Ten, kto dotarł w sobotni, ciepły wieczór nad brzegi jeziora Biezdruchowo w Pobiedziskach, na pewno zapamięta na długo to wieczorne widowisko. Punktualnie o godzinie 22.00 zespół Pieśni i Tańca „Wiwaty” rozpoczął przedstawienie „Noc Kupały”. W trwającym około 40 minut spektaklu „Wiwaty” przeniosły nas w magiczny świat... W widowisku wykorzystano tekst „Pieśni Świętojańskie o Sobótce” Jana Kochanowskiego.
„Gdy słońce Raka zagrzewa, a słowik więcej nie śpiewa, Sobótkę, jako czas niesie, Zapalono w Czarnym Lesie”
Tak zabrzmiały początkowe wersy widowiska, które już w 1998 r., jako pierwsze zabrzmiało nad Jeziorem Malta w Poznaniu, a które widzowie mogli oglądać właśnie dzięki zespołowi „Wiwaty”. Rok później zespół uczestniczył w spektaklu, który realizował Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie.
Początek zespołu to rok 1971, natomiast miejsce to Przyzakładowy Dom Kultury w PGR Pomarzanowice. Założycielką zespołu była Jadwiga Mikołajewska, natomiast obecnym choreografem i opiekunem jest Sławomir Pawliński. Z kolei kierownikiem zespołu jest Andrzej Horbik. Nazwa zespołu pochodzi od popularnego w dawnych czasach tańca, który wykonywano w Wielkopolsce. Dziś zespól działa przy Ośrodku Kultury w Pobiedziskach.
Zespół Pieśni i Tańca „Wiwaty” swoimi występami stara się od wielu lat rozsławiać dobre imię gminy, powiatu i województwa. Propaguje folklor innych regionów, a tym, których losy rzuciły z dala od ojczyzny, przybliża polską muzykę ludową.
Zespół prezentuje tańce narodowe, widowiska, folklor z Wielkopolski, tańce i przyśpiewki szamotulskie, rzeszowskie, łowickie, Krakowiaków Wschodnich: tańce i zabawy z Wielkopolski Zachodniej, Górali Beskidu Śląskiego, śląskie, kaszubskie oraz piosenki lwowskie. W programie posiada również widowiska, zwyczaje i obrzędy.
W wierzeniach ludowych ta noc odgrywała ważną rolę. Od rana młodzi ludzie znosili nad wodę gałęzie. Jeżeli nie było w pobliżu rzeki, strumienia, jeziora albo stawu, to stosy sobótkowe wznoszono na wzgórzach, polanach, miedzach i ugorach. Zgodnie z ludowymi wyobrażeniami przestrzennymi były to miejsca chętnie nawiedzane przez istoty z tamtego świata.
Wieczór i noc świętojańska była porą cudów. Niektórzy twierdzili, że „na św. Jana słońce kłania się ziemi dwa razy”, tzn. zachodzi dwukrotnie. W tę niezwykłą noc śmiałkowie o czystych sercach udawali się samotnie na poszukiwania kwiatu paproci. Temu kto zdołałby o odnaleźć, kwiat miał przynieść bogactwo, szczęście, dar przewidywania przyszłości i stawania się niewidzialnym. Dodatkowo szczęśliwiec nabywał umiejętność leczenia ludzi i zwierząt. Sam znalazca cudownego kwiatu stałby się czarownikiem lub czarownicą.
Na spotkania przy ognisku przychodzili przede wszystkim ludzie młodzi. Chłopcy skakali przez płonący ogień, dziewczęta tańczyły wokół niego, śpiewając pieśni, w których prosili św. Jana o miłość i udane małżeństwo.
Jednym z głównych elementów Nocy Kupały, było puszczanie wianków na wodzie. Dziewczęta przywiązywały wianki z polnych i ogrodowych kwiatów do deseczek, zapalały ustawione na środku świece i rzucały je na rzekę. Jeśli wianek płynął bez przeszkód albo wyłowił go ukochany, oznaczało to szybki ślub i szczęśliwe życie. Niepomyślną wróżbą dla miłosnych planów było zaplątanie się wianka w przybrzeżnych zaroślach, jego zatonięcie lub zgaśnięcie świecy.
Gdy nastawał kolejny dzień zaczynał się czas przed żniwami. Skończyło się świętowanie, zaczynała ciężka praca „na świętego Jana z kosą do siana”.
Fot. Sz. Raith
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!