Dla takich chwil warto było czekać... Po 20 latach badań „dołów śmierci” w Lasach Nowaszyckich - odkrytych przeze mnie w 2004 roku - gdzie w 1942 roku Niemcy pogrzebali, zagazowanych wcześniej, blisko 500 pacjentów szpitala „Dziekanka”, wczoraj trafiliśmy wreszcie na miejsce, gdzie znajdował się stos na którym Niemcy palili szczątki pensjonariuszy gnieźnieńskiej „Dziekanki”. 20 lat moich badań, które od 7 lat prowadzi moja Fundacja Historyczna „Przywracamy Pamięć”, a od dwóch lat czynimy to wspólnie ze Stowarzyszeniem „Wizna 1939”, przyniosły wreszcie oczekiwane przez nas efekty. Tym bardziej, że w miejscu gdzie Niemcy palili szczątki pacjentów, natrafiliśmy także na fragment ludzkich kości…
Tematem zajmuję się już 20 lat - w 2004 roku odkryłem „doły śmierci” w Lasach Nowaszyckich - gdzie Niemcy w 1942 roku pogrzebali blisko 500 pacjentów „Dziekanki”. Przez te lata udało mi się również odnaleźć kilku naocznych świadków tej niemieckiej zbrodni.
Moje wieloletnie dziennikarskie śledztwo i poszukiwania opisałem w wyjątkowej książce pt. „Zapomniana zbrodnia. Mroczna tajemnica szpitala Dziekanka” (wydana w 2017 r. ), książce której nakład błyskawicznie się rozszedł.
Pokłosiem książki były dwa reportaże telewizyjne autorstwa red. Adama Sikorskiego zatytułowane „Zbrodnia bez kary” w 2021 roku i „Kryptonim T-4” w 2023 roku.
Dwa lata temu do współpracy w badaniach „pól śmierci” w Lasach Nowaszyckich zaprosiłem Stowarzyszenie „Wizna 1939” (najskuteczniejsza organizacja w Polsce zajmująca się poszukiwaniem miejsc spoczynku polskich bohaterów, głównie z II wojny światowej), które wraz z Fundacją Historyczną „Przywracamy Pamięć”, której jestem prezesem, systematycznie badamy wspomnianą niemiecką zbrodnię w Lasach Nowaszyckich. I dokonujemy nowych odkryć, które potwierdzają ogrom tej niemieckiej zbrodni.
Z tego też względu, w tym roku ukaże się wydanie II, rozszerzone, mojej książki „Zapomniana zbrodnia. Mroczna tajemnica szpitala Dziekanka” w której przedstawię najnowsze ustalenia w tym temacie. Premiera książki już w czwartek, 28 listopada o godz. 18.00 w Centrum Kultury „Scena to dziwna” w Gnieźnie”.
Co warto podkreślić, te 20 lat badań „dołów śmierci”, zarówno przez te pierwsze 13 lat, gdy czyniłem to indywidualnie, jak rownież te kolejne siedem lat jako Fundacja i ostatnie dwa lata wraz ze Stowarzyszeniem „Wizna 1939”, wszystkie te badania - z wyjątkiem 3-dniowych badań archeologicznych w 2009 roku (sfinansowanych przez samorząd) były organizowane za nasze prywatne pieniądze, poświęciliśmy na to nasz prywatny czas, sprzęt należący do naszych organizacji i nasze prywatne kontakty.
W październiku i listopadzie 1939 r. rozpoczęło się największe w dziejach Gniezna i okolic ludobójstwo! Ze szpitala psychiatrycznego „Dziekanka” zaczęły wyjeżdżać samochody z pacjentami w ramach niemieckiej akcji „T4”. Celem akcji była eliminacja ludzi określanych jako „niezdolnych do współżycia społecznego wiodących żywot niegodny życia”, czyli fizycznie i umysłowo upośledzonych. Zabijano ich za pomocą mobilnych komór gazowych. Efektem było wymordowanie od kilku do kilkunastu tysięcy pacjentów „Dziekanki”… Eksterminacja psychicznie i nieuleczalnie chorych określona kryptonimem „T4” stanowiła preludium zbrodni nie mającej precedensu w historii ludzkości, o której dziś mówimy Holocaust. W sumie, w czasie II wojny światowej Niemcy mogli zagazować nawet 10 tysięcy pacjentów „Dziekanki”.
Przez lata badań „dołów śmierci” w Lasach Nowaszyckich, trafiliśmy na bardzo wiele dowodów niemieckiem zbrodni na pacjentach „Dziekanki”. Były to zarówno medaliki, łuski od broni długiej i krótkiej z okresu II wojny światowej, znaleźliśmy guziki od piżam pacjentów, monety niemieckie, a podczas tegorocznych sierpniowych badań odnaleźliśmy fragment szyny od kolejki konnej, szyny z których były budowane stosy na których układane i palone były szczątki wydobywanych z dołów pacjentów „Dziekanki”.
Jednak cały czas nie mogliśmy trafić na miejsca, gdzie palono szczątki pacjentów. Aż do wczoraj.
Wczorajsza niedziela, przejdzie do historii naszych 20-letnich badań „dołów śmierci”. Wczoraj, mimo niesprzyjającej pogody, przenikliwego zimna, padającego deszczu, chwilami ostro wiejącego wiatru, kilkanaście osób ze Stowarzyszenia „Wizna 1939” i Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” ponownie pojawiło się w Lasach Nowaszyckich.
I tym razem nastąpił przełom w badaniach, na który osobiście czekałem 20 lat - odnaleźliśmy miejsce gdzie Niemcy palili szczątki pacjentów „Dziekanki”!
Główna w tym zasługa Dariusza Szymanowskiego, prezesa Stowarzyszenia „Wizna 1939”, który przywiózł ze sobą zdjęcie lotnicze 1944 roku na którym widać było pewne, interesujące nas miejsca. Przed przyjazdem, Darek wiele czasu poświęcił na analizę tej fotografii i dzięki temu wytypował miejsce, które wczoraj zostało zbadane.
Zanim jednak trafiliśmy na to, czego szukaliśmy od 20 lat, odnalezione zostały kolejne dowody: medali, guziki i łuski… Ziemia cały czas oddaje dowody tej niemieckiej zbrodni…
Po kilku godzinach poszukiwań, około godziny 12.00 trafiliśmy wczoraj - dzięki wspomnianej fotografii i dogłębnej analizie Darka Szymanowskiego - na obszar gdzie, na głębokości około pół metra, odnaleźliśmy obszerny ślad po palenisku, miejscu gdzie Niemcy budowali stos na którym palili szczątki pacjentów „Dziekanki”.
Co należy podkreślić, odsłoniliśmy i zabezpieczyliśmy do dalszych badań, tylko fragment z dużego obszaru na którym był zbudowany stos.
Co ważne, odnaleziony został także fragment szczątków ludzkich - który teraz będzie poddany szczegółowej analizie.
Dlaczego te szczątki są dla nas tak ważne? Otóż po 1943 roku, gdy Niemcy wiedzieli, że wojny nie wygrają, Heinrich Himmler wydał rozkaz, by wszystkie szczątki pacjentów „Dziekanki” pogrzebanych w Lasach Nowaszyckich, wykopać z tych dołów i je spalić. Czyniły to komanda żydowskie, które po spaleniu musiały też rozdeptać wszystkie pozostałe jeszcze fragmenty kości, tak by został tylko sam popiół, by nie było żadnych dowodów tek zbrodni.
Z tego względu, odnaleziony fragment szczątków ludzkich (być może przeoczony podczas niszczenia tych dowodów, może celowo pozostawiony przez członka wspomnianego komanda… tego nie wiemy) jest dla nas tak bardzo ważny!
To jest niemy krzyk tych ofiar! Nie ma bardziej wyrazistego dowodu niemieckiej zbrodni w Lasach Nowaszyckich!
Zgodnie z prawem, natychmiast zgłosiliśmy fakt odnalezienia ludzkich szczątków zarówno leśniczemu Leśnictwa Kowalewko, jak i policji, której patrol pojawił się na miejscu.
Samo miejsce gdzie znajduje się palenisko, zostało też zabezpieczone i udokumentowane.
Na koniec niedzielnych badań, tradycyjnie gdy jesteśmy w tym wyjątkowym miejscu - delegacja Stowarzyszenia „Wizna 1939” i Fundacji Historycznej „Przywracamy Pamięć” - zapaliliśmy znicz pod obeliskiem ku pamięci pacjentów „Dziekanki” - ofiar niemieckiej zbrodni.
Przed nami teraz kolejny etap poszukiwań. Najpierw poczekamy na analizę tych szczątków które znaleźliśmy, a następnie będziemy prowadzić rozmowy z odpowiednimi instytucjami w temacie dalszych badań tej zbrodni.
Tragiczna historia niemieckiej zbrodni na pacjentach „Dziekanki” potrzebuje bowiem dalszych, szczegółowych badań…
Do tematu na pewno wrócimy.
Od autor: nie będę ukrywał, że wczorajszy dzień jest dla mnie osobiście bardzo ważnym dniem w mojej 20-letniej, przez wiele lat samotnej, walce o pamięć zagazowanych przez Niemców, niewinnych pacjentów „Dziekanki”. Nie będę ukrywał, że mam wielką satysfakcję, iż nie odpuściłem tego tematu, jak uczyniło to wielu i konsekwentnie przez 20 lat zajmowałem się tą zbrodnią.
Podczas wczorajszych poszukiwań był taki moment, że wszyscy gdzieś się rozeszli i zostałem sam nad miejscem gdzie Niemcy palili pacjentów „Dziekanki”... Była to wyjątkowa chwila... Spojrzałem w niebo, a po chwil spojrzałem w dół z którego wyłaniała się czarna otchłań spalenizny... Miałem nawet wrażenie, że czuć swąd palonych ludzkich szczątków...
Bardzo dziękuję koleżankom i kolegom ze Stowarzyszenia „Wizna 1939”, szczególnie Darkowi Szymanowskiemu, za jego upór w temacie odnalezienia miejsca gdzie Niemcy palili szczątki pacjentów... Wierzę głęboko, że wspólnie zrobimy jeszcze bardzo wiele dla badania tej niemieckiej zbrodni i upamiętniania ofiar.
Fot. K. Soberski, M. Ranke, K. Woźniak
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!