław Silski, a szkolenie prowadzili także Stefan Henkel i Adam Silski.
      Był to kurs, na którym praktyka wyprzedzała teorię, a życie biegło w myśl sentencji łacińskiej „navigare necesse est” [tł. żeglowanie jest koniecznością – M.B.].
      Żeglowanie było najważniejsze, lecz i szkoła życia na kursie na pewno przydała się w przyszłości.
      Mieszkaliśmy w budynku Szkoły Powszechnej w Powidzu, w klasach, z których wynieśliśmy ławki wstawiliśmy sienniki wypchane słomą. Cała aprowizacja zależała od naszej pomysłowości i pracowitości – Komitet Rodzicielski Gimnazjum w niewielkim stopniu mógł nam pomóc. Pomimo spartańskich warunków takiej atmosfery jak na tym kursie należałoby życzyć wszystkim obozom żeglarskim.

Mimo że członkowie „Drużyny Żeglarskiej”, przy Liceum i Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie, nie należeli do harcerstwa, przyjęli wiele zwyczajów związanych z ruchem skautingowym na obozach – organizowali uroczyste podniesienie bandery, uczestniczyli we wspólnej wieczornej modlitwie, organizowali ogniska (żeglarskie), a także prowadzili służbę dla właściwej organizacji życia obozowego. Ten pewien, nie uciążliwy bardzo, rygor, z jednej strony zapewniał niezbędny stopień bezpieczeństwa, z drugiej strony uczył młodych ludzi porządku i współpracy. Ułatwiało to sprawne działanie załogi w czasie manewrowania jachtem.

Jacht „Nerissa”

Jednostka pływająca, który należała do „Drużyny Żeglarskiej”, wymagała dobrej załogi. Był to niezwykły jacht typu slup (ożaglowanie: grot oraz podnoszony na sztagu fok) – pochodził z Rygi, stolicy Łotwy – miał aż 46 m² żagli, prawie 11 m długości po pokładzie i tylko 1,80 m szerokości. Zanurzenie wynosiło prawie 2 m. Zmuszało to członków załogi do bardzo precyzyjnego żeglowania po jeziorze Powidzkim. Jest to wspaniały akwen: głęboki, lecz z licznymi mieliznami i podwodnymi wyspami. Wiatry tam wieją silne, a fala potrafi się rozbujać do znacznej jak na jeziora wysokości. Jezioro jest zdradliwe – krążyła kiedyś legenda, że Powidz, co roku musi pochłonąć jedną ofiarę.

Adam Gatniejewski – podczas spotkania z autorem w maju 2014 r. w Czerniejewie koło Gniezna – kontynuuje opowieść o przygodzie z żeglarstwem:

      Kurs trwał dwa tygodnie i zakończył się egzaminem na stopień żeglarza – było to wprawdzie nieformalne, gdyż nie byliśmy jeszcze członkami Polskiego Związku Żeglarskiego, ale wymagania były takie jak w drużynach harcerskich, a „szkoła”, jaką dostaliśmy w Powidzu nauczyła nas szacunku dla żywiołów oraz żeglowania w każdych warunkach.
      Pierwszy sezon żeglarski zakończył się 2-go września wspaniałym rejsem „non stop” trwającym prawie półtorej doby. Opłynęliśmy wtedy Powidz wielokrotnie, a każdy uczestnik tego rejsu zdał przy sterze egzamin z nawigacji „na gwiazdy, kompas i nos”.

Młodzieżowy Klub Żeglarski nabiera rozpędu

Jesienią 1945 roku „Drużyna Żeglarska” powiększyła się o nowych kolegów i zmieniła nazwę – powstał „Młodzieżowy Klub Żeglarski” przy Liceum i Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie.

16 września wyciągnięto jacht na zimowe leże, a ośmiu żeglarzy postanowiło zbudować cztery żaglówki. Uwzględniając ówczesne możliwości, przewidywane środki finansowe i własne umiejętności szkutnicze wybrano żaglówkę typu „P-7”. Zimę wykorzystano na przygotowanie planów, materiałów i pomieszczenia, a wiosną następnego roku – 1946 – ruszyła budowa. Okazuje się, że wielką pomocą dla uczniów był warsztat stolarski ojca braci Silskich – młodzi żeglarze mieli do dyspozycji maszyny stolarskie, co znacznie przyspieszyło budowę i pozwoliło na zbudowanie solidnych łodzi.

Wiosną 1946 roku odbył się teoretyczny kurs żeglarski – zakres posiadanej niezbędnej wiedzy odpowiadał wymaganiom i umiejętnościom sternika jachtowego na wodach śródlądowych.

Budowa czterech „P-7”, mimo trudności, spowodowanych głównie brakiem materiałów, posuwała się naprzód. W lipcu 1946 roku nowe żaglówki „Orlik”, „Czajka”, „Ewa” i „Delfin” – bo takie otrzymały imiona – wyruszyły w rejs po Powidzu.

Drugi obóz żeglarski na Powidzu trwał prawie trzy tygodnie. Warunki bytowe były podobne jak w roku poprzednim, tzn. klasy szkolne z siennikami jako sypialnie oraz kuchnia obozowa na świeżym powietrzu – jednym słowem warunki spartańskie uczące młodych ludzi kreatywności i samodzielnego rozwiązywania problemów; po prostu kształtowanie charakterów. Było ich wielokrotnie więcej na obozie niż w 1945 roku, przez co byli bardziej widoczni w Powidzu. Przyczyniły się do tego nowe żaglówki i białe żeglarskie ubiory, w które każdy z nich zaopatrzył się sobie tylko wiadomym sposobem. Wieczorem na ognisko przychodziło wielu mieszkańców wsi, natomiast każdą niedzielę rozpoczynali od wspólnej Mszy Świętej.

- Myślę, że na życzliwość, z jaką spotykaliśmy się podczas trwania obozu Młodzieżowego Klubu Żeglarskiego zapracowaliśmy sobie stosując etykę i etykietę żeglarską nie tylko na jachtach, ale także i w codziennych zajęciach na lądzie – kontynuuje Gatniejewski.

Cztery bliźniacze żaglówki umożliwiały organizowanie regat. Były to regaty ćwiczebne, bez nagród i dyplomów, przeprowadzane na długich dystansach i w najróżniejszych warunkach atmosferycznych. Owa rywalizacja przygotowywała młodych ludzi do uczestnictwa w prawdziwych regatach.

We wrześniu 1946 roku Młodzieżowy Klub Żeglarski zgłosił dwie załogi „P-7” do udziału w regatach wielkopolskich na jeziorze Kierskim. Transport łodzi z Powidza do Gniezna i dalej przez Poznań do Kiekrza zajął im aż dwa dni.

Wcześnie rano w niedzielę 15 września dwie „P-7” – „Orlik” i „Delfin” spłynęły wąską rzeczką na jezioro Kierskie. Załogi: bracia Silscy, Stefan Henkel i Adam Gatniejewicz znalazły gościnę w Jacht Klubie Wielkopolskim (nad północnym brzegiem jeziora Kierskiego była działka, na której stał wagon kolejowy na palach – szatnie, hangar, warsztat, noclegownia – a także pomost z drewna). Trasa dla „P-7” przebiegała tak jak dla „Olimpijek”, które startowały w następnym biegu. „Delfin” prowadził przez dwa okrążenia, w trzecim wyprzedził go „Orlik” o dwie długości. Gnieźnianie zajęli pierwsze i drugie miejsce! Następna „P-7” straciła do załóg MKŻ pół okrążenia! A warunki były wtedy wymarzone dla żeglarzy z Powidza. Łodzie i załogi po „szkole powidzkiej” nie wypuszczały wiatru z żagli. Jeszcze większe zdziwienie wywołał pomiar czasu – okazało się, że czas obu „P-7” był lepszy od czasu „Olimpijek”.

Oddajmy jeszcze raz głos Adamowi Gatniejewwskiemu:

      Wreszcie  [przyszedł czas na – M.B.] bieg o „Błękitną Wstęgę Kiekrza”. MKŻ wystawił „Orlika” z załogą Stefan Henkel i Czesław Silski. I znów zaskoczenie – do połowy biegu mała „P-7” szła „łeb w łeb” z szybkimi „Elkami”, dopiero długi hals z wiatrem odebrał szansę na miejsce w pierwszej trójce. Ale i tak 6-te miejsce w taki silnej konkurencji mogło nas w pełni satysfakcjonować.

Sezon 1946 roku zakończył się w październiku; zabezpieczenie sprzętu na zimę było sprawą honoru każdego żeglarza i jak długo działał Młodzieżowy Klub Żeglarski, zorganizowanie członków klubu do pracy przy jachcie „Nerissa” i żaglówkach „P-7” nie stanowiło żadnego problemu.

Koniec pewnej (pięknej) historii

W 1947 roku pojawiły się pierwsze trudności w pracy klubu – nie udało się już zorganizować obozu (życzliwy młodzieży z Gniezna w poprzednich latach kierownik szkoły w Powidzu otrzymał zakaz udostępnienia im pomieszczeń), a ponieważ większość członków sekcji zdała już maturę i wybierała się na studia, mniej było chętnych do żeglowania. Mimo to, korzystając z pomieszczeń zdewastowanego już tzw. letniska udało się przez dwa letnie miesiące żeglować po Powidzu. Były to już rejsy turystyczne, bez takiej atmosfery, jaka dotychczas towarzyszyła obozom żeglarskim.

Na miejsce żeglarzy z lat 1945-1946 przyszli młodzi koledzy, którzy wraz z nowym opiekunem klubu prof. Józefem Roehrem starali się podtrzymać tradycję MKŻ.

W 1948 roku nastąpiła reorganizacja klubów; na MKŻ przy Liceum w jego dotychczasowej postaci nie było już miejsca. Żeglarze z MKŻ podjęli próby ratowania dorobku bractwa, a przede wszystkim jachtu „Nerissa”, na który ostrzyła zęby Liga Przyjaciół Żołnierza (w 1962 roku przekształcona w Ligę Ochrony Kraju) – w skrócie LPŻ. Udało się jeszcze kilku żeglarzom zarejestrować klub pod nazwą „Robotniczy Jacht Klub”, udało się jeszcze jeden sezon 1949 roku żeglować po Powidzu. W 1950 roku LPŻ zabrał jacht „Nerissa” i przetransportował go do Rogożna… na zatracenie.

Żeglarze, którzy tworzyli Drużynę Żeglarską i później Młodzieżowy Klub Żeglarski rozjechali się po Polsce. Zostało trochę zdjęć, przetrwały przyjaźnie zawarte na obozach, zostały wspomnienia… i zasady oraz etyka żeglarska, która zawsze sprawdza się w życiu.

Dopiero jesienią 1968 r. założono Szkolny Klub Wodny „Chrobry” przy I Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Ale to już inna opowieść…


Fot. zbiory Adam Gatniejewski



Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 12

  • 9
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 2
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 1
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 0
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 0
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Przeczytaj także

Daj nam znać

Jeśli coś Cię na Pojezierzu zafascynowało, wzburzyło lub chcesz się tym podzielić z czytelnikami naszego serwisu
Daj nam znać
ReklamaB2ReklamaB3ReklamaB4
Reklama
Najlepsze maszyny online z blikiem