Jedni mówią na to miejsce Wygon, inni nazywają je „dołkiem Kiełpińskiego”. Jest to kraina, z porozrzucanymi w nieładzie różnej wielkości głazami i malowniczym stawkiem, znajdująca się ok. 1,5 km na północny-zachód od Zakrzewa w gminie Kłecko w powiecie gnieźnieńskim. Malownicze krajobrazy, oaza spokoju, można by rzec „raj na ziemi”. Gdyby nie pewna dramatyczna historia która rozegrała się tam w pewne lipcowe popołudnie...
Wygon (miejsce określane dawniej jako droga, którą pędzi się bydło na pastwisko) lub inaczej „dołek Kiełpińskiego” jest oddalony od Zakrzewa o około 1,5 km. Ale pokonując ten odcinek, wśród pól, łąk, lasów, aż nie chce się wierzyć, że mamy w naszej okolicy tak piękne krajobrazy. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że co kilka minut prawie że, spod naszych nóg wyskakują sarny... Widoki, które nas otaczają, aż trudno opisać, to trzeba zobaczyć.
Po kilkunastu minutach docieramy do „dołka Kiełpińskiego”. I miejsce to nas oczarowało. Dookoła cisza, jak makiem zasiał, tylko my i... przepiękna przyroda. Na niewielkim obszarze kilkadziesiąt różnej wielkości kamieni, a całość zamyka staw, w lustrze którego odbija się znajdujący się po sąsiedzku las. Można rzec „raj na ziemi”.
Ten spokój burzy informacja, którą znaliśmy już wcześniej. A mianowicie, że w tym miejscu przed wieloma laty doszło do tragedii – w stojącym tutaj domu (po którym dzisiaj nie ma śladu) piorun zabił kilka osób! Mając w głowie taką informację, zupełnie inaczej patrzy się na ten „raj”...
Ale to miejsce, to również – znajdujące się nieco dalej – trzy przepiękne zagajniki wśród których skrywały się tajemnicze oczka wodne. A na każdym kroku czyhało niebezpieczeństwo, bo okazało się, że prawie cały teren jest bardzo podmokły i bagnisty. Kilkadziesiąt metrów dalej krajobraz zmienił się zupełnie i zastaliśmy prawie że sawannę... Duże połacie ziemi porośniętej suchą trawą...
Czas teraz przedstawić dramatyczną historię, która wydarzyła się w tym miejscu. Usłyszałem ją od pana Szczepana Kropaczewskiego z Czerniejewa z którym współpracuję w różnych tematach od wielu lat, który podczas jednej z rozmów powiedział: - Znam historię tej tragedii! A ci ludzie nazywali się Kiełpińscy!
Z opowieści pana Szczepana wynika, że do tragedii doszło 3 lipca 1956 roku… W miejscu, dzisiaj zwanym Wygon, budowany był dom. W domu który był w fazie tynkowania, przebywało dwoje dorosłych i dwoje dzieci, a ich matka pracowała gdzieś opodal na polu pielęgnując buraki cukrowe. W tym samym czasie, z nieodległej stacji kolejowej Olekszyn (w Łagiewnikach Kościelnych) wracało do Zakrzewa dwoje ludzi: dorosła kobieta i nastoletni chłopiec, a chcąc uniknąć skutków ulewy, schowali się oni w tym nowo budowanym domu…
Gdy ulewa ustała i świeciło słońce, wtedy nagle uderzył grom z jasnego nieba. Gdy do tego domu weszła żona jednego z mężczyzn (i matka dwójki dzieci), to jej mąż i teść stali oparci o ścianę, jednak żaden się nie odzywał. Obaj nie żyli. Śmierć poniosła też kobieta i chłopiec, którzy wracali ze stacji kolejowej… Zginęli siedząc na walizkach w przejściu między pomieszczeniami... Przeżyli zaś dwaj najmłodsi chłopcy: mały Krzyś wszedł na strych, a Stefan, który stał koło ojca był też porażony, ale przeżył! W sumie zginęło od uderzenia pioruna czworo ludzi, a dwoje obecnych tam dzieci, cudem przeżyło.
Cztery ofiary tego pioruna pochowano na cmentarzu w Sławnie w gminie Kiszkowo, ale później dwie z nich ekshumowano i przeniesiono na cmentarz do Czerniejewa. Pozostałe dwie ofiary do dzisiaj spoczywają w Sławnie.
Po tej tragedii, w tym gospodarstwie nikt już nie mieszkał. Dom i chlewik zaczęły popadać w ruinę. Dzisiaj po zabudowaniach pozostało tylko bardzo wiele kamieni. I stawek zwany Błótko – niemy świadek tamtych tragicznych wydarzeń.
Współcześnie Wygon jest chętnie odwiedzany przez miłośników burz, często zwanych „łowcami burz”, którzy obserwują i dokumentują groźne zjawiska meteorologiczne. Ponoć Wygon jest miejscem, gdzie pioruny uderzają bardzo często…
Dzisiaj też ta dramatyczna historia przechodzi w zapomnienie… Mało kto pamięta o losach mieszkających tam ludzi, losach miejsca, po którym pozostała sterta kamieni… Opisaliśmy tę historię, by pamięć o tych ludziach i tej tragedii pozostała, bo miejsce na mapie jest wieczne, ale ludzie nie…
Fot. K. Soberski
Serwis pojezierze24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!