Czy na Pojezierzu Gnieźnieńskim znajdują się „doły śmierci” w których pogrzebano włoskich żołnierzy? Historia ta zaczęła się w 2012 roku w Kiszkowie w powiecie gnieźnieńskim, a dotyczy zamordowania przez Niemców w 1944 roku grupy jeńców włoskich. Mieli oni być pogrzebani w okolicach Kiszkowa. Niestety, do dzisiaj, nie odnaleziono miejsca, gdzie zostali pochowani. Być może jednak już wkrótce nastąpi przełom w tej sprawie…
Przypomnijmy. Historia ta zaczęła się w 2012 r. w Urzędzie Gminy w Kiszkowie u pracowników tegoż Urzędu Ani Frąckowiak i Bartosza Krąkowskiego. Pewnego dnia skontaktował się z nimi człowiek, który zapytał, dlaczego nie zainteresują się sprawą pomordowanych w okolicach Kiszkowa prawdopodobnie pod koniec 1944 roku włoskich żołnierzy-jeńców. O tym intrygującym temacie poinformowali również mnie i tym sposobem zaczęły się moje poszukiwania...
Przez kolejne lata cały czas – przy różnych okazjach – starałem się zdobywać nowe informacje o tych włoskich żołnierzach, którzy zostali rozstrzelani w okolicach Kiszkowa. I pojawiła się nowa, zupełnie inna hipoteza obecności Włochów w Kiszkowie…
Warto w tym miejscu przypomnieć, że po obaleniu w lipcu 1943 roku Benito Mussoliniego i zawarciu przez jego następcę marszałka Pietro Badoglio we wrześniu 1943 r. układu z aliantami, 650 tysięcy włoskich żołnierzy i oficerów odmówiło służby w sojuszu z Niemcami. Ci w rewanżu około 350 tys. Włochów umieścili w obozach na terenie okupowanej Polski.
Z informacji do których dotarłem wynika, że część z nich trafiła do obozu w Skokach (Antoniewie) koło Wągrowca – Oflagu XXI Schokken. Na początku przebywali tutaj jeńcy polscy, a potem norwescy, jugosłowiańscy, francuscy, holenderscy i brytyjscy. Z kolei od połowy 1943 roku już tylko włoscy generałowie (trzech z nich: Alberto De Agazzio, Davide Dusmet i Umberto Di Giorgio zmarło w tajemniczych okolicznościach w tym obozie) i żołnierze. Mogło ich być w tym obozie nawet 800.
Niecały rok później, gdy Armia Czerwona była już coraz bliżej, obóz w Skokach został ewakuowany, a więźniowie – oficjalnie – mieli zostać przetransportowani do Berlina. Czy jednak tak się stało? Znane są historie, że włoscy oficerowie ginęli w trakcie takich transportów, a co ważniejsze, po większości z tych jeńców zaginął wszelki ślad. Po 1945 roku Niemcy twierdzili, w odpowiedzi na noty rządu w Rzymie, że jeńcy włoscy wpadali w ręce Rosjan i byli wywożeni na Syberię. Ale jak się później okazało, kłamstwo to zostało zdemaskowane poprzez wieloletnie śledztwo prowadzone przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.
Z różnych źródeł wynika, że pod koniec II wojny światowej Niemcy internowali około 600 tys. włoskich żołnierzy z których większą część została rozstrzelana albo zamęczona pracą.
Świadkowie z 2012 roku, którzy wspominali o pobycie jeńców włoskich w Kiszkowie, podkreślali, że zostali oni zgromadzeni w drewnianym baraku w miejscu dzisiejszego marketu Dino, a po kilku dniach wywiezieni poza Kiszkowo i – jak wynika z relacji świadków – rozstrzelani. To, że Włosi byli w Kiszkowie jest pewne na 100 procent, ponieważ jest kilku świadków nie mających żadnych wątpliwości, że Włosi byli w Kiszkowie, bo zamknięci w baraku śpiewali nawet włoskie piosenki.
Wydaje się więc wielce prawdopodobne, że podczas wspomnianej ewakuacji, włoscy jeńcy z obozu w Skokach trafili do Kiszkowa. Nie można też wykluczyć, że kolejnym etapem „ewakuacji” była ich fizyczna eliminacja. Niemcy bardzo często praktykowali „ewakuację” jeńców poprzez ich zabijanie.
I tutaj dochodzimy do sedna moich poszukiwań – gdzie zostali pogrzebani włoscy jeńcy? W 2012 roku zbadaliśmy pewien zagajnik niedaleko Kiszkowa. Jedna z mieszkanek powiedziała nam, że w zagajniku za cmentarzem coś się w czasie II wojny światowej działo, a później ludzie bali się tutaj chodzić.
Nasz rekonesans we wspomnianym zagajniku – a byliśmy tam przez przez blisko 4 godziny – przyniósł nam kilka ciekawych spostrzeżeń i odkryć. Jednak by mieć pewność, potrzebne są dalsze badania, m.in. w archiwach, w terenie, jak i rozmowy z kolejnymi osobami pamiętającymi II wojnę światową.
Przez ostatnie dziesięć lat, gdy była możliwość zajmowania się tym tematem, korespondowałem i wiele razy rozmawiałem telefonicznie o tej sprawie z ks. prof. Arturo Katalo, założycielem i prezesem Polsko-Włoskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Cosenza, który od wielu lat zajmuje się poszukiwaniem i upamiętnianiem żołnierzy włoskich zamordowanych przez Niemców w latach 1943-1945 za odmowę dalszej walki po stronie Hitlera i Mussoliniego na ziemiach Polskich.
W tym miejscu warto dodać, że w Dęblinie spoczywa 20 tys. włoskich żołnierzy, w Chełmie – 6 tysięcy, a w Białej Podlaskiej – 405 Włochów.
Ilu spoczywa w okolicach Kiszkowa i gdzie zostali pogrzebani? Tego na razie nie wiemy.
Być może przełomem w poszukiwaniach miejsca pogrzebania Włochów, będzie informacja, którą otrzymałem od byłego mieszkańca gminy Kiszkowo, obecnie mieszkającego w Warszawie, który przesłał mi krótką wiadomość, że z przekazów rodzinnych dowiedział się, iż
„w czasie wojny w Kiszkowie byli włoscy jeńcy wojenni i zostali zabici w okolicach stawów rybnych tam gdzie obecnie jest siedlisko ptactwa wodnego”.
Tylko tyle i aż tyle. Mój rozmówca obiecał, że postara się dowiedzieć więcej szczegółów
Gdy pada stwierdzenie „w okolicach stawów rybnych” to wyobrażamy sobie współczesny wielki, utworzony w latach 80. XX wieku, kompleks stawów rybnych o powierzchni ponad 200 hektarów (na których w późniejszych latach utworzono specjalne obszary ochrony ptaków i siedlisk – w 2007 roku włączone do europejskich obszarów Natura 2000). Tymczasem w latach czterdziestych XX wieku, w czasie II wojny światowej, gdy spojrzymy na mapy z tamtego okresu to pomiędzy Welnau (Kiszkowem) a Wiesenheim (Brudzewkiem), były tylko tereny podmokłe, małe stawy i rzeka Mała Wełna.
Rodzą się więc pytania: czy podczas kopania stawów w latach osiemdziesiątych XX wieku, natrafiono na jakieś masowe groby? Czy może miejsca niemieckiej zbrodni znajdują się poza terenem obecnych stawów? A może chodzi o stawy w okolicach Rybna Wielkiego? Podobnych pytań jest znacznie więcej…
Do tematu już wkrótce powrócimy.
Drodzy Czytelnicy! Jeśli jesteście w posiadaniu jakichkolwiek informacji na temat przedstawionych wydarzeń w okolicach Kiszkowa lub innych podobnych historii, proszę o kontakt. E-mail: naczelny@pojezierze24.pl lub telefonicznie: 515-980-504
Fot. Szymon Raith, K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.