ReklamaA1

Bohater z Westerplatte. Syn ziemi wągrowieckiej

Informacje lokalneHistoria5 października 2020, 10:00   red. Mariusz Borowiak3233 odsłon1 Komentarzy
Bohater z Westerplatte. Syn ziemi wągrowieckiej
Oficerowie Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte po kapitulacji, od prawej: podporucznik Kręgielski, kapitan Dąbrowski, kapitan lek. Słaby i porucznik Grodecki - fot. zbiory Mariusza Borowiaka

Na temat heroicznej siedmiodniowej obrony Westerplatte we wrześniu 1939 r., na przestrzeni blisko siedemdziesięciu pięciu lat od zakończenia drugiej wojny światowej, napisano wiele książek, opublikowano setki artykułów, zrealizowano dziesiątki audycji radiowych i filmów dokumentalnych oraz nakręcono dwa filmy fabularne. Jednak tylko niewiele osób wie, że jednym z legendarnych bohaterów walk na terenie Wojskowej Składnicy Tranzytowej był ówczesny ppor. Zdzisław Kręgielski urodzony w Skokach koło Wągrowca, który na krótko przed wybuchem wojny, jako oficer 69 Pułku Piechoty w Gnieźnie został oddelegowany na Westerplatte. Z kolei w rolę Kręgielskiego – w filmie Tajemnica Westerplatte w reż. Pawła Chochlewa – wcielił się aktor filmowy i teatralny Przemysław Cypriański, pochodzący z Marzenina koło Wrześni.

Mam w życiu jedno tylko marzenie, że kiedyś szacunek i cześć dla obrońców Westerplatte zostaną rozłożone równomiernie i zgodnie z historyczną racją między wszystkich [...] dowódców i [...] żołnierzy. Głównie chodzi mi o faktycznego dowódcę Westerplatte, kapitana Franciszka Dąbrowskiego.

Te słowa wypowiedział komandor podporucznik w stanie spoczynku Zdzisław Kręgielski (przydomek „Mały”), który na kilka lat przed śmiercią, udzielając wywiadu dla „Gazety Krakowskiej”, był jednym z dwóch ostatnich żyjących oficerów z Westerplatte (ostatni w 1990 roku zmarł komandor w stanie spoczynku Leon Pająk). To właśnie Kręgielski do śmierci w 1987 roku najbardziej ze wszystkich pozostałych przy życiu obrońców Wojskowej Składnicy Tranzytowej (WST) chciał przerwać zmowę milczenia. Korzystając z każdej nadarzającej się okazji, opowiadał o kulisach incydentu z 2 września.

Nie jest już tajemnicą, że drugim dniu wojny, po półgodzinnym nalocie kilkudziesięciu bombowców nurkujących Junkers Ju-87B major Henryk Sucharski (1898-1946), dowódca WST na Westerplatte, przeżył załamanie nerwowe. Polecił zaprzestać działań obronnych i wywiesić na dachu koszar białą flagę. Wieczorem wśród chmury kurzu unoszącej się nad składnicą obserwatorzy z niemieckiego pancernika szkolnego „Schleswig-Holstein” dostrzegli ją. Po kilku sekundach biały skrawek materiału zniknął z dachu koszar. Od tego momentu dowództwo obrony Westerplatte przejął zastępca 35-letni kpt. Franciszek Dąbrowski i to on opanował panikę wśród części załogi, izolował dowódcę i kierował faktycznie dalszą obroną garnizonu. W sumie niemiecka piechota przeprowadziła tylko dwa ataki na polskie pozycje. Trzeci miał nastąpić 7 września, ale z uwagi kapitulację nie doszedł do skutku. Najtrudniejsze dla obrońców było bombardowanie lotnicze i ostrzał artyleryjski.

Choć Kręgielski nie był bezpośrednim świadkiem wydarzeń, które miały miejsce od drugiego dnia obrony Westerplatte, ale dzięki relacjom uzyskanym tuż po walkach na terenie składnicy oraz w latach niewoli wyrobił sobie zdanie na temat obrony WST. Wiele lat później, gdy można było otwarcie mówić o Westerplatte, odkrył tajemnicę, ciążącą na sumieniu tym, którzy dali słowo honoru, iż nigdy jej nie zdradzili. Prawdę miał ujawnić sam major Sucharski. Nigdy z tej możliwości nie skorzystał…

Zdzisław Kręgielski – Kawaler Virtuti Militari

Pora, by przedstawić tego oficera, syna ziemi wągrowieckiej. Zdzisław Kręgielski urodził się 15 września 1912 roku w niewielkiej miejscowości Skoki, w powiecie wągrowieckim. Jego rodzicami byli Wiktor – urzędnik administracji państwowej oraz Jadwiga z Ratuszewskich. Jego ojciec walczył w Powstaniu Wielkopolskim w 1918 roku, później był oficerem kwatermistrzostwa w dowództwie Armii Wielkopolskiej. Podczas okupacji senior rodu został osadzony w obozie koncentracyjnym w Stutthofie (przeżył wojenną gehennę).

Od 1924 r. Kręgielscy zamieszkali w Margoninie, w powiecie chodzieskim, przy ul. Kościuszki, a później na Szamocińskiej. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Margoninie Zdzisław rozpoczął naukę w gimnazjum im. św. Barbary w Chodzieży. W 1933 roku, mając 21 lat, uzyskał maturę i został przyjęty do trzyletniej Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. Od 15 września 1933 roku brał udział w dywizyjnym kursie podchorążych rezerwy piechoty przy 59 Pułku Piechoty w Inowrocławiu, kończąc go 1 kwietnia 1934 roku. Następnie na trzy miesiące wyjechał do Bydgoszczy, gdzie w miejscowym 62 Pułku Piechoty zaliczył kurs aplikacyjny. 15 października 1934 roku został przyjęty do Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowie Komorów, po której ukończeniu 15 października 1936 roku mianowano go na pierwszy stopień oficerski – podporucznika piechoty.

Wnet otrzymał przydział do 69 Pułku Piechoty w Gnieźnie, gdzie służył do chwili przeniesienia w pierwszych dniach sierpnia 1939 roku na Westerplatte. W trakcie trzyletniej służby w gnieźnieńskim pułku piechoty Kręgielski pełnił funkcję dowódcy kompanii i dowódcy plutonu. Informację, że został odkomenderowany do innej jednostki, Kręgielski przyjął z dużym zaskoczeniem. Sam tak pisał po latach:

     Osobiście nie byłem przygotowany na przesunięcia personalne. Z kolegami z pułku byłem bardzo zżyty, znali mnie przełożeni i podwładni. Ze względu na przyjazne stosunki, jakie nas wszystkich w pułku łączyły, jakiekolwiek przesunięcie poza obręb jednostki macierzystej byłoby mi nie na rękę, szczególnie w takim okresie, kiedy przełożony i podwładny muszą mieć do siebie pełne zaufanie. Życzenia moje nie miały się jednak spełnić.
     W przeddzień wyjazdu na przedobozie rozeszła się po pułku pogłoska, że z biura personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych nadszedł telefonogram polecający odkomenderowanie mnie do innej jednostki. Wezwany przez p.o. [pełniącego obowiązki – M.B.] zastępcy dowódcy pułku, majora [Stanisława – M.B.] Maydanowicza, dowiedziałem się od niego, że zostaję odkomenderowany do II Baonu Morskiego [Strzelców – M.B.] Gdynia-Redłowo.
     Termin zameldowania się w tej jednostce - natychmiastowy. Przykro było rozstawać się z pułkiem i kolegami, którzy dopomagali mi w stawianiu pierwszych kroków w zawodzie oficerskim, ale rozkaz należało wykonać.
     Nazajutrz po przyjeździe do Gdyni zameldowałem się w godzinach popołudniowych w dowództwie II Baonu Morskiego w Redłowie. Rozmowa z dowódcą była krótka: „Przydział do Składnicy Tranzytowej Westerplatte”. Nic nie mogło mnie bardziej zaskoczyć.

      4 sierpnia 1939 roku podporucznik Kręgielski przybył na Westerplatte. Już pierwszego dnia mógł poznać dowódcę składnicy. Powitanie miało charakter wyjątkowo służbowy. Pierwsze słowa przełożonego brzmiały: „Przyjechaliście tutaj nie na zabawę, lecz na ciężką, odpowiedzialną służbę. Wróg blisko i należy być zawsze w pogotowiu”. Kręgielski otrzymał dowództwo placówki „Przystań”, której zadaniem była obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej od strony zachodniej.

Nie było moim zamiarem pisać o dramatycznych sześciu nocach i siedmiu dniach obrony prowadzonej przez przeszło dwustuosobową załogę – żołnierzy i pracowników cywilnych – broniących skrawka ziemi o niewielkim znaczeniu militarnym. W artykule postanowiłem się skupić wyłącznie na osobie Kręgielskiego, który jako oficer brał udział w obronie składnicy i widział jak po zakończeniu działań wojennych powstaje legenda o majorze Sucharskim. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest ona zgodna z prawdą, dlatego nie mógł się pogodzić z niesprawiedliwym przedstawianiem obrazu walk na Westerplatte. Do końca swych dni mówił o tym, co wiedział o tamtych tragicznych wydarzeniach, szczególnie zależało mu na tym, by kapitan Dąbrowski został należycie uhonorowany i doceniony. Dlatego też w drugiej połowie lat pięćdziesiątych spisał dwuczęściowe wspomnienia z walk, które toczyły się w pierwszych dniach wojny. Część pierwsza wspomnień, ogłoszona została w zbiorze przygotowanym przez Zbigniewa Flisowskiego w tomie Westerplatte, część druga – nieprzeznaczona początkowo do publikacji, ukazała się drukiem dopiero w 1990 roku, po śmierci Kręgielskiego. To właśnie w drugiej części podporucznik pisze o Dąbrowskim, który chciał wraz z innymi walczyć, aż do wyczerpania wszelkich możliwości obrony. O Sucharskim wspomina, że od początku był przekonany o bezsensowności walki. Szokujące wspomnienia Kręgielskiego, dotyczące Sucharskiego, nie zostały przychylnie odebrane przez środowisko westerplatczyków i niektórych historyków. Jest prawdą, że 1 września 1939 roku na czele obrony WST stał Sucharski i to on tydzień później wydał rozkaz o zaprzestaniu walk. Natomiast od 2 do 6 września, to Dąbrowski był faktycznym dowódcą na Westerplatte.

Od 8 września 1939 roku Kręgielski przebywał w niewoli, najpierw w obozie Riesenburgu, Klein Dexen, wreszcie w oflagach XVIII A Lienz i II C Woldenberg (Dobiegniew). W ostatnim z nich działał w jenieckiej organizacji konspiracyjnej. Należał do bojowych oddziałów Armii Krajowej – do sekcji ochrony i osłony.

Po wyzwoleniu oflagu w Woldenbergu, w styczniu 1945 roku Kręgielski wrócił do Gniezna. Tam zgłosił się do Komitetu Miejskiego Polskiej Partii Robotniczej (PPR) i został zatrudniony jako instruktor przysposobienia wojskowego w Zarządzie Miejskim Związku Walki Młodych. Tęsknił jednak za mundurem.

W kwietniu 1945 roku wrócił do wojska. Zgodnie z decyzją Komisji Wojskowej w Łodzi został zweryfikowany do stopnia porucznika. Otrzymał przydział do 1. Samodzielnego Morskiego Batalionu Zapasowego w Nowym Porcie. Po kolejnych dwóch miesiącach objął dowództwo formującej się wówczas kompanii w Szkole Specjalistów Morskich Marynarki Wojennej w Gdyni Oksywiu. W tym czasie został odznaczony za zasługi wojenne Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Awansował do stopnia kapitana marynarki. W 1946 roku został oficerem flagowym w dywizjonie okrętów podwodnych.

Ponieważ tuż po wojnie istniały duże problemy z zaopatrzeniem, Kręgielski zaproponował dowództwu szkoły utworzenie spółdzielni spożywców na Oksywiu. Propozycja została przyjęta i ostatecznie kapitan został jej prezesem. Jednak ta inicjatywa wkrótce sprowadziła na niego kłopoty. W odwet za wysłanie meldunku do dowództwa ze skargą na kilku oficerów, którzy awanturowali się w stanie nietrzeźwym, w czerwcu 1946 roku stanął przed Prokuraturą Marynarki Wojennej. Tam przedstawiono mu sfabrykowane zarzuty samowolnego sprowadzenia mąki i zarejestrowania poniemieckiego samochodu na rzecz spółdzielni, bez zgody zwierzchników. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który uchylił wyrok niższej instancji i oczyścił Kręgielskiego z postawionych mu zarzutów.

W marcu 1947 roku nieoczekiwanie został zwolniony z czynnej służby w Polskiej Marynarce Wojennej. Mimo że nie dostał wilczego biletu, nie mógł znaleźć pracy na Wybrzeżu. Krótko pracował dorywczo jako współwłaściciel firmy rybackiej „Rekin” na Helu, następnie jako agent firmy „Orkan” w Gdyni. W 1948 roku zdecydował się na wyjazd do Poznania, skąd pochodziła jego małżonka. Zamieszkali w wynajętym pokoju. Udało mu się znaleźć pracę w przedsiębiorstwie budowlanym. Jednocześnie kontynuował naukę w technikum budowlanym. Wspomina Zbigniew Ziółkowski:

Jesienią 1949 roku w Poznańskiej Szkole Techników Budowlanych dla maturzystów uczył się pewien sympatyczny młodzieniec ubrany w wojskowy garnitur wojsk zachodnich (w kolorze czarnym). Uczył się dobrze, choć przedmioty wymagające kreślenia, np. geometria wykreślana, przychodziły mu z trudem. Był spokojny, uczynny, lecz co mnie w nim uderzyło, to skromność. [...] Pracowaliśmy w jednym zjednoczeniu, znałem jego nazwisko i imię, lecz tylko to. [...] Pracował przez 4 lata w pokoju dwuosobowym i nawet jego współpracownik nie wiedział, kto to jest. Ja sam dowiedziałem się dopiero po przeczytaniu książki Synowie Virtuti: to był Zdzisław Kręgielski, obecnie kapitan, wówczas we wrześniu 1939 podporucznik, dowódca placówki „Przystań” na Westerplatte. [...]
    Ostatnio na adres Zdzisława Kręgielskiego dotarła z Zachodu legitymacja, przyznająca mu trzykrotnie Medal Wojska [prawdopodobnie chodzi o Krzyż Armii Krajowej – M.B.], nadany ongi przez Dowództwo Wojsk Polskich na Zachodzie. Medalu (który nie dotarł) i tak nie miałby nasz bohater do czego przypiąć, gdyż od czasów zwanych stalinowskimi nie ma on prawa noszenia polskiego munduru.

Do 1968 roku Kręgielski pracował jako starszy inspektor do spraw postępu technicznego i wynalazczości. Pod koniec tego roku objął stanowisko kierownika komisji wynalazczości w Zjednoczeniu Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Poznaniu. W 1976 roku przeszedł na zasłużoną emeryturę. Przez ostatni okres był zatrudniony jako rzecznik patentowy. Należał do założycieli Klubu Techniki i Racjonalizacji w Poznaniu. Był członkiem Związku Zawodowego Pracowników Budownictwa. Na emeryturze nadal pozostał czynny zawodowo i zajmował się pracą społeczną. Chętnie uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą szkolną. W 1982 r. Dowództwo Marynarki Wojennej nadało mu stopień komandora podporucznika w stanie spoczynku.

Zdzisław Kręgielski zmarł w dniu 31 lipca 1987 roku w Poznaniu w wieku 75 lat. Został pochowany na Cmentarzu Junikowskim. Za zasługi na polu walki i działalność społeczną był wielokrotnie odznaczany, m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej, Medalem Zwycięstwa i Wolności, Medalem za Odrę, Nysę i Bałtyk i odznakami Za Zasługi dla m. Poznania i Gdańska. Był żonaty z Janiną z domu Bruzda, z którą miał córkę Danutę (ur. 1949).

Postać legendarnego obrońcy Westerplatte na planie filmowym

8 września 2008 roku na Helu padł pierwszy klaps filmu „Tajemnica Westerplatte” w reżyserii Pawła Chochlewa. Scenariusz, który powstał na podstawie mojej książki „Westerplatte. W obronie prawdy”, oburzył i poróżnił opinię publiczną. Film musiał zmierzyć się z legendą, którą obrosła obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte niemalże od pierwszych godzin II wojny światowej. Pracy nad filmem towarzyszyły skandale. Po wielu perturbacjach zasadniczą część filmu ukończono wiosną 2012 r.

W filmie oprócz Michała Żebrowskiego, który zagrał mjr. Sucharskiego, grają: Jan Englert (płk dypl. Wincenty Sobociński), Borys Szyc (por. Stefan Grodecki), Rober Żołędziewski (kpt. Franciszek Dąbrowski), Piotr Adamczyk (kpt. lek. Mieczysław Słaby), Andrzej Grabowski (plut. Adolf Petzelt), Jakub Wesołowski (mat Bernard Rygielski), Mirosław Baka (kpr. Eugeniusz Grabowski), Bartosz Obuchowicz (por. Leon Pająk), Mirosław Zbrojewicz (chor. Jan Gryczman). Z kolei popularny aktor młodego pokolenia Przemysław Cypryański, który pochodzi z Marzenina koło Wrześni i gdzie mieszka jego rodzina, wcielił się w rolę ppor. Zdzisława Kręgielskiego. Muzykę do filmu skomponował laureat Oscara Jan A.P. Kaczmarek. Także projekty scenografii wyszły spod ręki zdobywcy Oscara – Allana Starskiego.

12 lutego 2013 roku odbył się pokaz przedpremierowy filmu w trzech salach w Multikino Złote Tarasy w Warszawie. Uczestniczyłem w nim także. Natomiast 4 marca, dzięki moim staraniom, w dwóch salach kina Helios w Gnieźnie odbył się specjalny pokaz filmu „Tajemnica Westerplatte”. Do Grodu Lecha przyjechali Paweł Chochlew, Robert Żołędziewski, Przemysław Cypryański i Mariusz Borowiak. Publiczność miała okazję wziąć udział w niezwykłym i niepowtarzalnym wydarzeniu. Widzów interesowały różne problemy, na jakie już na początku tworzenia obrazu natrafili twórcy. Na pytania widzów goście odpowiadali przez prawie godzinę.


Fot. Mariusz Borowiak oraz zbiory autora i Elżbiety Hojki



Jak się czujesz po przeczytaniu tego artykułu ? Głosów: 15

  • 13
    Czuje się - ZADOWOLONY
    ZADOWOLONY
  • 0
    Czuje się - ZASKOCZONY
    ZASKOCZONY
  • 0
    Czuje się - POINFORMOWANY
    POINFORMOWANY
  • 1
    Czuje się - OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    Czuje się - SMUTNY
    SMUTNY
  • 1
    Czuje się - WKURZONY
    WKURZONY
  • 0
    Czuje się - BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

Reklama
Najlepsze maszyny online z blikiem