Inną rzeczą jest fakt, że poza paroma wyjątkami - kultura nie kręci radnych. I to już nie jest dobre. Kultura to słaby biznes polityczny. Czy aby na pewno? Nie włączam się w przeciwstawianie szlaki - kulturze. Żużel jest częścią kultury w tym mieście i kawałkiem tożsamości. Bicie piany na temat jego wyższości nad kulturą lub odwrotnie, jest na rękę jedynie radnym od sportu, części gabinetu i armii prezydenta „Miasteczka”. Tej części, którą przeflancowano z klubu do urzędu i do kultury.

Nikomu innemu to nie służy, może jeszcze paru chuliganom. Zresztą nie przypadkiem pisanym przez „ch” prawdziwi Ci z West Ham to byli hooligans przez “h”. Kto nie śpiewał na Olimpijskim w Londynie:
Zawsze puszczam bańki mydlane
Najpiękniejsze bańki w powietrzu
Lecą tak wysoko
Prawie docierają do nieba
I tak jak moje marzenia znikają w cieniu i giną
zdaniem mojego kumpla z Londynu nie wie czym jest klub i kto to kibic.

Jest miejsce w 70 tysięcznym mieście i na firmę Start Gniezno. i na kulturę. A jeśli robi się coś kosztem czegoś, jeśli mówi się ludziom, że dalibyśmy na kulturę, ale musimy dać na żużel - to po prostu coś nie działa. To mówi się ludziom: w d... mamy głosy tych co nie chodzą na żużel. W Gnieźnie tak się mówi od lat. Nie dziw więc potem, że powstają antagonizmy.
Szczerze? Świadczy to tylko o nieznajomości arytmetyki.

Te średnio 4 tysiące na stadionie to w porównaniu z wszystkimi sekcjami MOK, eSTeDe, z czytelnikami Biblioteki, zwiedzającymi Muzeum, uczestnikami przedstawień Teatru, uczestnikami warsztatów Starego Ratusza, wernisaży MOK i eSTeDe, wreszcie publiką na koncertach wszelkich i tych w instytucjach i tych robionych przez Jarka Brussę i tych w Europejskiej u Karusia...To te cztery tysiące to pikuś. A przecież jeszcze: oprowadzania IMG, czy Biblioteki, Ratusza, spotkania autorskie, spotkania historyczne i te w IKE i te z Muzeum, projekty stowarzyszeń, Latarnia na Wenei, spektakle w przedszkolach i szkołach prywatnych teatrów z Gniezna i nie tylko…

Korzystających z tych nie żużlowych ofert jest po prostu około 20 tysięcy. Nie są elektoratem tylko dlatego, że nie drą się, nie zapalają rac i nikt się ich nie musi bać. Czy aby na pewno?
„kiedyś te kamienie drgną
i polecą jak lawina”
Śpiewała Krystyna Prońko tekst Ernesta Brylla. Śpiewała w innej sprawie - fakt, a jednak.

Świadomość społeczna rośnie. Robert Afa Brylewski powiedział kiedyś: „nie bijcie się między sobą, a wtedy nikt nie będzie mógł Was uderzyć. Daliście się podzielić jak wielogatunkowe bydło”. I miał rację. Wszelkie przeciwstawianie - polaryzacja, służy jedynie władzy. Zostawiam dyskusję o zasadności dotowania sportu zawodowego. Opowieści, że silnik do motocykla jest drogi i muszą go kupić zawodnicy sami, albo rodzice są tą sama opowieścią co fakt, że dobry koncertowy instrument nie kosztuje pińcet, a tysiące.

Jedno słowo - proporcje i tyle, inaczej wychodzi: „mój ból jest większy niż Twój”. Przeciwstawianie kultury i sportu to imbecylizm urzędniczy, który daliśmy sobie wszczepić, a media to podchwytują i robią nam piasek z mózgu, to trwa już od PRL-u albo dłużej. Za moment wmówią nam, że albo będzie na zieleń w mieście, albo na kulturę czy żużel. A to tak nie działa finanse publiczne działają inaczej: paragrafy, przesunięcia itp. Jest tylko taka rzecz, że MOK, Biblioteka, Latarnia pozyskali sporo kasy z nie miejskiej sakwy. Piszą projekty, bo wiedzą, że inaczej lipa. Póki co pomijamy trudny temat kultury pod starostwem. To wymaga analizy, bo o ile eSTeDe warto dać czas i powoli nabiera charakteru, o tyle ze starostwa kasa na kulturę znikoma. Po mieście chodzą plotki, różne, że sprzedadzą po czasie ochronnym wynikającym z projektu i takie tam. Wracając do pytania kogo kręci kultura? No na Jana Pawła chyba mało kogo.

Dobra i na koniec to od czego mieliśmy zacząć.

Podtrzymuję prośbę apel do: instytucji, animatorów, twórców. Nie zapominajmy, że Gniezno choć jest miastem emerytów, a seniorzy to wspaniali ludzie, oferta musi też być dla młodych. Trochę zdziwiło mnie odczytanie przez pracowników Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna poprzedniego felietonu. Nie, nie mam pretensji do pracy Biblioteki, do tego, że sporo tam dla seniorów i sporo gwary. Też działam w tej materii zresztą z gwara jesteśmy z Biblioteką na siebie skazani. Ta prośba dotyczy ogólnej tendencji, bo przecież senior to totalnie łatwa publika, jedyne czego nie ma to pieniądze. Czas ma i sporo chęci. To łatwy klient kultury, pełna sala i frekwencja no a organom prowadzącym też pasuje, bo głosuje. Młody jest trudny, ma coraz mniej potrzeby wyjścia poza internet, poza tym po cholerę inwestować w klienta - odbiorcę który za moment wyjedzie do Poznania, Torunia, Wrocławia, Gdańska czy Szczecina. Wyjedzie bo tam ma to czego szuka - to proste. Nie każdy wróci jak Paweł J. Bąkowski, nie każdy też utrzyma związek, miejscówkę jak Alex, nie każdy zdecyduje się robić balet w Gnieźnie jak Klaudia Strzelczyk. Mało ich też będzie Don Kichotem jak Olek Schmidt czy Natalia Braciszewska, Dominika Sochacka i wielu z tych nie wielu. O tym jak wiele robi Biblioteka, o Pretekstach – spotkaniach i Offeliadzie też kiedyś będzie.

Jedno jest pewne kultura sobie poradzi bez powiatu czy miasta, miasto i powiat bez kultury doraźnie też, ale co będzie za 10 czy 20 lat?